Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech Poznań - Znicz Pruszków 1-0 w Pucharze Polski

Ponad osiem tysięcy kibiców Lecha Poznań dało się nabrać na to, że wicemistrzowie Polski poważnie potraktują rewanż w Pucharze Polski z drugoligowym Zniczem Pruszków. Ten niepoważny mecz zakończył się minimalnym zwycięstwem "Kolejorza", bo w końcówce meczu trafił Dariusz Formella.

Dawid Kownacki (z lewej) w meczu ze Zniczem Pruszków
Dawid Kownacki (z lewej) w meczu ze Zniczem Pruszków/Fot. Jakub Kaczmarczyk/PAP

Lech awansował do półfinału, bo pierwsze spotkanie wygrał aż 5-1. To właśnie tamten mecz, dwa tygodnie temu w Pruszkowie, zabrał emocje starciu rewanżowemu. W środę trener Maciej Skorża wystawił dublerów, a na dodatek także trener Znicza Dariusz Banasik dał odpocząć kilku podstawowym piłkarzom. Wpłynęło to niestety na poziom widowiska - najsłabszego od lat przy Bułgarskiej.

Najsłabsza była też frekwencja - po raz pierwszy od momentu zakończenia przebudowy poznańskiego stadionu mecz Lecha o stawkę oglądało mniej niż dziewięć tysięcy osób. Poprzedni negatwyny rekord to 9150 widzów na spotkaniu z Zagłębiem Lubin, gdy kończył się czas angażu w Lechu Jose Mari Bakero. Tym razem 8273 kibiców poważnie potraktowało zapowiedzi poznańskich piłkarzy, że w rewanżu będą normalnie walczyli.

Walki w tym meczu było niewiele. Mecz przypominał sierpniowe starcie "Kolejorza" ze Stjarnanem Gardabaer - wtedy piłkarze z Islandii też ustawili zasieki w obronie przez które Lech nie potrafił sie przedostać. Różnica była taka, że wówczas Stjarnan bronił zaliczki 1-0 z pierwszego spotkania, a teraz Znicz nie miał czego bronić. Po prostu obawiał się wysokiej porażki w przypadku postawienia na otwartą grę.

Efekt był jednak taki, że bramkarz Lecha Jasmin Burić nie musiał bronić żadnego strzału, wyłapał tylko kilka dośrodkowań. Bramkarz Znicza Oliwer Wienczatek też nie był zbytnio zapracowany. W pierwszej połowie oglądał tylko jak pudłują Dariusz Formella i Muhamad Keita, a przy uderzeniu Marcina Kamińskiego wyręczył go kolega z pola, który zablokował piłkę. Kibice dość długo reagowali na ten nędzny poziom spokojnie, ale po przerwie zaczęli już gwizdać.

A powodów do irytacji było sporo. Ceesay strzelił obok słupka, Keita najpierw nad bramką, później za słabo (choć było to pierwsze celne uderzenie w meczu, w 68. minucie), a w trzeciej próbie trafił w kibica na drugim piętrze trybun. W Zniczu szansę miał Patryk Kubicki, ale również nie trafił w bramkę po błędzie Buricia.

W 89. minucie rezerwowy Krystian Sanocki wypatrzył w polu karnym Dariusza Formellę, a ten uderzył w dalszy róg bramki i piłka wpadła do siatki. W ten sposób Lech wypracował sobie minimalne zwycięstwo. O tym spotkaniu nikt w Wielkopolsce nie będzie za chwilę pamiętał - było aż tak słabe...

Poznaniacy awansowali do półfinału Pucharu Polski - teraz ich rywalem będzie kolejny drugoligowiec Błękitni Stargard Szczeciński. Zwycięzca tej rywalizacji zagra 2 maja w finale rozgrywek na Stadionie Narodowym w Warszawie.

PP: Lech Poznań - Znicz Pruszków 1-0. Galeria

Zobacz galerię
+2

Maciej Skorża, trener Lecha: Mieliśmy postawić kropkę nad "i" i to się udało. Styl jednak, który zakładaliśmy, nie był taki, jaki miał być. Mimo zmian w składzie liczyłem, że będziemy w stanie wykreować więcej sytuacji. Znicz zagrał inaczej niż w Pruszkowie, wtedy prezentował bardziej otwartą piłkę, a teraz oparł grę na szczelnej defensywie. Martwi mnie to, że w meczu z drugoligowcami nie byliśmy w stanie stworzyć sytuacji. Byliśmy statyczni, przewidywalni. Trzeba być jednak konsekwentnym w takim momencie do końca i takie wejście Krystiana Sanockiego, jego niekonwencjonalne zagranie dało zwycięstwo. To duży materiał do analizy w kontekście kolejnych meczów, także niedzielnego z Legią. Powiedziałem drużynie, że kilku zawodników ma duże szanse zagrać w niedzielę, niektórzy ją wykorzystali, a inni nie.

Dariusz Banasik, trener Znicza: Gratuluję Lechowi awansu do następnej rundy. To awans jak najbardziej zasłużony. O wszystkim zadecydował pierwszy mecz w Pruszkowie. Nie mogliśmy sobie w Poznaniu pozwolić na tak odważną grę, jak na własnym boisku. Dlatego dziś zastosowaliśmy zupełnie inną taktykę. Nie graliśmy już tak otwartego futbolu, jak w pierwszym spotkaniu,  skupiliśmy się na grze defensywnej. Lechowi ciężko było stworzyć dobre sytuacje. Gorzej wyglądało to w ofensywie, choć liczyłem, że coś więcej uda nam się zagrać z kontrataku. Przyszło nam się jednak zmierzyć z naprawdę wymagającym i bardzo silnym przeciwnikiem.

Autor: Andrzej Grupa

Lech Poznań - Znicz Pruszków 1-0 (0-0)

Bramka: Formella (89.)

Lech: Burić - Ceesay, Kamiński (46. Bednarek), Kadar, Henriquez - Formella, Djoum, Serafin, Holman (66. Ubiparip), Keita - Kownacki (62. Sanocki).

Znicz: Wienczatek - Rackiewicz, Jędrych, Gurzęda, Kucharski - Kopciński, Biedrzycki, Dobosz (82. Januszewski), Tomczyk, Pielak (71. Żurek) - Kubicki (58. Nawrocki ŻK).

Sędziował: Karol Rudziński z Nidzicy.

Widzów: 8273.

Pierwszy mecz 5-1. Awans Lech Poznań


INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem