Lech Poznań - Śląsk Wrocław. Gorące krzesła trenerów
Choć w tabeli Śląsk Wrocław jest w znacznie lepszej sytuacji od Lecha Poznań, to i tak jego trener Viteżslav Laviczka jest zagrożony utratą pracy. Sytuacja Dariusza Żurawia w Lechu Poznań też jest niezbyt dobra, ale klub i szkoleniowiec wysyłają inne przekazy na zewnątrz.
Niedzielne spotkanie Lecha ze Śląskiem to starcie dwóch drużyn, które niczego w tym roku w lidze nie wygrały. Mało tego - w dotychczasowych spotkaniach zaprezentowały bardzo kiepski futbol. Sytuacja Śląska w tabeli nie jest wcale taka zła - ma tylko trzy punkty straty do trzeciego Rakowa Częstochowa. "Gramy o puchary" - to hasło we Wrocławiu wciąż jest prawdziwe. Problem w tym, że zespół Laviczki prezentuje się kiepsko, stwarza niewiele sytuacji pod bramką rywala. Już jesienią wrocławianie byli krytykowani za postawę w meczach wyjazdowych - jeśli zdobywali punkty, to głównie na swoim stadionie.
Teraz niewiele się zmieniło. O ile dość szczęśliwie udało się zremisować w Mielcu 0-0, to w Gliwicach (0-2) Śląsk miał niewiele do powiedzenia. Podobnie zresztą szczęśliwy był remis 1-1 z Wisłą Kraków. Choć wrocławianie nie grali z potentatami, to w tych trzech meczach oddali zaledwie 23 strzały (tylko pięć celnych), rywale zaś aż 54 uderzali na bramkę Matusza Putnocky’ego (16 razy celnie). Ten styl i kiepskie rokowania na przyszłość sprawiły, że we Wrocławiu zaczęto szukać następcy Laviczki. Zresztą klub nie ukrywa tego faktu, a informacje o rozmowach z Maciejem Stolarczykiem nie wyszły na jaw przypadkowo. - Jakbym myślał o tej sytuacji, to by mi to tylko odbierało energię. A tego nie chcę - mówił czeski trener przed meczem z Lechem. Właśnie spotkanie z "Kolejorzem", trzecie wyjazdowe w tym roku, może być dla niego starciem o posadę. Zwłaszcza, że za chwilę do Wrocławia przyjadą Pogoń i Legia, a tu drużyna Laviczki też nie będzie faworytem.
Jeśli mówimy, że Śląsk zawodzi, to co tu powiedzieć o Lechu? Klub o ogromnych aspiracjach, bogaty, z kolejnymi transferami, a niemal szoruje po dnie tabeli. Dla poznaniaków mecz ze Śląskiem też jest niezwykle istotny i nie chodzi tu już tylko po o posadę Dariusza Żurawia. Za Lechem, i to z nieznaczną stratą, są tylko trzy inne kluby, a wyprzedziła go już nawet biedna Warta.
Żuraw, jak i zresztą sam Lech, przyjęli jednak inną postawę niż Laviczka i Śląsk. Trener wicemistrza Polski przyznał w piątek, że domaganie się przez kibiców jego zwolnienia w sumie go nie dziwi. Dodał jednak, że jest świadomy trudnego momentu, ale i pewny, że klub z tego wyjdzie. Wcześniej podobny sygnał wysłały władze Lecha - uznały, że to Żuraw powinien wyprowadzić Lecha na prostą, a pierwszym obrońcą szkoleniowca jest dyrektor sportowy Tomasz Rząsa. gdy w 2015 roku Lech zdobywał mistrzostwo Polski, obaj - Żuraw i Rząsa - byli asystentami Macieja Skorży. Znają się więc od lat.
Słowa to jedno, czyny - drugie. Jeśli Lech znów nie wygrałby meczu, a remis ze Śląskiem będzie dla niego de facto porażką, to krzesło pod Żurawiem stałoby się bardzo gorące. Zwłaszcza, że już za chwilę prestiżowe derby z Warty, a później absolutnie kluczowy dla przyszłości klubu ćwierćfinał Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa. Na dziś, realnie patrząc, zdobycie Pucharu Polski to jedyna szansa na występy w Lidze Konferencji w przyszłym sezonie. Do realizacji celu potrzebne będą trzy wygrane spotkania. A czy z Żurawiem? Jeśli wygra ze Śląskiem, to zapewne tak.
Początek meczu Lecha ze Śląskiem - o godz. 17.30.
Andrzej Grupa