Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech Poznań. Mikael Ishak podpisał kontrakt z "Kolejorzem"

Mikael Ishak podpisał trzyletni kontrakt z Lechem Poznań. Napastnik ma być w Poznaniu następcą Christiana Gytkjaera.

Puchar Polski. Lech Poznań - Lechia Gdańsk 1-1 - rzuty karne. Wideo/INTERIA.TV

Wygląda na to, że Lech Poznań sprowadza napastnika, dzięki któremu kibice mogą nie tęsknić specjalnie za bramkostrzelnym Duńczykiem. 

Ishak to 27-letni Asyryjczyk, czterokrotny reprezentant Szwecji. Nie trzeba za niego płacić ani centa. Od 1 lipca jest wolnym piłkarzem, po tym jak na zapleczu Bundesligi wygasł jego kontrakt z 1. FC Nuernberg.

Dla Lecha to kwestia bardzo istotna. Rynkowa wartość zawodnika sięga bowiem obecnie miliona euro. Na taki wydatek ekipa ze stolicy Wielkopolski raczej nie mogłaby sobie pozwolić.

Jak przekonuje "Bild" zawodnikiem interesowała się równolegle warszawska Legia. O jego angaż zabiegało też kilka drużyn 2. Bundesligi. Szwed wybrał jednak Lecha.

- Jesteśmy szczęśliwi, że podpisaliśmy dzisiaj trzyletni kontrakt z Mikaelem Ishakiem. Tego zawodnika nasz scouting obserwował od kilku dobrych lat. Szwed grał i w 1. Bundeslidze oraz na jej zapleczu, zdobywał tam bramki. Występował również w Danii, gdzie strzelił 34 gole. Właśnie tam w Randersach, utwierdziliśmy się, że Mikael gra w stylu, który nam odpowiada. Jest to piłkarz, który bardzo dobrze gra tyłem do bramki, uczestniczy w każdym ataku zespołu. Jest też dobry do gry kombinacyjnej, ale również do wyjścia na prostopadłe podanie. Jest zwrotny, szybki i silny - charakteryzuje nowego zawodnika dyrektor sportowy Lecha, Tomasz Rząsa dla oficjalnej strony "Kolejorza".

- W samym polu karnym Ishak jest bardzo groźny. Potrafi bardzo dobrze uderzyć lewą i prawą nogą. Liczymy na to, że szybko wkomponuje się do naszego stylu gry. Liczymy, że swoją dobrą postawą w Lechu Poznań będzie mógł się zaprezentować szerszej publiczności i ponownie trafić do reprezentacji Szwecji - dodaje Rząsa.

Mikael Ishak (z lewej) w barwach Norymbergi i Marco Veratti z PSG/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem