Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lechia Gdańsk. Paweł Buzała: Jak nie spróbujemy, to się nie dowiemy

W Gdańsku trwa dyskusja, czy Lechia powinna grać dwójką z przodu, tak by wykorzystać dobrą formę Łukasza Zwolińskiego.

Legia. Vuković po meczu z Wisłą: Chciałbym zadedykować to zwycięstwo Piotrkowi Rockiemu. Wideo/Wisła Kraków/INTERIA.TV

Przed remisowym meczem z Górnikiem, sygnalizowaliśmy dobrą strzelecką formę lechistów (Lechia najskuteczniejsza od blisko dekady). W Zabrzu gdańszczanie potwierdzili ofensywne atuty, dwa razy trafiając do siatki, tym samym w trzech ostatnich meczach ligowych zdobyli aż 10 goli. Nieoczekiwanie w rolę głównego snajpera wcielił się Łukasz Zwoliński. W derbach z Arką (4-3) zdobył gola, a po jego strzale Flavio Paixao zdobył jedną z najłatwiejszych bramek w karierze. Jeszcze lepiej było w Zabrzu. "Zwolak" wprowadzony od początku drugiej połowy, tym razem trafił aż dwa razy, ratując remis 2-2.

To naturalnie wywołało temat potencjalnej gry dwoma napastnikami. Jeśli zarówno Flavio Paixao jak i Łukasz Zwoliński są w formie, szkoda jednego z nich trzymać na ławce. Kiedy ostatnio Lechia grała dwójką z przodu? Chyba za kadencji Piotra Nowaka, gdy razem występowali Marco Paixao i Grzegorz Kuświk. Obaj są wciąż czynnymi zawodnikami więc niezręcznie byłoby wypowiadać im się na temat obecnej gry "Biało-Zielonych". 

Wcześniej taki system gry preferował Dariusz Kubicki, gdy w 2008 roku Lechia po dwóch dekadach przerwy wracała do Ekstraklasy. Wtedy grano strategią: duży Piotr Cetnarowicz i mały Paweł Buzała. Ten ostatni wspomina: - Było mi łatwiej, bo to "Cetnar" walczył w powietrzu z obrońcami, wtedy ja miałem więcej miejsca, żeby się rozpędzić. Nie porównywałbym jednak ówczesnej I ligi z obecną Ekstraklasą. Na najwyższym szczeblu gra jest dużo bardziej taktyczna. Widać jednak, że Łukasz Zwoliński jest w bardzo dobrej formie.

Co na to główny zainteresowany? - To nie jest dla mnie nowość, że gram z drugim napastnikiem, w tym przypadku z Flavio. W Pogoni grałem w ten sposób z Marcinem Robakiem. Wręcz przeciwnie, widzę z Flavio chemię na boisku. Nie przeszkadzamy sobie. Dla mnie nie ma różnicy, czy gram jako nominalna "dziewiątka", czy jako drugi napastnik - mówił Zwoliński w programie "Liga Plus".

Dobrą formę "Zwolaka" doceniają również koledzy z drużyny. Bramkarz Duszan Kuciak mówił TVP Sport: - Łukasz ratował nas w ostatnich meczach. Moja żona powiedziała więc, że zasłużył na domowy chleb. Gdy go upiekę, wręczę mu go w przyszłym tygodniu.

Górnik Zabrze. Martin Chudy po meczu z Lechią. Wideo/INTERIA.TV

Walka trwa również o coś więcej niż miejsce w składzie. W Zabrzu Lechia rozegrała mecz numer 400 od powrotu do Ekstraklasy w 2008 roku. W tych spotkaniach gdańscy piłkarze 499 razy trafili do siatki. Najwięcej Flavio Paixao - 54 gole, 34 trafił jego bliźniak - Marco. Szósty na tej liście z 17 bramkami jest Paweł Buzała. 

W następnej kolejności do Gdańska przyjeżdża Cracovia, który ma na koncie sześć przegranych meczów z rzędu. Jej trener Michał Probierz w latach 2013-14 prowadził Lechię, której zawodnikiem był Buzała. - To bardzo dobry szkoleniowiec, jego zajęcia były bardzo ciężkie, ale na światowym poziomie. Mnie po paru meczach "schował do szafy", ale nie mam żalu. Sam teraz jestem trenerem młodzieży, sporo wziąłem od Probierza dla siebie - przyznaje popularny "Buzi".

Oczywiście decydujące zdanie w sprawie składu ma Piotr Stokowiec. Trener Lechii na pomeczowej w konferencji w Zabrzu mówił: - Łatwo jest mówić o grze na dwóch napastników, my nigdy nie przećwiczyliśmy tego wariantu i ćwiczymy to w trakcie meczu. Nie wiemy, co by było, gdybyśmy zagrali z Łukaszem na początku. 

Jak na wariant niećwiczony ta strategia wypada zaskakująco dobrze w boju. Może właśnie w meczu u siebie z przeżywającą kryzys Cracovią (wtorek, godzina 18) warto spróbować gry dwójką z przodu?

- Jak nie spróbujemy, to się nie dowiemy - podsumowuje Buzała i trudno się z nim nie zgodzić.  

Maciej Słomiński

Lechia zremisowała w Zabrzu z Górnikiem 2-2/ Andrzej Grygiel /PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem