Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech Poznań ograł Cracovię. Na razie jest liderem Ekstraklasy

Siedem punktów w trzech meczach to bilans otwarcia sezonu w wykonaniu Lecha Poznań. „Kolejorz” ograł dzisiaj wyjątkowo słabą tego dnia Cracovię 2-0 i przynajmniej do soboty będzie liderem Ekstraklasy.

Lech Poznań. Dziennikarze Interii, Michał Białoński i Radosław Nawrot o zwolnieniu Dariusza Żurawia. Wideo/INTERIA.TV/INTERIA.TV

Mecz Lecha z Cracovią były w ostatnich latach tym, co często nazywa się "spotkaniami dla koneserów". Zwykle nudne, z broniącą się głęboko drużyną z Krakowa, która jednak potrafiła z Poznania wywozić punkty. Tym razem nie dała rady, bo jej dyspozycja byłą po prostu fatalna.

Spalone gole Lecha Poznań - to już czwarty

Lech rozkręcał się dość spokojnie, ale gdy już po kwadransie wszedł na wyższe obroty, w polu karnym Cracovii coś zaczęło się dziać. Akcje lechitów były często efektowne, na jeden kontakt, z przepuszczeniami piłki i zmianami stron. Brakowało jednak wykończenia. Jako pierwszy szansę dostał w 15. minucie Michał Skóraś, ale tak koślawo uderzył, że piłka ledwie doleciała do Karola Niemczyckiego. 22-latek wrócił do składu "Pasów" i w pierwszej połowie spisywał się naprawdę nieźle. Tego samego nie można powiedzieć o jego kolegach z pola, którzy byli całkowicie pasywni. Jedno szybkie i efektowne rozegranie rzutu wolnego, po którym niecelnie strzelał Florian Loshaj, to zdecydowanie za mało. Poza tym Cracovia głównie się broniła i przeszkadzała.

Lech za to próbował, choć też często robił to trochę nieporadnie. Nie mógł wstrzelić się Mikael Ishak, który dwa razy nie trafił w piłkę świetnie dograną mu przez kolegów. Po tym drugim kiksie do piłki dopadł jeszcze Alan Czerwiński, zagrał z powrotem do Szweda, który huknął z woleja pod poprzeczkę. Ishak cieszył się z gola, spiker zdążył powiedzieć, że jest 1-0, a sędzia Sylwestrzak po minucie oczekiwania ogłosił, że podający do Ishaka Czerwiński był za rywalami na pozycji spalonej. Lech ma pecha w tym elemencie - po ofsajdach anulowano przecież trafienia Salamona i Ishaka w meczu z Radomiakiem, a później trafienie Kamińskiego w Zabrzu. To już czwarty taki przypadek, choć mamy dopiero trzecią kolejkę!

Lech - Cracovia. Szybki strzał po przerwie

Z upływem czasu przewaga Lecha rosła, ale coraz częściej poznaniacy szukali szczęścia w uderzeniach z dystansu. Próbował głównie Joao Amaral. Portugalski pomocnik znów był bardzo aktywny, ale tak samo często i chaotyczny. W 35. minucie ładnie z powietrza strzelił Ishak, tyle że trafił w stojącego na piątym metrze Amarala. Portugalczyk dobijał jeszcze z bliska i trafił w rzucającego się Niemczyckiego.

CZYTAJ TAKŻE: Cel transferowy Lecha Poznań na testach w Kopenhadze

To 0-0 po pierwszej połowie mogło kibiców Lecha niepokoić, bo już nie raz "Kolejorz" grał po przerwie trochę spętany takim niekorzystnym dla siebie wynikiem. Cztery razy w tym roku remisował 0-0 przy Bułgarskiej, ostatnio choćby z Radomiakiem. Teraz jednak sytuacja szybko się odwróciła. Już w pierwszej akcji po przerwie gospodarze wywalczyli rzut rożny, dopiero drugi w całym spotkaniu. Barry Douglas źle wrzucił piłkę - wyleciała ona na 30 metr. Po chwili wróciła jednak przed pole karne, a tam sprawy w swoje ręce wzięli... środki obrońcy Lecha. Satka odegrał krótko do Salamona, ten nieco przesunął sobie piłkę w kierunku środka, a później huknął niczym z armaty pod poprzeczkę. Piłka leciała w sam środek bramki, ale Niemczycki trochę źle interweniował.

Lech - Cracovia 2-0 i koniec emocji

W tej sytuacji Cracovia powinna więc przejść do ataku, podejść wyżej pressingiem. Nic takiego jednak nie nastąpiło, mimo trzech zmian w przerwie, których dokonał Michał Probierz. "Pasy" nadal grały fatalnie - w pierwszej połowie goście oddali dwa niecelne strzały, po zmianie stron też nie potrafili zmusić do wysiłku Mickeya van der Harta. A Lech po kilku minutach definitywnie rozstrzygnął sprawę, gdy Jakub Kamiński zdecydował się na strzał z lewej strony pola karnego, piłka odbiła się od nogi Mathiasa Rasmussena i przelobowała Niemczyckiego. Mecz właściwie się skończył - Lech w pełni go kontrolował, Cracovia była bezradna. Gospodarze mieli jeszcze kilka okazji bramkowych, ale oszczędzili już słabych rywali.

Powiedzieli po meczu:

Maciej Skorża (trener Lecha Poznań): - Przede wszystkim cieszymy się z pierwszego zwycięstwo w tym sezonie na własnym stadionie. Sam mecz nie był dla nas łatwy, ale z Cracovią się nie gra nigdy łatwo. W fazie defensywy, to jest drużyna dobrze zorganizowana. W pierwszej połowie graliśmy zbyt nerwowo. Myślałem, że po tej bramce Ishaka, która nie została uznana, to jednak drużyna złapie właściwy rytm, ale stało się zupełnie odwrotnie. Graliśmy coraz bardziej nerwowo, schematycznie, nie stwarzaliśmy groźnych okazji.

- W drugiej połowie naszym zadaniem było urozmaicić te ataki, przyspieszyć grę przed polem karnym, więcej piłek adresować za linię obrony Cracovii. Bardzo mnie cieszy ta decyzja Bartka, on ma świetne uderzenie z dystansu i prawdopodobnie był to kluczowy moment meczu. Ta bramka dodała nam wiary w siebie. Potem padł drugi gol Kuby Kamińskiego po zagraniu z pierwszej piłki Barry Douglasa i po nim kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku. Mecz może nie był atrakcyjny, ale dla nas najważniejsze było to, żeby wygrać i nie stracić bramki. Pod względem mentalnym to był dobry występ. W tym aspekcie nie ustępowaliśmy rywalowi.

Michał Probierz (trener Cracovii): - W pierwszej połowie chcieliśmy zdecydowanie dłużej utrzymać się przy piłce i stworzyć kilka sytuacji. Staraliśmy się też wybijać wszystkie atuty Lecha. Generalnie nam się to udawało, trochę mieliśmy szczęście w sytuacji, gdy VAR rozstrzygał spalonego.

- Niestety, w cały meczu nie oddaliśmy ani jednego celnego strzału, to dziwne, bo we wcześniejszych dwóch spotkaniach trochę ich było. Po przerwie chcieliśmy wprowadzić zawodników, którzy trochę rozruszają z przodu i bardziej ofensywnie podejdą do gry, ale w siedem minut straciliśmy dwie bramki i to już był bardzo duży problem. Potem graliśmy zbyt bojaźliwie, mimo, że posiadaliśmy piłkę, nie stwarzaliśmy sytuacji. Co do zmiany bramkarza, zdecydowałem się na takich ruch, bo Karol Niemczycki dobrze +wyglądał+ w tygodniu. Odpowiedzialność w pełni biorę na siebie.

- Przegraliśmy zasłużenie, bo rozegraliśmy bardzo słabe spotkanie. Dla mnie jest to też taka lekcja pokory, bo nie przypominam sobie, żeby tak źle rozpoczął sezon. 

Andrzej Grupa, Poznań

Lech Poznań - Cracovia 2-0 (0-0)

Bramki: 1-0 Salamon 47., 2-0 Kamiński 54.

Lech: van der Hart - Czerwiński, Salamon, Satka, Douglas Ż - Skóraś (74. Sykora), Karlstroem (80. Kwekweskiri), Tiba (69. Murawski), Amaral (69. Ramirez), Kamiński (80. Marchwiński) - Ishak Ż.

Cracovia: Niemczycki - Rapa, Rodin, Jugas, Hanca - Siplak (86. Pestka), Loshaj (78. Knap), Lusiusz (46. Rasmussen), van Amersfoort Ż, Zaucha (46. Ogorzały) - Balaj (46. Alvarez).

Sędzia: Dariusz Sylwestrzak (Wrocław).

Bartosz Salamon z Lecha Poznań po strzeleniu gola Cracovii/Przemysław Szyszka/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem