Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech Poznań rozpędza się coraz bardziej. Lechia Gdańsk pokonana bez dyskusji

W hitowym starciu piątej kolejki PKO Ekstraklasy lider rozgrywek Lech Poznań był wyraźnie lepszy od wicelidera, czyli gdańskiej Lechii. Trafienia Mikaela Ishaka i Niki Kwekweskiriego dały „Kolejorzowi” już czwarte zwycięstwo w tym sezonie, tym razem 2-0.

Lech na właściwym torze - odc. 19. Wideo/INTERIA.TV/INTERIA.TV

Raczej trudno było przewidywać, że przed startem piątej kolejki Lech będzie w tabeli pierwszy, Lechia tuż za nim, zaś obie drużyny przystąpią do tej potyczki w roli niepokonanych.  To z jednej strony zasługa ich samych, ale też faktu, że ekipy grające w pucharach trochę eksperymentują ze składami. A że ciężko jest łączyć jedno i drugie, Lech przekonał się już rok temu.

Teraz trener Maciej Skorża ma sporo czasu między meczami i efekty jego pracy już widać. "Kolejorz" jest poukładany w defensywie, wreszcie jego ofensywne stałe fragmenty powodują jakieś zagrożenie. Tydzień temu Skorża zauważył w Niecieczy, że drużyna bardziej kontrolowała grę, gda na boisku byli Antonio Milić i Nika Kwekweskiri, więc tym razem dał im szansę, a na ławce zostali Pedro Tiba czy Alan Czerwiński. Dla prawego obrońcy to musi być szczególnie dotkliwy cios, bo przecież po pauzie za czerwoną kartkę wróci za tydzień Joel Pereira.

Kwekweskiri był kluczową postacią w tym spotkaniu. W defensywie popełnił kilka błędów, to po jego fatalnym zagraniu w poprzek boiska w 14. minucie przechwyt zaliczył Flavio Paixao, zagrał na lewo do Ilkaya Durmusa, a Turek uderzył tuż obok słupka. To była jedyna sic!) akcja Lechii z pierwszej połowy, o której warto w ogóle wspomnieć! Goście byli kompletnie bezradni, Mickey van der Hart niemal na śmierć się wynudził. W innych sytuacjach reprezentant Gruzji spisywał się jednak bardzo dobrze. W 17. minucie to on fantastycznie zagrał do zbiegającego na skrzydło Joao Amarala. Portugalczyk dobiegł do końcowej linii, ale nie wrzucał na oślep w pole karne - odegrał do tyłu pod nogi Mikaela Ishaka, a kapitan Lecha huknął pod poprzeczkę. Dusan Kuciak był tym razem bezradny, choć w innych  sytuacjach spisywał się bardzo dobrze. Jego występ był właściwie jedyną niespodzianką w składzie Lechii, bo cztery pierwsze spotkania Słowak oglądał z ławki. Tyle że przy Bułgarskiej Kuciak zawsze potrafił pokazać się z dobrej strony, choć rzadko dawało to jego drużynie punkty. Tak było i tym razem.

Kuciak pierwszą świetną interwencję zaliczył już w 4. minucie, gdy po dośrodkowaniu Douglasa z bliska główkował Bartosz Salamon. Później gorąco było jeszcze w 26. minucie po rzucie rożnym, a ataki Lecha nasiliły się po przerwie. W 49. minucie Lubomir Šatka zagrał na wolne pole do Jakuba Kamińskiego, a ten przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. Lech szukał drugiego trafienia, które - podobnie jak dwa tygodnie temu w meczu z Cracovią - dałoby mu spokój. I się doczekał po godzionie gry, gdy sędzia Jakubik odgwizdał rzut wolny po faulu Mario Maločy na Ishaku. Do piłki podszedł Kwekweskiri i potężnie uderzył w dalszy róg, który - teoretycznie - powinien mieć pod kontrolą Kuciak. Ale Słowak zareagował za późno i musiał wyciągnąć piłkę z siatki.

Ten gol niewiele zmienił - Lech miał pełną kontrolę, Lechia w ofensywie była bezradna. Mogła nawet przegrać wyżej, bo przecież w świetnej sytuacji nie trafił Kamiński (65. minuta), Kuciak obronił mocny strzał Amarala (69. minuta), pomylił się z bliska Ramirez (84. minuta). To efekt znakomitej postawy lechitów w środkowej strefie, która nie zmieniła swojego poziomu nawet wtedy, gdy Maciej Skorża dokonał tam czterech roszad. Lechia tu nie istniała, a Maciej Gajos rzadko kiedy był w ogóle przy piłce.

W przyszłą sobotę znów w Poznaniu mecz na szczycie - na Bułgarską przyjedzie druga dzisiaj w tabeli Pogoń Szczecin.

Andrzej Grupa, Poznań

Lech Poznań - Lechia Gdańsk 2-0 (1-0)

Bramki: 1-0 Ishak 17., 2-0 Kwekweskiri 63.

Lech: Van der Hart - Šatka, Salamon, Milić, Douglas - Skóraś (73. Sykora), Karlstroem (82. Murawski), Kwekweskiri (73. Tiba Ż), Amaral (82. Ramirez), Kamiński - Ishak (85. Sobiech).

Lechia: Kuciak Ż - Żukowski Ż, Kopacz, Maloča Ż, Conrado (57. Pietrzak) - Ceesay (71. Sezonienko), Makowski, Kubicki (85. Biegański), Gajos (57. Diabate),  Durmus - Flavio Paixao (57. Zwoliński).

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).

Widzów 14652.

Nika Kwekweskiri w meczu Lech Poznań - Lechia Gdańsk/JAKUB PIASECKI / CYFRASPORT / NEWSPIX.PL/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem