Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech Poznań - Pogoń Szczecin 1-2

Lech Poznań po uszy tkwi w kryzysie - przegrał kolejny mecz, tym razem 1-2 z Pogonią Szczecin i wypadnie z czołowej ósemki. Czy to w końcu oznacza koniec pracy w tym zespole trenera Mariusza Rumaka, który wcześniej dostał gwarancję pracy do końca roku?

Piłkarz Pogoni Szczecin Marcin Robak (P) cieszy się z Takuyą Murayamą (L) z bramki podczas meczu polskiej Ekstraklasy z Lechem Poznań
Piłkarz Pogoni Szczecin Marcin Robak (P) cieszy się z Takuyą Murayamą (L) z bramki podczas meczu polskiej Ekstraklasy z Lechem Poznań/Jakub Kaczmarczyk/PAP

Lech w tym sezonie spisuje się fatalnie - skompromitował się w europejskich pucharach, zawodzi w lidze. Do tego dochodzi masa kontuzji, które też mogą być efektem złego przygotowania zespołu. Do tego dochodzą błędy - bramkarz Krzysztof Kotorowski nadal gra, choć przecież niemal co spotkanie popełnia kiks kosztujący jego zespół gola. Rzadko który piłkarz jest w takiej formie, jak wiosną. Na tym skorzystali szczecinianie.

Podobne problemy miała w poprzedniej rundzie Pogoń, choć przecież - przynajmniej w teorii - kadrowo znacznie ustępuje poznaniakom. Trener Dariusz Wdowczyk wykonał jednak latem świetną robotę i jego zespół trudno teraz poznać. Może przed przerwą szczecinianie nie prezentowali się zbyt dobrze, ale już w drugiej połowie mieli spotkanie pod kontrolą. Wtedy też rozstrzygnęli je na swoją korzyść.

Pogoń nieźle zaczęła - dobrze atakowała lewym skrzydłem, na które często uciekał Takafumi Akahoshi. W 18. minucie tą stroną pobiegł Mateusz Lewandowski, a po jego dośrodkowaniu znakomitą szansę miał Herve Tchami, którego nie potrafił upilnować Luis Henriquez. Bramkarz Kotorowski nawet się nie ruszył, ale piłka minęła słupek.

Od 20. minuty zdecydowanie zaczął przeważać Lech. Po raz pierwszy w wyjściowym składzie Rumak znalazł miejsca tak dla Bartosza Ślusarskiego, jak i Łukasza Teodorczyka. Ten pierwszy pełnił rolę wysuniętego pomocnika. To jednak nie oni cieszyli się z gola. Zdobył go w zamieszaniu po rzucie rożnym Manuel Arboleda.

Podobnych stałych fragmentów poznaniacy mieli sporo, mogli też prowadzić wyżej. W 36. minucie Radosław Janukiewicz obronił strzał Teodorczyka, a trzy minuty później świetną okazję miał Daylon Claasen. Piłkarz z RPA źle przyjął piłkę przed prawie pustą bramką - nie zdołał już do niej dobiec, bo szybszy był Bartosz Ława. Ten fragment lechici wygrali jak najbardziej zasłużenie.

Manuel Arboleda strzela gola dla Lecha Poznań w meczu z Pogonią/Jakub Kaczmarczyk/PAP

Przed drugą połową szybciej na boisku pojawili się piłkarze Pogoni. Jakby bardziej naładowani od rywali, którzy oddali inicjatywę. A to był błąd - obrońcy Lecha, poza Hubertem Wołąkiewiczem, spisywali się bowiem fatalnie. Podobnie zresztą jak bramkarz Kotorowski - nie po raz pierwszy w tym sezonie. Pogoń szybko zadała dwa ciosy, po których Lech już się nie podniósł. Pierwszy - w 53. minucie, gdy przy bocznej linii niepotrzebnie faulował Arboleda. Po dośrodkowaniu głową uderzył piłkę Maciej Dąbrowski, odbiła się ona jeszcze od Arboledy i poleciała w kierunku Kotorowskiego. Bramkarz Lecha odbił futbolówkę przed siebie, a nadbiegający Adam Frączczak wbił ją do siatki.

Dwie minuty później swoją szansę miał Akahoshi, zresztą po złym wybiciu piłki przez obrońców Lecha.  Co się odwlecze... W 58. minucie po raz kolejny fatalnie zachował się Arboleda, który nie potrafił dobrze zagrać w swoim polu karnym. Tym razem z prezentu skorzystał Marcin Robak, który tak jak Frączczak pobiegł podziękować trenerowi Wdowczykowi.

Lech po tych ciosach przez dobre 10 minut nie mógł się podnieść. W końcu zaatakował, niezłą sytuację zmarnował Teodorczyk (główkował nad bramką), a strzał Claasena z rzutu wolnego obronił Janukiewicz. Ofensywne zapędy Lecha ostudziła zmiana, którą dokonał Rumak i która została wygwizdana przez kibiców. Za napastnika Teodorczyka pojawił się kolejny środkowy pomocnik Szymon Drewniak. Od tego momentu Janukiewicz mógł już być spokojny.

Jeszcze w ostatniej akcji w pole karne Pogoni pobiegł nawet Kotorowski, ale i wtedy zabrakło dobrego dośrodkowania. Po chwili sędzia Paweł Pskit odgwizdał koniec meczu, a szczecinianie pokazali taniec radości.

Lech Poznań - Pogoń Szczecin 1-2. Galeria

Zobacz galerię
+2

Andrzej Grupa, Poznań

Po meczu powiedzieli:

Mariusz Rumak (trener Lecha): "Zagraliśmy słabsze spotkanie niż ostatnio. Brakowało polotu w naszej grze, popełniliśmy błędy, po których traciliśmy bramki. W przerwie powiedziałem zawodnikom, że musimy wyjść wyżej, poszukać drugiej bramki, a nie cofać się. Nie wiem dlaczego tak źle wyglądaliśmy w drugiej połowie - w meczach z Wisłą Kraków i Śląskiem Wrocław (oba przegrane po 0:2 - PAP) to właśnie po przerwie graliśmy lepiej. Co do zmian - nie chciałem szafować zdrowiem kilku zawodników, tak naprawdę miałem tylko trzech zdrowych piłkarzy na ławce. Dlatego nie zdecydowałem się wpuścić Szymona Pawłowskiego, który nie był do końca gotowy do gry.

Lech Poznań - Pogoń Szczecin 1-2 (1-1)

Bramki: 1-0 Manuel Arboleda (31.), 1-1 Adam Frączczak (53.), 1-2 Marcin Robak (58.).

Żółta kartka - Lech Poznań: Łukasz Trałka, Łukasz Teodorczyk, Bartosz Ślusarski. Pogoń Szczecin: Wojciech Golla, Adam Frączczak, Przemysław Pietruszka, Takuya Murayama.

Sędzia: Paweł Pskit (Łódź). Widzów 17˙063.

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem