Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lechia - Brzęczek: Chcemy udowodnić, że nie jesteśmy tak słabi, jak miejsce w tabeli

Pozyskany w przerwie zimowej tercet reprezentantów Polski Sebastian Mila, Grzegorz Wojtkowiak i Jakub Wawrzyniak ma sprawić, że Lechia awansuje do czołowej ósemki piłkarskiej Ekstraklasy. Po 19 kolejkach gdańszczanie z dorobkiem 21 punktów zajmują 13. lokatę.

- Chcemy udowodnić, że nie jesteśmy tak słabi, jak to sugeruje miejsce w tabeli. Oczekuję i żądam od zawodników, aby zaprezentowali prawdziwe charaktery. Każdy z nich ma spore indywidualne umiejętności, ale jako zespół tego do tej pory nie pokazaliśmy. I to jest dla nas w rundzie rewanżowej wyzwanie numer jeden - przyznał trener Jerzy Brzęczek.

To trzeci w tym sezonie szkoleniowiec "biało-zielonych". Gdańszczanie rozpoczęli rozgrywki pod wodzą Portugalczyka Joaquima Machado, którego 21 września zastąpił Tomasz Unton, a 17 listopada 2014 roku drużynę przejął Brzęczek.

44-letni były reprezentant Polski ma również nadzieję, że na wiosnę Lechia zaprezentuje się zdecydowanie lepiej niż pod koniec ubiegłego roku.

- Prowadziłem zespół w czterech meczach i momentami z naszej gry byłem zadowolony. Generalnie nie było to jednak to, co sobie wyobrażałem i na co stać tych piłkarzy. Poza tym zdobyliśmy tylko cztery punkty, czyli zdecydowanie mniej niż wspólnie założyliśmy na naszym pierwszym spotkaniu. Dlatego z końcówki rundy jesiennej nie możemy być usatysfakcjonowani - ocenił Brzęczek.

Zresztą postawa gdańskiego zespołu nie tylko w tym okresie, ale w całej pierwszej fazie rozgrywek pozostawiała sporo do życzenia, gdyż zajmuje on odległą 13. pozycję, mając w dodatku sześć punktów mniej od ósmego w tabeli Podbeskidzia Bielsko-Biała. Pomimo znacznej straty, w Gdańsku zamierzają zakwalifikować się do czołowej ósemki.

W realizacji tego zadania mają pomóc nowi piłkarze. Poza Milą, Wojtkowiakiem i Wawrzyniakiem, pozyskano w przerwie zimowej jeszcze trzech zawodników: litewskiego bocznego pomocnika Donatasa Kazlauskasa, środkowego obrońcę z Brazylii Gersona oraz bramkarza Łukasza Budziłka.

Ten ostatni był jednym z elementów wymiany golkiperów w trójkącie PGE GKS-Legia-Lechia. Dariusz Trela powędrował z Gdańska do Bełchatowa, skąd do Warszawy przeszedł Arkadiusz Malarz, natomiast ze stolicy nad morze trafił Budziłek.

W inaugurującym rundę wiosenną meczu z Wisłą Kraków, który w piątek o 20.30 rozpocznie się na PGE Arenie Gdańsk, pewni występu z pozyskanych graczy mogą być Mila, który został nawet kapitanem zespołu, oraz obaj boczni obrońcy - Wojtkowiak i Wawrzyniak. Mając stabilną sytuację w defensywie Brzęczek zdecydował się przesunąć do środka pola prawego obrońcę Mateusza Możdżenia.

W spotkaniu z Wisłą powinno również dojść do zmiany w ataku. Jednego z dwóch najskuteczniejszych zawodników Lechii, zdobywcy sześciu bramek, Chorwata Antonio Colaka w wyjściowym składzie zastąpi Austriak Kevin Friesenbichler. Wiadomo natomiast, że w piątkowym meczu nie zagra pauzujący za żółte kartki Ariel Borysiuk.

Gdańszczanie w przerwie zimowej byli na dwóch zgrupowaniach - w Turcji i Hiszpanii oraz rozegrali dziewięć sparingów. Ich bilans to sześć zwycięstw, dwa remisy i porażka.

- Jestem zbudowany atmosferą w szatni. Wszyscy są optymistycznie nastawieni, a w zespole widać radość i nadzieję. Wierzymy, że jesteśmy w stanie wykręcić na koniec sezonu niezły wynik. Wiele osób już nas co prawda skreśliło, bo słyszałem opinie, że Lechia będzie się pętać w ogonie tabeli. Nie zamierzam jednak się odgrażać, że na wiosnę pokażemy swoje prawdziwe oblicze, bo to wyniki mają mówić za nas - podsumował pomocnik Maciej Makuszewski.

Biało-zieloni mają dość sprzyjający terminarz, bo trzy z czterech pierwszych meczów rozegrają na własnym stadionie. Zainaugurują rundę z Wisłą, następnie podejmą Zawiszę Bydgoszcz, zmierzą się w Chorzowie z Ruchem, a później zagrają na PGE Arenie z ekipą z Bełchatowa. Z drugiej strony własny obiekt nie był w tym sezonie specjalnym atutem gdańszczan, którzy w dziewięciu meczach odnieśli tylko trzy zwycięstwa, a ponadto zanotowali dwa remisy i cztery porażki.

PAP

Zobacz także

Sportowym okiem