Lech Poznań. Rumak: Lech musi poprawić grę w obronie i sferę mentalną
Lech gra widowiskowy futbol, ale nie przekłada się to na punkty ani w ekstraklasie, ani w Lidze Europy. "Drużyna za dużo i za łatwo traci bramki. Gdy gra się co trzy dni, problemem jest też regeneracja mentalna" - uważa były trener poznańskich piłkarzy Mariusz Rumak.
Wicemistrz Polski w efektownym stylu awansował do fazy grupowej Ligi Europy, ale czas zachwytów nad zespołem Dariusza Żurawia dobiega końca. "Kolejorz" nie wygrał w ekstraklasie czterech meczów z rzędu, a w czwartek czeka go wyjazdowe spotkanie ze Standardem Liege o "być albo nie być" w walce o awans do 1/16 finału LE.
Zdaniem Rumaka, największym problemem Lecha jest gra w obronie. W niedzielnym meczu z Rakowem stracił aż trzy gole. Były szkoleniowiec poznaniaków uważa, że bez poprawy tego elementu, nie ma co myśleć o awansie do kolejnej rundy LE.
"Lech gra ładnie dla oka. Z Benficą potrafił zdobywać bramki, grać ofensywnie, ale też traci dużo goli, zdecydowanie za łatwo jak na tej klasy zespół. Lecha stać przede wszystkim na strzelenie bramki każdemu z przeciwników grupowych, najtrudniej może być Rangersom. Obecny potencjał ofensywny jest naprawdę ogromny i chyba w ostatnich latach takiego w tej drużynie nie było. Zdecydowanie musi jednak lepiej bronić. Kiedyś przyjęło się takie powiedzenia, że ligę wygrywa ten, kto najlepiej broni. W Lidze Europy jest też podobnie. Gdy lechici zaczną grać na "zero z tyłu", to może jeszcze coś uda im się osiągnąć w tych rozgrywkach" - powiedział Rumak.
Rumak jednocześnie podkreślił, że także potencjał defensywny poznańskiego zespołu jest wystarczający, by nie tracić aż tylu goli (16 w dziewięciu spotkaniach ligowych).
"Mankamentem jest raczej sama organizacja gry w obronie całego zespołu - gdy przytrafiają się błędy, to musi być asekuracja. To jest dziś podstawą defensywy. W pracy trenerskiej jest takie słowo-klucz jak balans. Są piłkarze, którzy atakują, ale nie mają po prostu predyspozycji do gry obronnej i trzeba zespół wówczas zbalansować. Ten balans w Lechu mógł się gdzieś zagubić. W nowoczesnym futbolu po stracie piłki trzeba szybko zorganizować się w obronie. Lech rzadko traci bramki po ataku pozycyjnym przeciwnika, ale zwykle po stracie piłki lub po stałych fragmentach gry. I do tego często w końcówkach, co świadczy o braku koncentracji lub też braku odpowiedzialności za wynik" - analizował.
10 lat temu, gdy Lech robił furorę w fazie grupowej LE, zawodził na krajowym podwórku. Podobnie było w 2015 roku - potrafił pokonać na wyjeździe Fiorentinę 2-1, a w ekstraklasie zajmował ostatnie miejsce. W obecnym sezonie też przeciętnie radzi sobie z krajowymi rywalami. Według Rumaka, trudno jednak znaleźć podobieństwa.
"Jednym wspólnym mianownikiem jest to, że Lech nie punktuje w lidze, ale mamy do czynienia z różnymi zespołami, prowadzonymi przez różnych trenerów. Na pewno problemem nie jest przygotowanie motoryczne. Jestem przekonany, że poznaniacy są w stanie rozgrywać mecze co trzy dni. Zresztą to nawet widać, że intensywność gier ligowych i pucharowych im nie przeszkadza. Nie było sytuacji, by w niedzielę zawodnicy człapali po boisku, bo grali w w czwartek w Lidze Europy" - wskazał.
Jak podkreślił, istotna jest w tym wypadku kwestia regeneracji nie tyle fizycznej, co mentalnej.
"Ci piłkarze po zagraniu meczu przeciwko Benfice, muszą szybko przestawić się na to, że teraz czeka ich pojedynek w ekstraklasie. A nie mają takiego doświadczenia, nie wiedzą, co znaczy grać co trzy dni i brakuje im jednocześnie umiejętności zbudowania w sobie optymalnego pobudzenia psychicznego do kolejnego meczu. Bo też nie mieli kiedy i gdzie się tego nauczyć" - powiedział.
Szkoleniowiec, który w latach 2013-14 z poznańskim klubem dwukrotnie wywalczył wicemistrzostwo Polski, daleki jest od stwierdzenia, że Lech nie mobilizuje się na mecze w ekstraklasie, ale też nawiązał do sytuacji z ostatniej minuty niedzielnej potyczki z Rakowem. Wówczas 18-letni pomocnik gości Daniel Szelągowski przebiegł bezkarnie ok. 70 metrów przez nikogo nieatakowany i zdobył wyrównującego gola.
"Nie chce powiedzieć, że piłkarze sobie odpuścili, ale na pewno nie zrobili wszystkiego, żeby zapobiec utracie gola. Na środku boiska było kilku zawodników, mniejsza już o personalia, którzy mogli przerwać tę akcję. Jestem przekonany, że gdyby ta sytuacja miała miejsce w spotkaniu Ligi Europy przy prowadzeniu Lecha 3-2, to akcja rywali zostałby "przecięta" daleko od bramki, nawet jeśli miałoby to być kosztem żółtej czy czerwonej kartki" - podsumował Rumak.
Po trzech seriach meczów grupowych w LE "Kolejorz" z trzema punktami jest trzeci w tabeli. Wyprzedzające go Benfica i Rangers FC mają po siedem, a Standard doznał dotychczas trzech porażek. W ekstraklasie piłkarze trenera Dariusza Żurawia w dziewięciu występach zgromadzili 10 pkt i plasują się na 10. pozycji mając jeden mecz zaległy.
Marcin Pawlicki
Więcej na ten temat
PKO Ekstraklasa 06.12.2024 | Górnik Zabrze | 2 - 1 | Lech Poznań | Relacja |
PKO Ekstraklasa 31.01.202520:30 | Lech Poznań | - | Widzew Łódź |