Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech Poznań - Pogoń Szczecin 0-0 w 32. kolejce Ekstraklasy

Lech Poznań mógł zostać wiceliderem PKO Ekstraklasy, ale warunkiem było pokonanie Pogoni Szczecin. Tej samej Pogoni, którą 15 dni wcześniej rozbił aż 4-0. Tym razem nie zdołał oszukać jej defensywy ani razu, a mecz zakończył się remisem 0-0.

Kibice Cracovii dziękują piłkarzom po meczu z Jagiellonią. Wideo/Piotr Jawor/INTERIA.TV

Jeśli ktoś myślał, że Lech rzuci się na Pogoń, szybko wbije jej bramkę i ustawi sobie mecz, był w błędzie. Ospałe tempo nie mogło się podobać kibicom, którzy w sile ponad pięciu tysięcy zjawili się na stadionie. Obie drużyny przystąpiły do tego spotkanie dość mocno odmienione po ostatniej kolejce - jeden i drugi trener dokonał pięciu zmian, ale zdecydowanie lepiej wpłynęło to na postawę Pogoni.

Goście ani myśleli oddawać pola Lechowi, który jest przecież na fali. Bardzo mocno blokowali środkową strefę, a gospodarze zbyt rzadko decydowali się na przesuwanie gry na skrzydła. Zresztą tu jedynie Wołodymyr Kostewycz czasem próbował coś zdziałać, zupełnie odcięci zostali zaś przez gości Kamil Jóźwiak i Filip Marchwiński. Podobnie zresztą najlepszy snajper ligi Christian Gytkjaer - można się było zastanawiać, czy w ogóle jest na boisku.

Pogoń nie dawała się kontrować, nie gubiła piłek na swojej połowie, na co często czyha Lech. Sama zaś potrafiła wykorzystać słabości poznaniaków, choćby brak jeszcze czucia gry Roberta Gumnego, który po raz pierwszy po kontuzji wyszedł na boisko w wyjściowym składzie.

Bardzo dobrze w ofensywie szczecinian prezentował się Sebastian Kowalczyk. To po jego dograniu w 26. minutą przed stuprocentową okazję stanął David Stec. Dostał piłkę pięć metrów przed bramką van der Harta, ale nieznacznie uderzył obok słupka. Z kolei w 32. minucie Hubert Matynia uciekł Gumnemu, wbiegł w pole karne, ale jego strzał przy dalszym słupku też był niecelny. Zresztą w pierwszej połowie obie drużyny nie oddały choćby jednego celnego strzału. Pod koniec "Portowcy" czuli się już bardzo pewnie, zagrywali między nogami rywali nawet w okolicach pola karnego Lecha.

Po zmianie stron Lech zaczął grać agresywniej na połowie Pogoni - przejął inicjatywę, ale nadal nie stwarzał sytuacji pod bramką rywali. Generalnie w tym sezonie "Kolejorz" jest zdecydowanie lepszy w drugich połowach spotkań.

Trener Pogoni Kosta Runjaić, widząc, że jego zespół zaczyna na coraz więcej pozwalać rywalom w środkowej strefie, szybko dokonał dwóch roszad w tej strefie, a Kamil Drygas wprowadził na murawę trochę spokoju. W Lechu też dość szybko doszło do dwóch zmian, a zejście Karlo Muhara oznaczało postawienie na większą kreatywność w ataku. I owszem, Lech coraz częściej próbował grać kombinacyjnie, na jeden kontakt, ale rywale w defensywie wciąż byli czujni.

Dopiero w 67. minucie poznaniacy zdołali poważniej zagrozić bramce Stipicy, w polu karnym znalazł się Marchwiński, ale jego uderzenie po ziemi zdołał wyblokować Triantafyllopoulos. Pięć minut później bliski wkręcenia piłki po świetnym zagraniu Gumnego był Tymoteusz Puchacz, zabrakło mu mniej niż pół metra.

 Lech miał już w tym fragmencie dość dużą przewagę, zamykał Pogoń na jej połowie. W 84. minucie lewym skrzydłem pognał Kostewycz, znalazł się sam przed Stipicą, ale właśnie wtedy mógł dograć przed pustą bramkę do Gytkjaera. Zdecydował się na uderzenie, które bramkarz Pogoni wybił na rzut rożny.

Lech walczył o zwycięstwo, w samej końcówce trener Dariusz Żuraw dorzucił Gytkjaerowi drugiego napastnika, za Ramireza wszedł Timur Żamaletdinow. To właśnie Rosjanin wyprowadzał w 90. minucie kontratak trzech na trzech, ale i wtedy goście zdołali zablokować uderzenie Pedro Tiby. 

Andrzej Grupa, Poznań

Lech Poznań - Pogoń Szczecin 0-0

Lech: Van der Hart - Gumny ŻK, Szatka, Crnomarković ŻK, Kostewycz - Marchwiński, Muhar (56. Kamiński), Tiba, Ramirez (86. Żamaletdinow), Jóźwiak (60. Puchacz) - Gytkjaer ŻK.

Pogoń: Stipica - Bartkowski, Zech, Triantafyllopoulos, Matynia ŻK - Stec, Podstawski, Dąbrowski (59. Drygas), Żurawski (53. Listkowski), Kowalczyk ŻK - Frączczak ŻK (72. Cibicki).

Sędzia: Wojciech Myć (Lublin).

Widzów: 5113.

Piłkarze Lecha Poznań Kamil Jóźwiak (L-tył) i Filip Marchwiński (P) oraz Tomas Podstawski (2P) i Hubert Matynia (L) z Pogoni Szczecin /
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem