Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lechia Gdańsk. Piotr Stokowiec: Statystyki jak bikini

Trener Lechii Piotr Stokowiec cieszy się na mecz z polskim rodzynkiem w pucharach: czekamy na Lecha Poznań.

Lechia Gdańsk. Trener Piotr Stokowiec przed meczem z Lechem Poznań: Statystyki są jak bikini. wideo/Polsat Sport/Polsat Sport

Sezon 2019/20 jest do tej pory dla gdańskiej Lechii stosunkowo udany. 16 punktów po 10 meczach daje czwarte miejsce w PKO Ekstraklasie. Przed zimową przerwą podopiecznych trenera Piotra Stokowca czekają jeszcze cztery mecze - trzy z nich odbędą się przeciw zespołom wysoko mierzącym, reprezentującym Polskę w europejskich rozgrywkach w bieżącym sezonie. Pierwszy z tych meczów już w najbliższy poniedziałek, 30 listopada o godz. 18. Rywalem będzie "Kolejorz" - polski jedynak w Lidze Europy.  

- Bardzo fajnie pokazali się w Europie, ich gra wygląda bardzo dobrze jeśli chodzi o statystyki, o budowę i organizację gry. Jednak statystyki są trochę jak bikini - pokazują wiele, ale jednak nie wszystko i myślę, że tabela nie oddaje rzeczywistego miejsca Lecha w tych rozgrywkach. Lech ma swoje problemy, każda drużyna ma swoje, ale trudno nie docenić tego, co zrobili dla nas w Europie, bo poza ligę w Polsce na pewno każdy im kibicował. Teraz stajemy naprzeciw siebie i na pewno będziemy chcieli z nimi wygrać - powiedział na przedmeczowej konferencji Piotr Stokowiec.

W ostatnich latach polską Ekstraklasę zdominowały Legia Warszawa i Lech Poznań, te drużyny to dwa najbliżsi rywale Lechii. - To są mecze, na które czekają wszyscy. Nie musimy dzielić tabeli na drużyny lepsze lub gorsze. Graliśmy dobrze z beniaminkami, czyli zespołami teoretycznie słabszymi, teraz przyjdzie nam się mierzyć z drużynami występującymi w europejskich pucharach. Za każdy mecz niezależnie od przeciwnika są trzy punkty i wiemy dobrze, jak wielkie znaczenie na koniec sezonu może mieć każdy punkt, czy każde trzy punkty. To może oznaczać kolosalną różnicę w miejscach w tabeli, dlatego przykładamy się do każdego meczu, nie dzielimy drużyn na lepsze i gorsze. Najbliższe mecze będą dla nas dobrą weryfikacją. To jest właśnie sól piłki - granie z najlepszymi, sprawdzanie się i ogromnie się cieszę, że będziemy mogli zagrać z czołówką, z drużynami, które reprezentowały nas w europejskich pucharach. Po to się trenuje, żeby się zmierzyć i sprawdzić z najlepszymi i celować w jak najwyższe cele, dlatego cieszymy się, że już teraz gramy te mecze. Cieszę się na te mecze z czołówką ligową, bo będziemy mogli zaspokoić nasze ambicje, które zarówno ja jak też zawodnicy mamy bardzo wysokie. - przyznał Stokowiec.

Trener Lechii oczywiście nie ujawnił jak będą chcieli zaszkodzić obronie Lecha Poznań, jednak trochę zdradził, mówiąc o statystykach. Należy jednak pamiętać, że są one jak bikini. Jak sam Stokowiec przyznał - "pokazują wiele, ale nie wszystko".

- Skrzydła to nasza mocna broń i tego nasi rywale się obawiają. Chcemy grać szybkimi skrzydłami. Podpierając się statystkami można powiedzieć, że Conrado jest na drugim miejscu jeśli chodzi o lewoskrzydłowych, trochę niżej są Haydary i Mihalik grający na prawej stronie. Dodatkowo jeśli chodzi o liczbę akcji prowadzonych skrzydłami jesteśmy w ścisłej czołówce ligowej. Te dane statystyczne, liczba asyst, podań, kluczowych podań w pole karne - tutaj nasze skrzydła stwarzają duże zagrożenie. Oczywiście dalej rozglądamy się za wzmocnieniami skrzydeł, ale szukamy równie dobrych, ciekawych zawodników, jak tych, których mamy - tych chcemy również rozwijać, ale myślę, że szybkość na skrzydłach jest i tych zawodników można spokojnie porównywać do Lukasa Haraslina, który również świetnie się w Lechii prezentował. Na pewno tą drogą będziemy szli, będziemy stawiać na szybkość, zdecydowanie, walkę, zagrożenie, agresywność u skrzydłowych, którzy te cechy mają, zwłaszcza Conrado. Pod tym kątem tę rywalizację będziemy wzmacniać.

Słowa trenera stały się ciałem już w mijającym tygodniu. Mimo zamkniętego okna transferowego Lechia pozyskała Ukraińca Mykołę Musolitina. Czy zagra on jeszcze w tym roku, czy dopiero po przerwie zimowej.

- Mykoła nie jest jeszcze gotowy, bo ostatnio nie grał. W ostatnim okresie miał krótki rozbrat z piłką, po przyjeździe do Polski musiał odbyć kwarantannę, dlatego ma lekkie zaległości treningowe. Interesowaliśmy się tym zawodnikiem od jakiegoś czasu, wcześniej widziałem go na żywo w tych meczach na mistrzostwach świata U-20, w których grał, choć patrzyłem wtedy nie tylko na niego. To jest ciekawy, młody, perspektywiczny zawodnik do odbudowy. W tej chwili rozpatruję go pod kątem gry w kolejnej rundzie, ale nie wykluczone, że zadebiutuje jeszcze pod koniec tego roku. Będzie to również zależeć od jego postępów w aklimatyzacji oraz przystosowaniu się do naszego reżimu treningowego i jak będzie wyglądał sportowo - zakończył Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk.

MS

Piotr Stokowiec/INTERIA.PL
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem