Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lechia Gdańsk. Odbić się od dna

Sobotni mecz z Rakowem Częstochowa będzie dla Lechii okazją do wyjścia z piłkarskiego impasu. Zwłaszcza że to rywal dla gdańszczan wyjątkowo niewygodny.

Puchar Polski. Tomasz Mikołajczak (Chojniczanka): Niewielu na nas stawiało (POLSAT SPORT). Wideo/Polsat Sport/Polsat Sport

Lechia Gdańsk zanotowała fatalny start do rozgrywek w 2021 r. Dwa słabe mecze ligowe u siebie (Jagiellonia Białystok 0-2 i Warta Poznań 1-1) wywołały niepokój i przesądziły, że Biało-Zieloni w tym sezonie nie dołączą już do ekstraklasowej czołówki. Prawdziwym wstrząsem była zdecydowana porażka 1-3 z Puszczą Niepołomice w 1/8 finału Pucharu Polski. Zwłaszcza że I-ligowcy znajdują się dopiero w połowie okresu przygotowawczego o czym mówił nam po meczu trener Tomasz Tułacz.

Innym naszym rozmówcą w Sosnowcu był bramkarz Lechii, Dusan Kuciak, który z wiarą w głosie mówił, że "trzeba jak najszybciej się pozbierać i odbić z tego, za przeproszeniem, gówna".

Najbliższa okazja już w najbliższą sobotę, 13 lutego o godz. 20. W meczu Ekstraklasy rywalem Lechii będzie w Bełchatowie Raków Częstochowa. Trudno o bardziej niewygodnego rywala. Od kiedy Raków awansował do Ekstraklasy w 2019 r. trzykrotnie grał z Lechią i trzykrotnie zdecydowanie wygrał. Najpierw 2-1 u siebie (honorową bramkę dla gdańszczan zdobył Artur Sobiech w doliczonym czasie gry), a potem 3-0 i 3-1 w Gdańsku. Drużyna spod Jasnej Góry wyraźnie nie leży lechistom. Z drugiej strony, Cracovia również wygrała sześć razy z Lechią z rzędu, by sromotnie ulec 0-3 u siebie, w meczu zamykającym ligowe rozgrywki w 2020 r. Raków jest zdecydowanym faworytem, ale nie takie Ekstraklasa niespodzianki widziała. Nie na darmo nasza liga jest nazywana najbardziej nieprzewidywalną ligą kontynentu.

Po powrocie z pucharowej eskapady do Sosnowca, podczas jednego z treningów drużynę Lechii odwiedziła delegacja składająca się z kilkudziesięciu najwierniejszych kibiców. Takie wsparcie jest niezwykle ważne. Padły słowa otuchy, mówiono o jedności, piłkarze usłyszeli, że mają się bardziej starać, a nie bywać na mieście, zwłaszcza że lokale są pozamykane. Zawodnicy dowiedzieli się, że trener i jego sztab mają większy od nich kredyt zaufania. Przynajmniej u tej części kibiców najbardziej zatroskanych losami drużyny. Taka motywacja bywa pomocna, poprzednio miała miejsce przed derbowym meczem z Arką w 2017 r. Wtedy kryzys był jeszcze głębszy niż dziś, Lechia dopiero co przegrała u siebie z Koroną Kielce, ale po kibicowskich słowach otuchy wygrała 1-0 w Gdyni po golu w doliczonym czasie gry. To była kadencja Adama Owena. Od tych wydarzeń minęło ponad trzy lata, kto inny jest już trenerem, ale atmosfera łudząco podobna.

Wojciech Kowalewski dla Interii o decyzjach Mioduskiego: W piłce chodzi o złapanie dystansu. wideo/INTERIA.TV/TV Interia

W dobie pandemii życie w dużej mierze przeniosło się do sieci, a tam wirtualne decyzje już zapadły: Piotr Stokowiec został w zasadzie już zwolniony z posady trenera Lechii Gdańsk. Kibicowskie sprawy mają to do siebie, że odbywają się "w realu", nie w sieci.

Online za to odbywają się obecnie konferencje prasowe, a tam padają słowa zdumiewające. Nie dalej jak wczoraj trener Stokowiec mówił, że: "drużyna mocno pracowała i jest dobrze przygotowana", ale potem przychodzi mecz z Puszczą Niepołomice i w każdym elemencie gry na czele ze strzelonymi bramkami lepszy jest I-ligowiec.

Gdański szkoleniowiec mówi też następujące słowa: "Czytałem, że z drużyny, która wywalczyła finał Pucharu Polski odeszło od nas 10 zawodników. Zawodnicy cały czas odchodzą...".

Nie wiemy, gdzie trener to czytał, natomiast fakty są takie, że z graczy którzy wznieśli cenne trofeum na Stadionie Narodowym tacy zawodnicy jak Artur Sobiech, Joao Nunes, Błażej Augustyn, Daniel Łukasik z chęcią graliby dalej w Gdańsku. Nie chce nam się wierzyć, że nie była to decyzja trenera, tak mocnej pozycji w Gdańsku od lat nie miał żaden szkoleniowiec. Z obecnej kadry tylko wspomniany Kuciak oraz Flavio Paixao i Michał Nalepa są dłużej w klubie od Stokowca. Obecna drużyna od A do Z jest przez niego zbudowana, od roku gra w niemal niezmienionym składzie, dlatego słowa o "odejściu 10 zawodników" są po pierwsze nieprawdziwe, poza tym sami nie odeszli, ktoś o tym decydował.

Na razie sytuacja gdańskiej drużyny w tabeli jest jeszcze w miarę komfortowa. Lechia zajmuje dziewiąte miejsce, mając sześć punktów przewagi (i jeden mecz więcej) nad ostatnią Stalą Mielec. Gdyby jednak, nie daj Boże, drużynie nie powiodło się z Rakowem i w kolejnym spotkaniu, z również mającym swoje problemy Górnikiem Zabrze, to sytuacja zacznie robić się krytyczna. Wówczas dwa następne wyjazdowe spotkania ze Stalą Mielec i Podbeskidziem Bielsko-Biała staną się spotkaniami "o życie". Stawką będzie ligowy byt i dalszy pobyt Piotra Stokowca i jego sztabu w Gdańsku.

Maciej Słomiński

Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie

Flavio Paixao i trener Piotr Stokowiec/GRZEGORZ RADTKE/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem