Lech Poznań - Legia Warszawa 2-1 w meczu Ekstraklasy
Lech Poznań pokonał w ligowym klasyku Legię Warszawa 2-1 i znów jest wiceliderem Ekstraklasy. Do prowadzącej drużyny ze stolicy traci tylko trzy punkty, tak więc walka o tytuł zapowiada się arcyciekawie.
Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy kibice Lecha pokazali oprawę, na którą składało się zdanie: "Ligowy klasyk, piłkarskie święto? To wszystko jest sztuczne. Spójrz na trybun piękno!" Przez godzinę mecz dwóch najlepszych polskich drużyn był tak słaby, że jedynie rekordowa w polskiej lidze od lat frekwencja (41,5 tys. widzów) mogła budzić szacunek. A piękno, zdaniem kibiców, miały tworzyć dodatkowo race, które w polskim prawie są nadal zakazane, a przyozdobiły tę właśnie oprawę. I właśnie gdy te race już się wypaliły, jedno zdarzenie całkowicie zmieniło oblicze tego meczu.
Właśnie w 62. minucie Barry Douglas zagrał daleką piłkę na połowę Legii. Nieco zaspał w bramce Arkadiusz Malarz, jak rakieta ruszył za to Kasper Hamalainen. Fin dopadł do piłki, chciał zagrać ją nad bramkarzem Legii, a ten wyciągnął rękę. Był za polem karnym i sędzia Tomasz Musiał pokazał legioniście czerwoną kartkę. To był jeden problem Legii. Drugi zaś - rzut wolny, który dla Douglasa jest niemal jak rzut karny. Przerwa związana ze zmianą Michała Masłowskiego na Duszana Kuciaka trwała ponad trzy minuty. W końcu Słowak ustawił się przed bramką i... kilkanaście sekund później musiał wyciągnąć z niej piłkę.
To było kluczowe zdarzenie, Legia się odkryła, a po chwili została skarcona drugim golem. Tym razem Karol Linetty zagrał na wolne pole do Hamalainena, a ten w sytuacji sam na sam nie dał szans Kuciakowi. Fin zachował zimną krew, czego nie zrobił jesienią w Warszawie - wtedy miał podobną sytuację pod koniec pierwszej połowy. Lech mógł prowadzić 3-0, a tak w końcówce stracił dwa gole i w efekcie punkty.
Teraz jednak do powtórki nie doszło, choć wcale nie była ona niemożliwa. Lech kilka razy wychodził z kontratakami, przeciwko Kuciakowi pędzili Zaur Sadajew czy Szymon Pawłowski, ale nie potrafili wykończyć tych akcji. Trafił za to Michał Kucharczyk i ostatnie minuty znów były emocjonujące. Legia momentami zamykała poznaniaków w ich polu karnym, ale wyrównać nie zdołała.
Lech Poznań - Legia Warszawa 2-1. Galeria
Do 60. minuty wiele wskazywało jednak na to, że ów ligowy klasyk zakończy się remisem 0-0. Niewiele w grze obu zespołów było piękna. Lepsze wrażenie sprawiała Legia - może dlatego, że grała mniej nerwowo. Już w ósmej sekundzie cudownego gola mógł zdobyć Michał Żyro - huknął jak z armaty zza pola karnego, ale czujny Jasmin Burić wybił piłkę zmierzającą gdzieś w okolice okienka jego bramki, po czym wpadł na słupek. Występ Bośniaka był niespodzianką, bo Maciej Gostomski nie popełniał ostatnio błędów.
Podobnie zresztą należy traktować grę od początku Arkadiusza Malarza w Legii, choć Henning Berg ostatnio na niego stawiał. Większe doświadczenie ma jednak Kuciak, a na dodatek Malarz wpuśćił jesienią przy Bułgarskiej aż pięć goli (jeszcze w GKS Bełchatów). Do swojej niefortunnej interwencji z 62. minuty bramkarz Legii spisywał się bez zarzutu, czego nie można powiedzieć o bardzo nerwowym Buriciu. Zresztą cała defensywa "Kolejorza" grała nerwowo, a ofensywa - niedokładnie. Legia dobrze atakowała rywali pressingiem i często przechwytywała piłkę, potrafiła "rozklepać" Lecha, ale jej ataki kończyły się zwykle na linii pola karnego. Brakowało uderzeń z dystansu, takich choćby jak to Żyry z pierwszej minuty.
Po tym zwycięstwie Lech ma trzy punkty straty do Legii, ale lepszy od niej bilans bezpośrednich spotkań. Kwietniowe spotkania o prymat w sezonie zasadniczym i prawo organizacji bezpośredniego meczu w weekend 9-10 maja zapowiadają się więc arcyciekawie.
Andrzej Grupa, Poznań
Lech Poznań - Legia Warszawa 2-1 (0-0)
Bramki: 1-0 Douglas 65. z wolnego, 2-0 Hamalainen 70., 2-1 Kucharczyk 84.
Lech: Burić - Kędziora, Arajuuri ŻK, Kamiński, Douglas - Lovrencsics ŻK (63. Pawłowski ŻK), Trałka (73. Kadar), Linetty, Hamalainen, Kownacki (86. Formella) - Sadajew.
Legia: Malarz CzK (62.) - Bereszyński, Astiz, Rzeźniczak, Brzyski - Kucharczyk ŻK, Jodłowiec, Vrdoljak ŻK, Masłowski (65. Kuciak), Żyro ŻK (90. +3 Guilherme) - Duda.
Sędziował: Tomasz Musiał z Krakowa.
Widzów: 41545.