Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech Poznań - Żalgiris Wilno 2-1 w starciu o LE

W rewanżowym meczu III rundy eliminacji Ligi Europejskiej Lech Poznań pokonał Żalgiris Wilno tylko 2-1 i sensacyjnie odpadł z dalszej rywalizacji! Znacznie biedniejszy klub z Litwy, z dwoma Polakami - trenerem Markiem Zubem i napastnikiem Kamilem Bilińskim awansował zasłużenie!

Szymon Pawłowski z Lecha (z lewej) kontra Andrjus Skerla z Żalgirisu.
Szymon Pawłowski z Lecha (z lewej) kontra Andrjus Skerla z Żalgirisu./Jakub Kaczmarczyk/PAP

Po końcowym gwizdku sędzia pokazał czerwone kartki Łukaszowi Teodorczykowi i Andriusowi Veliczce za przepychankę, do jakiej doszło za linią boczną. Teodorczyk faulował rywala, a ten próbował go kopnąć w ramach samosądu. Na Litwina rzucił się też trener Mariusz Rumak, ale zażegnano poważniejszej awanturze.

W ostatnich latach przyzwyczailiśmy się już do przykrych wpadek polskich zespołów. Były już przypadki odpadnięcia w rywalizacji z Karabachem Agdam z Azerbejdżanu (nawet dwa razy), z Irtyszem Pawłodar z Kazachstanu, estońską Levadią Tallinn. Teraz do tego grona dołączył Żalgiris Wilno  - klub o znacznie mniejszym budżecie od Lecha, ale lepiej przygotowany do sezonu i z większą wolą walki.

Lech musiał odrobić stratę jednej bramki z pierwszego spotkania, trener Mariusz Rumak zapowiadał frontalny atak od pierwszej minuty. Z tych zapowiedzi niewiele wyszło. Owszem, Lech miał przewagę, ale nie miał napastnika, który potrafiłby się znaleźć w sytuacji bramkowej. Wystawiony niby w ataku Vojo Ubiparip cofał się w okolice środkowej linii boiska. Momentami starał się go zastępować Szymon Pawłowski, oddal nawet dwa celne strzały, ale zbyt anemiczne by zaskoczyć Armantasa Vitkauskasa.  Większość akcji Lech rozgrywał prawą stroną - tam piłka trafiała do Mateusza Możdżenia lub Huberta Wołąkiewicz. Przeważnie wrzucał ten pierwszy - prawie zawsze niedokładnie.

Litwini grali w bardzo prymitywny sposób - bronili się prawie wszystkimi zawodnikami, a gdy udało im się przejąć piłkę, od razu zagrywali ją mocno na połowę Lecha. Liczyli, że tam przejmie ją Kamil Biliński i coś zdołał wywalczyć, choćby aut lub rzut rożny. Upływała minuta za minutą, z przewagi Lecha niewiele wynikało. Aż wreszcie po jednej z nielicznych kontr Żalgiris dał ostrzeżenie - Vaidotas Silenas wykorzystał brak w defensywie Wołąkiewicza i mocno uderzył w dalszy róg. Kotorowski odbił piłkę w bok, a Arboleda wybił ją przed siebie. Litwini przejęli jednak futbolówkę, a Rytis Leliuga minął trzech rywali i strzelił spokojnie obok Krzysztofa Kotorowskiego.

W tym momencie Lech potrzebował az trzech goli do awansu. Nie dość, że przed przerwą nie zdołał strzelić ważnego dla psychiki zawodników wyrównującego, to powinien przegrywać 0-2. W 42. minucie Arboleda stracił piłkę przed polem karnym gości. Rozpoczął się kontratak, po którym Paweł Komołow znalazł się sam na sam z bramkarzem. Zdołał go nawet minąć, ale zamiast strzelać z ostrego kąta, wyłożył piłkę Bilińskiemu. Kotorowski rzucił się w bok i obronił strzał.

Lech odpadł z LE z Żalgirisem - album

Zobacz galerię
+2

Lech miał po przerwie zaatakować, a tymczasem w 50. minucie po rzucie rożnym pomylił się Kotorowski i znów mogło być 0-2 - po raz drugi nie popisał się Biliński. Czas upływał, kibice coraz bardziej irytowali się, widząc nieudane zagrania Możdżenia i spółki. Dziwne było tylko to, że Rumak nie decydował się na zmiany. A gdy już się zdecydował, zaskoczył wszystkich. Nie tyle zdjęciem chaotycznego i zupełnie nieprzydatnego Możdżenia (został wybuczany), co aktywnego Pawłowskiego (tu buczano na decyzję trenera).  Po chwili na boisko wszedł kolejny napastnik - Bartosz Ślusarski.

Lech atakował. Świetny strzał głową oddał Ubiparip, bliski wbicia piłki do siatki był po zagraniu Teodorczyka Arboleda, a gdy już "Teo" strzelił bramkę, to ze spalonego.

Seryjnie wykonywane rzuty rożne niczego nie dawały. I gdy już nikt nie wierzył w możliwość odwrócenia losów, Teodorczyk trafił na 1-1, a zaraz po nim stoper Żalgirisu, długowłosy Luka Perić źle odbił futbolówkę po wrzutce Lovrencicsa. Zrobiło się 2-1. Lechowi pozostały trzy doliczone minuty na strzelenie jeszcze jednego gola. Nie udało się. Kibice Lecha wyzwali swoich piłkarzy, a fani Żalgirisu długo cieszyli się razem z piłkarzami wicemistrza Litwy.

Autor: Andrzej Grupa

III runda el. Ligi Europejskiej:

Lech Poznań - Żalgiris Wilno 2-1 (0-1)

Bramki: 0-1 Leliuga 29. min, 1-1 Teodorczyk 87., 2-1 Perić 90., samobójcza

Lech: Kotorowski - Wołąkiewicz, Kamiński, Arboleda, Henriquez - Możdżeń (55. Lovrencics), Trałka, Drewniak (61. Ślusarski), Hamalainen, Pawłowski (54. Teodorczyk ŻK) - Ubiparip.

Żalgiris: Vitkauskas - Freidgeimas ŻK, Perić ŻK, Skerla, Vaitkunas - Leliuga, Zulpa, Komołow, Kuklys, Silenas ŻK (64. Janusauskas ŻK) - Biliński (69. Velicka).

Sędziował: Ken Henry Johnsen (Norwegia).

Widzów: 16326.


INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem