Lech Poznań. Wielkie napięcie między piłkarzami. Grube słowa
Tak jak pół roku wcześniej w Charleroi w Belgii, tak teraz bohaterem meczu Lecha Poznań z Radomiakiem Radom okazał się bramkarz Filip Bednarek. W decydującej o awansie serii rzutów karnych obronił dwa strzały rywali. Najwięcej emocji wywołał rzut karny wykonywany przez Miłosza Kozaka.
Miłosz Kozak to 23-letni dzisiaj zawodnik Radomiaka Radom, który wychował się w Lechu Poznań. Opuścił go jako 16-latek w 2013 roku w dość kontrowersyjnych okolicznościach. Stało się to krótko po głośnym odejściu do Legii innych piłkarzy Lecha, Bartosza Bereszyńskiego i Aleksandra Wandzela, więc emocje były spore. W Poznaniu nie lubi się, gdy wychowanek Kolejorza wybiera Legię.
Młody gracz w warszawskim klubie kariery nie zrobił. Odbił się od niego, z biegiem lat występował w innych, słabszych drużynach np. Zagłębiu Sosnowiec, Wigrach Suwałki, Podbeskidziu Bielsko-Biała, a dzisiaj jest zawodnikiem Radomiaka.
Miłosz Kozak wywołał w Lechu napięcie
Napięcie, jakie wytworzyło się między nim a zawodnikami Kolejorza zasadzało się jednak nie tyle na pamięci o tym, jak odchodził z Poznania, ale na ciągłych utarczkach na boisku. Atmosfera i tak była nerwowa, a poznaniacy denerwowali się, że nie są w stanie strzelić gola niżej notowanym rywalom. W trakcie spotkania doszło do przepychanek i kopnięć między Miłoszem Kozakiem a Tymoteuszem Puchaczem i innymi zawodnikami Lecha. Miłosz Kozak był jednym z liderów grupy radomskich graczy, którzy próbowali przeskodzić lechicie w wykonaniu rzutu karnego, który tuż przed końcem dogrywki doprowadził do wyrównania 1-1.
Tu można zobaczyć tę sytuację:
Po dogrywce doszło do serii rzutów karnych i wtedy Miłosz Kozak stanął naprzeciw bramkarza Lecha Filipa Bednarka. Miał wykonać decydującego karnego, pieczętującego awans Radomiaka. Zmarnował jedenastkę, a wtedy bramkarzowi Kolejorza puściły hamulce. Kamery wychwyciły, jak woła do rywala: - No i co teraz c... j...?!
Lech znów postawił na Filipa Bednarka
Filip Bednarek wszedł do bramki Kolejorza po raz pierwszy w tym roku, gdyż teraz nominalnym bramkarzem poznaniaków ponownie jest Mickey van der Hart - jak przed kontuzją. Chociaż trener Dariusz Żuraw zapewniał, że nie ma zwyczaju wymieniać bramkarzy na Puchar Polski, to jednak to zrobił i miał nosa. Filip Bednarek ponownie ratował poznaniaków, tak jak pół roku temu w Charleroi w walce o fazę grupową Ligi Europy.
Cichocki, który wykonywał ostatniego karnego, strzelił tam, gdzie miałem to zapisane
Przed decydującą serią karnych zbiegł do szatni.
- Po ściągawkę? - pytała reporterka Polsatu Paulina Czarnota-Bojarska.
- Szukałem grzejnika. Chciałem się choć trochę ogrzać przed tymi karnymi. A ściągawkę miałem w getrze - odpowiedział bramkarz Lecha. - Rano dostałem materiał od analityka. To była 36-minutowa prezentacja wszystkich karnych wykonywanych przez Radomiaka w ostatnich pięciu latach. Akurat Cichocki, który wykonywał ostatniego karnego, strzelił tam, gdzie miałem to zapisane.
Po czym dodał: - Karnych w warunkach hipotermii jeszcze dotąd nie broniłem.
W czasie meczu mieliśmy -12 stopni, temperatura odczuwalna była niższa. Filip Bednarek morsuje.