Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech Poznań. Tomasz Kędziora: Nie mam szamanów

- Był taki mecz niedawno, Barcelona - PSG. Wiadomo, Pogoń to nie Barcelona, ale PSG to też nie jest słaba drużyna. Nie ma co myśleć o awansie, trzeba wyjść jak do każdego ligowego spotkania - mówi pomocnik Lecha Poznań Tomasz Kędziora, który w środę w Szczecinie walczyć będzie z "Kolejorzem" o finał Pucharu Polski.

Tomasz Kędziora przed meczem Pogoń - Lech/Tomasz Kędziora/INTERIA.TV

Lech wygrał miesiąc temu przy Bułgarskiej z Pogonią 3-0 i przed rewanżem jest w znakomitej sytuacji. Na dodatek rywalom nie powodzi się w lidze, przed nimi kluczowe spotkania w walce o czołową ósemkę i nie wiadomo, czy za wszelką cenę "Portowcy" będą chcieli się bić z Lechem o awans do finału. A Lech, choć ma przed sobą prestiżowe spotkanie z Legią, traktuje starcie z Pogonią bardzo poważnie. Choć trener Nenad Bjelica zapewne dokona kilku zmian w składzie, bo ostatnio robi tak dość często.

- Ja się nazywam Kędziora, a nie Bjelica i nie wiem, czy będą rotacje. Dowiemy się pewnie na odprawie w środę, przed meczem. Wiem za to, że chcę grać w każdym spotkaniu - mówi kapitan młodzieżowej reprezentacji Polski.

W Poznaniu Kędziora uważany jest za "Terminatora" - gra w każdym meczu, od początku do końca. Podobnie jest w kadrze trenera Marcina Dorny. W Lechu w tym sezonie, choć "Kolejorz" nie grał w europejskich pucharach, wystąpił od lipca 32 razy. Ani razu nie został zmieniony, a jedyny pojedynek - w Gdynia z Arką - opuścił przez nadmiar żółtych kartek.

- No taki już jestem, nie mam problemów wydolnościowych i będę robił wszystko tak, jak robiłem dotąd. Nie mam żadnych szamanów wokół siebie, staram się dobrze odżywiać i regenerować po spotkaniach, to pozwala mi być gotowym na kolejne. Czuję się na siłach grać w każdym spotkaniu, po to trenowałem ciężko zimą, aby teraz była siła. A odpocznę w czerwcu po Mistrzostwach Europy. No, może w lipcu, bo będzie grać do ich końca - opowiada obrońca Lecha.

Tomasz Kędziora z Lecha (z lewej) w walce z Patrykiem Małeckim z Wisły/Stanisław Rozpędzik/PAP

Czy Lech może być już pewny awansu do finału? Piłkarze z Poznania, podobnie jak ich trener, unikają twierdzącej odpowiedzi jak ognia. Podobnie jak i nawiązań do niedzielnego hitu z Legią. - Gdzie się nie wyjdzie, to wszyscy już o tej Legii mówią. Ja też powtarzam kibicom i swoim znajomym, że wcześniej jest Pogoń i o Legii możemy porozmawiać w piątek - twierdzi Kędziora.

Lech spróbuje też przełamać na stadionie im. Floriana Krygiera swoją niemoc, bo w dwóch ostatnich spotkaniach nie zdobył bramki. - Jak będzie jednak 0-0, to nikt z nas płakał nie będzie. Chcemy strzelać i pokazać, że to tylko dwa mecze takie były, a ze Szczecina możemy przywieźć bramki - opowiada gracz Lecha. Poznańscy piłkarze po piątkowym spotkaniu z Wisłą w Krakowie nie mieli wolnego. Trenowali w sobotę, niedzielę i kolejne dni. W środę będą bronić trzybramkowej zaliczki. Początek spotkania - o godz. 20.45.

Andrzej Grupa

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem