Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech Poznań - Warta. 25 lat oczekiwania na derby

- Jak sięgam pamięcią, to nie przypominam sobie, bym brał udział w takim meczu. To chyba ewenement na skalę polską i światową, że dwa kluby z jednego miasta darzą się sympatią - mówi przed niedzielnym meczem z Wartą Poznań trener Lecha Dariusz Żuraw.

Liga Europy. Hammarby IF - Lech Poznań 0-3 - skrót (POLSAT SPORT). WIDEO/INTERIA.TV

W Krakowie podczas meczów Wisły i Cracovii fanów trzeba rozdzielać, podobnie jest w Łodzi, gdy ŁKS gra z Widzewem. Nie było miłości, delikatnie ujmując, w trakcie meczów Legii z Polonią w Warszawie. To te najważniejsze spotkania klubów z jednego miasta. W Poznaniu było kiedyś inaczej, ale od teraz - znów jest inaczej. Bo do meczu Lecha z Wartą dojdzie po raz pierwszy od 25 lat.

14 maja 1995 roku Warta ograła sensacyjnie Lecha przy Bułgarskiej 2-1, po dwóch trafieniach Piotra Prabuckiego i golu na 1-0 Pawła Wojtali dla "Kolejorza". Później "Zieloni" przegrali jednak pięć spotkań i z pożegnali się z Ekstraklasą na długie 25 lat. Nie były to zresztą ostatnie derby Poznania, bo nawet w owym sezonie 1994/95 w elicie była Olimpia, która też wygrała przy Bułgarskiej w maju 1995 roku, dwa tygodnie po Warcie. Olimpia to był jednak dawny milicyjny klub, niespecjalnie darzono ją sympatią, w przeciwieństwie do Warty. Dziś piłkarsko już nie istnieje. Za to Warta, po latach tułaczki, w których była nawet na czwartym poziomie rozgrywek, wróciła do grona najlepszych. I znów cieszy się sympatią w stolicy Wielkopolski - niewielu ma oddanych kibiców, ale prawie w ogóle nie ma wrogów.

Efekt? W niedzielę stadion przy Bułgarskiej wypełni się do ostatniego dostępnego miejsca. Sytuacja związana z pandemią ogranicza dostępność trybun o połowę, choć w przypadku Stadionu Miejskiego w Poznaniu nawet mocniej - zamiast 21 tys. miejsc dostępnych będzie ok. 17 tys. Bilety już się dawno temu skończyły, a dziś główny sponsor Lecha STS postanowił złożyć swoją wielką reklamę. Dzięki temu jeszcze część wejściówek trafi do sprzedaży. I co ważne - mogą je kupować tak fani Lecha, jak i Warty! Przy Bułgarskiej nie będzie w niedzielę oddzielonej strefy dla fanów gości, wszyscy będą wymieszani.

Aby podkreślić niezwykłość tego meczu, władze Poznania postanowiły, że w niedzielne południe koziołki na Ratuszu będą się trykać ubrane w szaliki obu klubów. - To wprowadzenie do samego meczu - mówi rzecznik prasowy Lecha Maciej Henszel. Czy ta otoczka i kilkanaście tysięcy ludzi na trybunach nie sparaliżuje graczy Warty, mających mniejsze doświadczenie gry w takiej atmosferze?

- Jeśli już mówimy o presji tego meczu, to ja mogę tylko powiedzieć, że mogliśmy mieć bardziej związane przed meczami barażowymi. Wiedzieliśmy, że wtedy tylko jedno spotkanie nas dzieli od bycia w miejscu, w którym teraz jesteśmy. I to dwa razy. My tę presję wówczas wytrzymaliśmy, pokazaliśmy, że jesteśmy zespołem mocnym, silnym psychicznie. Ten niedzielny mecz będzie wyjątkowy, bo zrobiliśmy coś wielkiego. Chcemy, aby przy Bułgarskiej było święto - zapowiada trener Warty Piotr Tworek.

- Nie czuję żadnej presji, ale cieszę się, że dojdzie do tego meczu. Takie wydarzenie, derby po 25 latach, musi być szczególne. Sam na nie czekam i mam nadzieję, podobnie jak Piotr, że to będzie ciekawe widowisko - twierdzi z kolei trener Lecha Dariusz Żuraw. I dodał: - Jak sięgam pamięcią, to nie przypominam sobie, bym brał udział w takim meczu. To chyba ewenement na skalę polską i światową, że dwa kluby z jednego miasta darzą się sympatią. I bardzo się z tego cieszę. Mam nadzieję, że piłkarze stworzą widowisko na boisku, a kibice na trybunach.

Niedzielny mecz w Poznaniu rozpocznie się o godz. 17.30.

Andrzej Grupa

Piłkarze Lecha Poznań/PAP/EPA
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem