Zobacz wyniki, terminarz i tabelę PKO BP Ekstraklasy Gdyby pod uwagę brać tylko wyniki z ostatnich 15 minut każdego spotkania, Lech pewnie byłby już blisko mistrzostwa Polski. "Kolejorz" aż 22 ze swoich 48 bramek zdobył w końcówkach spotkań, co pokazuje, że jest dobrze przygotowany fizycznie do tego sezonu. Dla porównania - wyżej od niego klasyfikowana w tej chwili Pogoń strzeliła dotąd łącznie 28 goli. Ma jednak o jeden punkt więcej i jest trzecia, a do tego - razem z Piastem - może poszczycić się najlepszą defensywą w lidze. W sobotę w Lubinie Lech też zawalił pierwszą połowę, w drugiej rzucił się do ataku i w końcówce odrobił dwa trafienia. Zdobył jednak tylko jeden punkt. - Analizujemy każdy fragment meczu, ale nie wiem, czy zawsze jest tak, że w pierwszej połowie czujemy się gorzej, a w drugiej lepiej. Faktem jest, że w Lubinie przed przerwą graliśmy słabiej - mówi trener Lecha Dariusz Żuraw. W spotkaniu z Zagłębiem dużo dały zmiany dokonane w przerwie, szczególnie wymiana krytykowanego Karlo Muhara na Jakuba Modera. Żurawia to jednak irytuje. - W przerwie zmieniłem też Tymka Puchacza i nikt o niego nie pyta. Poziom zaufania do tych zawodników jest taki sam, a czasem trzeba po prostu zrobić takie zmiany. Liczyłem, że gra będzie wyglądała lepiej, trafiło na Karlo i Tymka, ale równie dobrze mogło dotyczyć kogoś innego. Celem było to, aby zespół wreszcie ruszył. Jeden i drugi ma wahania, raz gra lepiej, a raz gorzej, ale nie będę narzekał i zamierzam z nich korzystać - uważa szkoleniowiec Lecha. Dlaczego Żuraw uparcie stawia na Muhara? Boi się, że przy ofensywnie grających Ramirezie i Tibie zabraknie asekuracji w środkowej strefie. Problem w tym, że Muhar dość często się myli i bezpieczeństwa nie zapewnia. W Lubinie od jego błędu w ustawieniu zaczęła się akcja Zagłębia, która przyniosła rzut karny i trzeciego gola. Trener Lecha przyznaje jednak, że problem dotyczył nie tylko Muhara, ale i Tiby. - Obaj nie doskakiwali do zawodników wyprowadzających piłkę. Omówimy to przed spotkaniem z Pogonią, by tego typu wpadek było jak najmniej - tłumaczy szkoleniowiec. Pogoń przełamała się w ostatniej kolejce, ale trudno liczyć na to, że w we wtorek przy Bułgarskiej będzie grała otwartą piłkę. Lech będzie więc skazany na budowanie ataku pozycyjnego i zabezpieczenia się przed kontrami gości. - Jeżeli Legia przyjeżdża do nas i się broni, to nie oczekujmy, że tu będzie inaczej. Chciałbym się zdziwić, ale trzeba się przyzwyczaić do tego, że zostajemy zmuszeni do prowadzenia gry i ataku pozycyjnego. Pogoń zagrała dwa spotkania, najpierw wyszli wysoko na Zagłębie i zostali skarceni. Przeciwko Cracovii się cofnęli, czekali na kontry i jedna się udała, przyniosła zwycięstwo i przełamanie. To solidny zespół - ocenia Dariusz Żuraw, który nie będzie mógł oglądać meczu z poziomu murawy. W Lubinie dostał dwie żółte kartki, z czym zresztą trudno mu się pogodzić. - Nie wiem, czy odezwałem się choć dwa razy, za każdym razem dostałem kartkę. Nie były to złośliwości do sędziów, takich sytuacji jest po kilkanaście, zdarzają się nawet spokojnym ludziom. Jeśli nie będę mógł prowadzić drużyny, zrobią to asystenci - mówi Żuraw. Zastąpią go więc Karol Bartkowiak i Dariusz Skrzypczak.