Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech Poznań - Standard Liege. Emocje i ofensywny mecz LE w Poznaniu? Właśnie dlatego!

Niewykluczone, że dzisiejszy mecz Lecha Poznań ze Standardem Liege będzie tak emocjonujący, jak ten sprzed dwóch tygodni z Benficą Lizbona. Rywale "Kolejorza" są bowiem mocno osłabieni w defensywie, co trochę zmusza ich do postawienia na atak. Początek spotkania - o godz. 18.55, transmisja w Polsacie Sport Premium 1 i na platformie IPLA.

Liga Europy. Dariusz Żuraw o stanie zdrowia piłkarzy Lecha Poznań przed meczem ze Standardem Liege (POLSAT SPORT). Wideo/Polsat Sport/Polsat Sport

Standard Liege ma sytuację mocno zbliżoną do tej, która dotknęła Lech dwa tygodnie temu. Z różnych powodów miało nie zagrać wtedy trzech podstawowych stoperów, kibice i dziennikarze zastanawiali się, kogo trener Dariusz Żuraw dołoży do czwartego w kolejności do gry stopera Tomasza Dejewskiego. Ostatecznie po zakażeniu koronawirusem do zdrowia zdążył wrócić Djordje Crnomarković i to on wystąpił w starciu z utytułowanym portugalskim klubem.

Na boisku środek obrony był najsłabszym punktem poznańskiej drużyny, choć duet Dejewski - Crnomarković i tak grał na poziomie zbliżonym do utytułowanych Nicolasa Otamendiego i Jana Vertonghena z Benfiki. Ten ostatni powinien zresztą wylecieć z boiska po faulu na Michale Skórasiu. Efekt był taki, że przeciwko Benfice Lech zagrał bardzo ofensywnie i mógł nawet wywalczyć punkt.

Z podobnego założenia mogą teraz wyjść gracze Standardu, choć w belgijskiej lidze ich siłą jest raczej defensywa, na którą od początku swojej pracy w Walonii stawia trener Philippe Montanier. Ich problemem jest bowiem to, że poważnej kontuzji kolana doznał w niedzielę kapitan zespołu Zinho Vanheusden.

To młodzieżowy reprezentant Belgii, powoływany już do pierwszej reprezentacji "Czerwonych Diabłów", za którego Standard zapłacił rok temu Interowi Mediolan rekordowe dla siebie 12 milionów euro. W składzie powinien go zastąpić Konstantinos Laifis, ale poniedziałkowy test na koronawirusa dał u niego wynik pozytywny. Trener Montanier prawdopodobnie cofnie więc do środka obrony pomocnika Merveille'a Bokadiego. Kongijczyk i tak dość często wspomagał defensywę, bo Standard potrafił zmieniać swoje ustawienia i bronić piątką graczy.

Problem jest jeszcze na prawej obronie, bo na kwarantannę trafił Colinns Fai - jego zastąpi pewnie Laurent Jans, który niewiele występował w tym sezonie. Siłą Standardu będzie więc zapewne ofensywa, zwłaszcza, że po przebytej kwarantannie do gry wrócili Maxime Lestienne oraz Nicolas Raskin - lider środka pola. Na kogo Lech jeszcze powinien zwrócić uwagę? Przede wszystkim na Selima Amallaha - urodzony w Belgii Marokańczyk jest piłkarzem niezwykle żywiołowym, może napsuć sporo krwi Alanowi Czerwińskiemu.

Jaką siłę prezentuje Standard Liege? - To zespół, który był losowany z drugiego koszyka, choć przegrał dwa pierwsze mecze. Można wnioskować, że jest trochę słabszy niż Benfica i Rangersi, ale ja uważam, że to jednak rywal bardzo mocny. I to nawet mimo kilku absencji - uważa trener Lecha Dariusz Żuraw.

"Kolejorz" miesiąc temu ograł już inny belgijski zespół Royal Charleroi - i to na wyjeździe. To wciąż lider tamtejszej Jupiler League, choć w lidze ma tylko punkt przewagi nad trzecim Standardem. - Trudno mi już sobie przypomnieć spotkanie z Charleroi. Standard przeważnie gra trójką graczy z tyłu, stara się budować akcje, nie wybija piłki, próbuje tworzyć je kombinacyjnie. Też w lidze jest wysoko, czeka nas więc trudne zadanie. To jednak dwumecz, który zdecyduje o tym, czy są jakieś szanse na wyjście z grupy - uważa Żuraw.

Trener rywali zapewniał w środę, że traktuje mecz w Poznaniu jak najbardziej poważnie i wystawi najmocniejszy skład, z drugiej jednak strony w niedzielę Standard czeka wyjazdowe spotkanie w Antwerpii z Royalem, bardzo istotne w kontekście walki o mistrzostwo kraju.

Podobnie zresztą jest w Lechu - dziś gra ze Standardem, a w niedzielę w Warszawie z Legią. To też dwa starcia, które pozwolą Lechowi ułożyć priorytet na dalszą część sezonu. Strata punktów ze Standardem raczej oznacza koniec marzeń o awansie z grupy. Polski klasyk też wywołuje olbrzymie emocje, a Lech nie powinien już w PKO Ekstraklasie gubić punktów. Te, które może wywalczyć przy Łazienkowskiej, mogą mieć ogromne znaczenie.

- Nie mamy takiej kadry, by podzielić zespół na dwie jedenastki. Czekają nas dwa bardzo istotne mecze, ale wielu zmian, jeśli nie będą wymuszone, nie zrobię - zapewnia Żuraw, który dzisiaj będzie mógł już skorzystać z Pedra Tiby i Jakuba Kamińskiego.

Początek spotkania o godz. 18.55. Bezpośrednia relacja m.in. w Polsacie Sport Premium oraz na platformie IPLA.

Andrzej Grupa

Pedro Tiba/Paweł Jaskółka/East News
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem