Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech Poznań. ​Trener Lecha ostrożnie: Bardzo daleka droga przed nami

Lech Poznań pokonał Lechię Gdańsk 2-0, a jednym z bohaterów był dotychczas rezerwowy Nika Kwekweskiri, który zastąpił w składzie reżysera gry "Kolejorza" Pedra Tibę. - Dopóki drużyna będzie rozumiała tę sytuację, dopóki będziemy umieli te nasze całkiem niemałe ego, które oni mają, podporządkować zespołowi, to będzie dobrze. Moja rola w tym, bym czuwał nad sytuacją - mówi trener Lecha Maciej Skorża.

Lech - Lechia. Maciej Skorża na konferencji przed meczem w Poznaniu/Lech Poznań/INTERIA.TV


Pięć spotkań, cztery zwycięstwa i remis - to dorobek Lecha Poznań na starcie sezonu PKO Ekstraklasy. Bilans bardzo dobry, który daje "Kolejorzowi" pozycję samodzielnego lidera - i to bez względu na wyniki zaległych spotkań. Lech gra poprawnie w ofensywie, ale bardzo mocno zmienił się w defensywie - nie pozwala rywalom na stwarzanie zbyt wielu sytuacji pod jego bramką. Szczególnie zaś w meczach domowych: Radomiak, Cracovia i Lechia Gdańsk oddały łącznie JEDEN celny strzał, autorstwa Karola Angielskiego z Radomiaka. A przecież Lechia jeszcze w piątek była wiceliderem, nie przegrała dotąd żadnego spotkania. 

- Graliśmy z najtrudniejszym dotąd rywalem i wiedzieliśmy, że poprzeczka będzie zawieszona wysoko, znacznie wyżej niż w poprzednich spotkaniach. Cieszy mnie to, że zagraliśmy solidny mecz, w wielu aspektach zagraliśmy mądrze i dojrzale. Drużyna dobrze pracowała jakość całość, a te fazy gry, w których szczególnie chcieliśmy zneutralizować rywala, czyli reakcje po stratach piłki, były na dobrym poziomie - mówił Skorża i podkreślał, że jego zespół potrafi przez coraz dłuższe fragmenty kontrolować spotkanie. - No i znów przed własną publicznością nie straciliśmy bramki, a Lecha nie oddała nawet celnego strzału. Miała dziesięć rzutów rożnych, a potrafiliśmy się z tego wybronić. Chyba tylko raz było gorąco, ale dopisało nam szczęście. Fajnie, że jest coraz więcej kibiców i myślimy już o spotkaniu z Pogonią - dodaje Skorża.

Lech Poznań. Presja to normalna rzecz

Trener Lecha cieszy się z tego, że jego drużyna jest liderem tabeli, ale zdaje sobie sprawę, że "Kolejorz" będzie jeszcze nie raz w opałach. - W tym klubie presja zaczyna się wtedy, gdy przechodzisz przez próg. Każdy zawodnik musi sobie z tym radzić, to normalna rzecz. Wiemy, jaki jest cel, o co gramy, jak bardzo jest to istotny sezon dla kibiców. Staramy się jak najlepiej realizować pracę, by te nasze marzenia, a także tych, którzy trzymają za nas kciuki, zostały zrealizowane. Bardzo daleka droga przed nami, będą jeszcze różne momenty, może spadniemy na szóste czy ósme miejsce, kto to wie. Ważne, byśmy realizowali krok po kroku swoje założenia w kwestiach taktycznych, fizycznych i mentalnych. Chcemy to utrzymać, a gdy przyjdzie trudna chwila, być na nią przygotowani - mówił Skorża.

Lech Poznań. Pedro Tiba rezerwowym

Trener Lecha nie ukrywał, że wystawienie Niki Kwekweskiriego w miejsce Pedra Tiby nie było dla niego łatwą decyzją. Gruzin dobrze zagrał już w Niecieczy, teraz zastąpił portugalskiego asa w składzie. Zaliczył kluczowe podanie przy pierwszym golu, a później z wolnego ustalił wynik na 2-0 dla Lecha. - Nika nie miał łatwego wejścia w sezon, wciąż mu brakuje meczowego rytmu. Gonił czas, a teraz lepiej mu wszystko wychodzi. Poza dwoma stratami w środkowej strefie zagrał solidnie, a podkreśliła dobry występ piękna bramka. Tylko się cieszyć, że jego forma idzie w górę - ocenił Skorża i zdradził, że rozmawiał wcześniej z Tibą o jego roli rezerwowego. - Dopóki drużyna będzie rozumiała tę sytuację, dopóki będziemy umieli te nasze całkiem niemałe ego, które oni mają, podporządkować zespołowi, to będzie dobrze. Moja rola w tym, bym czuwał nad sytuacją. Chciałbym pochwalić piłkarzy, którzy weszli na boisko. Artur Sobiech strzelał gole w Bundeslidze, dziś pojawił się w 86. minucie, bez grymasu na twarzy, pomagał jak mógł. To coś niesamowitego, ile ci rezerwowi mogą dać drużynie. Dziś dał to też Pedro. Boli go ta sytuacja, to oczywiste, wczoraj dość długo o tym rozmawialiśmy. Już mu wtedy komunikowałem, że może dojść do takiej sytuacji, że zostanie rezerwowym i strasznie to przeżywał. A dziś wszedł na boisko, zrobił swoje i liczę, że wszyscy zawodnicy będą tak reagowali - zakończyła Skorża.

Andrzej Grupa

Maciej Skorża/PRZEMYSLAW SZYSZKA / CYFRASPORT / NEWSPIX.PL/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem