Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech Poznań - Valmiera 3-0 w meczu 1. rundy el. Ligi Europy

Przez blisko godzinę piłkarze Lecha Poznań potwornie męczyli się w starciu z debiutującą w europejskich pucharach łotewską drużyną FK Valmiera. Ostatecznie złamali opór rywala, pokonali go 3-0 i awansowali do drugiej rundy eliminacji Ligi Europy.

Liga Europejska. Lech Poznań - Valmiera 3-0 - bramki. Wideo/INTERIA.TV

Trener Valmiery Tamaz Pertia mówił przed tym spotkaniem, że być może jego drużyna będzie ustawiona w czymś pomiędzy wysokim pressingiem, który stosuje w swojej lidze, a głęboką defensywą. W materiałach przekazanych dziennikarzom Valmiera była ustawiona w systemie 4-3-3. Rzeczywistość była jednak zupełnie inna - Łotysze od pierwszej akcji bronili się dziesiątką w okolicy swojego pola karnego, a jedynie w okolicy linii środkowej ich najlepszy snajper, potężnie zbudowany Tolu Arokodare czekał na jakieś błędy rywali.

Lech został więc zmuszony do gry w ataku pozycyjnym. Te środkiem dawały niewiele pożytku, tych z prawej strony niemal nie było. Znacznie lepiej funkcjonowała lewa strona, gdzie dobrze współpracowali Tymoteusz Puchacz i Kamil Jóźwiak, a często wspomagał ich Dani Ramirez. To właśnie po strzale Hiszpana z rzutu wolnego bramkarz gości Rudolfs Soloha został zmuszony do interwencji. W 10. minucie świetną akcję Puchacza mógł wykończyć Jóźwiak - znakomicie przełożył piłkę na lewą nogę, ale uderzył nad poprzeczką. Wydawało się wtedy, że zdobycie bramki przez Lecha i spokojna gry to kwestia czasu. A nawet - najbliższych minut.

Czas jednak upływał, a wynik się nie zmieniał. Lech grał w poprzek przed polem karnym rywali, ale za nic w świecie nie mógł wywabić Łotyszy trochę dalej od bramki. Poznaniacy często uderzali z dystansu, ale albo te strzały były niecelne, albo blokowane. Zupełnie w tym elemencie nie mógł się odnaleźć Jakub Moder. Na dobrą sprawę tylko raz lechici rozklepali obronę Valmiery i wtedy właśnie powinni prowadzić. W 34. minucie Ramirez odegrał do Tiby, ten znalazł się sam przed bramkarzem i posłał piłkę obok niego. Tyle że znakomitą interwencją popisał się asekurujący golkipera Olaide Badmus i wybił futbolówkę, tyle że do Ramireza. Hiszpan nie trafił jednak do pustej bramki.

Statystyki po pierwszej połowie były porażające - aż 18 prób zdobycia  bramki przez Lecha i tylko dwie przez Valmierę. Oba uderzenia gości, najpierw głową Arokodare, przed przerwą zaś Alvisa Jaunzemsa, były słabe.

Gdyby "Kolejorz" nie zdołał wyeliminować rywala z Łotwy, byłaby to spora kompromitacja. Tymczasem pierwsze minuty po przerwie były jeszcze słabsze w wykonaniu wicemistrza Polski. Brakowało dokładności, nie było celnych podań w pole karne, zrobił się totalny chaos. I w tym wszystkim poznaniakom dopisało ogromne szczęście. W 59. minucie na kolejny już strzał z dystansu zdecydował się Moder. Znów został zablokowany, ale tym razem piłka rykoszetem poleciała jednak w kierunku bramki i zaskoczyła Solohę. Odbiła się od słupka, dopadł do niej Mikael Ishak i z bliska posłał do siatki.

Mimo straty bramki Łotysze nie zamierzali zmieniać swojej taktyki. Nadal tylko się bronili, z przodu przepychał się wyłącznie Arokodare. Dopiero po 70. minucie coś się zmieniło, Valmiera próbowała atakować piątką, szóstką graczy. Zrobiło się więcej miejsca i "Kolejorz" od razu to wykorzystał. W 78. minucie piłkę przechwycił Pedro Tiba, zagrał do Ishaka, a nowy snajper Lecha po raz drugi pokonał Solohę. Wkrótce opuścił boisko, a zastępujący go Filip Szymczak też zdołał strzelić gola. W 88. minucie dostał podanie od coraz bardziej aktywnego Jóźwiaka i strzałem w dalszy róg ustalił wynik na 3-0. Lech awansował więc do drugiej rundy.

Andrzej Grupa, Poznań

Lech Poznań - FK Valmiera 3-0 (0-0)

Bramki: 1-0 Ishak 59., 2-0 Ishak 78., 3-0 Szymczak 88.

Lech: Bednarek - Gumny, Szatka, Crnomarković, Puchacz - Kamiński (63. Czerwiński), Tiba (80. Marchwiński), Moder, Ramirez, Jóźwiak - Ishak (84. Szymczak).

Valmiera: Soloha - Musolitin, Badmus, Celestine, Fall - Diagne, Karklins, Jorge Teixeirra (77. Gueye) - Jaunzems (82. Skopenko), Arokodare, Silagadze (46. Zaddem).

Sędzia: Ondrej Pechanec (Czechy).

Mikael Ishak/Jakub Kaczmarczyk/PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem