Lechia Gdańsk. Augustyn: Jeśli młody zasługuje na grę to i tak zagra, bez przepisów
Błażej Augustyn opuścił kraj w młodym wieku. Gry w piłkę uczył się m.in. w Anglii. Dziś dostrzega rozwój polskich akademii piłkarskich, ale i chwali doświadczenie zdobyte za granicą - mimo iż w zachodnich ligach też zdarzają się tak nudne mecze, jak niedawny szlagier Ekstraklasy Lechia-Legia.
Trzydziestoletni obecnie Błażej Augustyn zaczynał swą piłkarską przygodę w Strzeliniance Strzelin. Szybko jednak wyjechał z kraju i w sezonie 2005/2006 piłkarskie szlify zdobywał w juniorskiej drużynie Bolton Wanderers. Dziś nie żałuje, że tak wcześnie opuścił Polskę, by szukać doświadczenia poza jej granicami.
- Każdy wyjazd jest cennym doświadczeniem, nauką. Życzę każdemu, by dostał propozycję gry za granicą, i polecam, by z niej skorzystał - nie krył w rozmowie z Interią obrońca Lechii Gdańsk. - To, że trzeba wyjechać z kraju, to jedno, ale podczas takiego wyjazdu nabywa się dużo doświadczenia, uczy się kultur, poznaje się nowych ludzi, a potem wyciąga się z tego odpowiednie wnioski.
Kiedy Augustyn opuszczał Polskę, w Gdańsku, mieście jego obecnego klubu, powstawała piłkarska Akademia Lechii Gdańsk. Zawodnik, który na własnej skórze doświadczył tego, jak działają podobne twory na zachodzie Europy, przyznał, że w Polsce dziedzina szkolenia młodzieży idzie w dobrym kierunku. Jednak trzeba pamiętać o tym, że każdy kraj ma swój system.
- Na zachodzie przygotowuje się zawodnika od najmłodszych lat, pewnie dlatego tam zawodnicy finalnie są bardziej piłkarsko wykształceni - stwierdził. - U nas dopiero za granicą uczymy się pewnych nawyków, zachowań na boisku, których nie nabyliśmy tutaj. Akademie jednak dobrze się rozwijają, i wszystko idzie do przodu. Zresztą wielu starszych zawodników, którzy występowali poza granicami, w reprezentacji, teraz zajmuje się szkoleniem młodzieży i oni wiedzą, jaką cenną wiedzę przekazać młodym.
Błażej Augustyn zaczynał piłkarską przygodę w małym Strzelinie. Jak zauważył, start właśnie w małej miejscowości powoduje w młodym człowieku nieco większą ambicję, niż u rówieśników z dużych ośrodków, jak Warszawa czy Trójmiasto.
- Startując w mniejszej miejscowości na pewno ma się większy głód zaistnienia, większy głód uczenia się, podczas gdy ci, którzy wszystko mają pod nosem, szybko się rozleniwiają - powiedział piłkarz "Biało-Niebieskich". - Wszędzie są plusy i minusy. Ale myślę, że jednym z czynników, w przypadku młodzieży spoza aglomeracji jest to, że ma się większą ambicję, by osiągnąć sukces.
Według Augustyna podobnie sprawa się ma z młodzieżowcami. Po ostatnich decyzjach Polskiego Związku Piłki Nożnej, od sezonu 2019/2020 każda drużyna z Ekstraklasy będzie musiała w meczu wystawić jednego młodego zawodnika. Tymczasem według obrońcy gdańskiego klubu, jeśli młody zasługuje na grę w piłkę w podstawowym składzie, to i tak, dzięki umiejętnościom a nie przepisom, w nim zagra.
Aby młodych i zdolnych piłkarzy przyciągnąć do klubów, polska piłka nożna musi być jednak atrakcyjna. Tymczasem w grudniowym meczu na szczycie Ekstraklasy, pomiędzy liderem Lechią Gdańsk i wiceliderem Legią Warszawa, ponad 20 tysięcy żądnych emocji kibiców, zgromadzonych na gdańskim Energa Stadionie, oglądało słabe widowisko pozbawione dramaturgii.
- Na pewno wszyscy by oczekiwali po takim meczu dużo goli, super akcji. Ale jesteśmy w Polsce, u nas jest trochę inna piłka - przyznał Augustyn. - Żeby oglądać piękny futbol i bramki, to zapewne trzeba by było pojechać do Barcelony i Madrytu - zaznaczył z uśmiechem. - My staramy się dawać widowisko, ale nie zawsze to wychodzi. Mecz z Legią ułożył się tak a nie inaczej, wyszły z tego szachy. Co prawda jedni i drudzy stworzyli po jednej sytuacji, choć wiem, że nikogo to nie zadowala. Bywają mecze ładne, bywają mecze gorsze... Ja bywałem ma meczach Serie A, przy których można było usnąć, więc tak bardzo bym nie dramatyzował - skwitował.
Łukasz Razowski, Gdańsk