Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech Poznań - Korona Kielce 3-2 w meczu 31. kolejki Lotto Ekstraklasy

W wielkich bólach Lech Poznań wyszarpał zwycięstwo z Koroną Kielce i przynajmniej do soboty będzie liderem grupy mistrzowskiej. „Kolejorz” wygrał 3-2, choć był... zespołem słabszym. Dwa kolejne gole z rzutów karnych zdobył Marcin Robak – w sumie ma już 17 bramek.

Łukasz Trałka znów zagrał dobre spotkanie
Łukasz Trałka znów zagrał dobre spotkanie/Jakub Kaczmarczyk/PAP

Opowiadaniem bajek okazały się przedmeczowe wypowiedzi z obozu Lecha, że drużyna z Poznania skupi się wyłącznie na spotkaniu ligowym z Koroną, a nie na finale Pucharu Polski. Lechici byli rozkojarzeni, popełniali proste błędy techniczne w starciu z drużyną, która niemal cudem zapewniła sobie miejsce w gronie ośmiu najlepszych drużyn. Byli po prostu słabsi od Korony Kielce, która przecież dotąd wygrała zaledwie trzy z 22 spotkań między tymi zespołami. W tym ani razu w Poznaniu.

Zespoły, które do grupy mistrzowskiej awansują z siódmego czy ósmego miejsca, mają raczej nikłe szanse na walkę o europejskie puchary. Siedem dodatkowych spotkań jest więc dla nich szansą na eksperymenty związane z kolejnym sezonem. Trener Korony Maciej Bartoszek wyszedł jednak z założenia, że skoro jego drużyna zajęła ósmą pozycję dzięki wybitnemu splotowi wydarzeń w innym meczu, to teraz powinna pokazać, że zasługuje na grę wśród najlepszych. Nie eksperymentował ze składem, nie dał szansy juniorom - wystawił najlepszych. I Korona zagrała bardzo dobrze - to ona przez prawie całe spotkanie miała kontrolę nad grą. Lech był w jej tle.

Poznaniacy po prostu myśleli już o finale Pucharu Polski. Trener Nenad Bjelica wystawił nawet w bramce Jasmina Buricia - zapewne po to, by miał jakieś przetarcie przez wtorkowym starciem na Stadionie Narodowym. Bośniak z polskim paszportem błędów nie popełniał, ale - podobnie jak na początku sezonu za czasów Jana Urbana - nie przyniósł szczęścia drużynie. Okazję do gry dostał też Abdul Aziz Tetteh - ten mecz pokazał, że nieprzypadkowo Łukasz Trałka wygryzł go ze składu. Lech miał jeszcze jeden problem - w jego zespole nie istaniała prawa strona. Tomasz Kędziora miał masę strat, a o postawie Macieja Makuszewskiego nie warto nawet wspominać. Jeśli skrzydłowy liczy, że Lech wykupi go z Lechii, musi zmienić styl gry. Wiosną nie dał drużynie ani jednej asysty, nie zdobył gola.

Nic więc dziwnego, że to Korona była zespołem lepszym, dojrzalszym. Goście od początkiu starali się szukać swojej szansy w strzałach z dystansu. Dośc nieoczekiwanie to Lech objął prowadzenie - po rzucie rożnym. Darko Jevtić został daleko za polem karnym, ale sam. Rozpoczął bieg w kierunku szesnastki, dostał piłkę bezpośrednio z narożnika boiska od Radosława Majewskiego i pięknie wkręcił ją  do siatki. Radość lechitów trwała trzy minuty. Tym razem zza pola karnego uderzył ekslechita Mateusz Możdżeń. W tym sezonie oddał 55 strzalów z dystansu, zaledwie pięć leciało w bramkę, a tylko jeden dał gola. Tym razem do celności przyczynił się rykoszet od Macieja Wilusza - Burić nawet się nie ruszył.

Sytuacja powtórzyła się przed przerwą - znów gola zdobył Lech, i natychmiast po trzech minutach w takim sam sposób wyrównał... ekslechita z Korony. Najpierw z karnego na 2-1 strzelił Marcin Robak, po chwili wyrównał z karnego Jacek Kiełb. Emocji było wiele, poziom meczu odbiegał jednak od tego, czego można było w Poznaniu oczekiwać.

Podobnie zresztą było w drugiej połowie. Lech miał ruszyć do ataku, ale jakoś nie mógł. Atakowała za to Korona, która mogła prowadzić 3-2, a nawet 4-2! Sytuacje sam na sam z Buriciem mieli Ken Kallaste (73. minuta) i Dani Abalo (76. minuta). Mało tego - Bośniak obronił cudowny strzał z 30 metrów Rafała Grzelaka, a w 89. minucie zatrzymał główkę Kiełba z dwóch metrów! To cud, że Lech ten mecz wygrał. A wygrał, bo w 80. minucie kapitalną akcję przeprowadził Darko Jevtić - minął Radka Dejmka i został popchnięty przez Możdzenia. Rzut karny - do piłki znów podszedł Robak i po raz drugi zmylił Milana Borjana. Napastnik "Kolejorza" ma już 17 bramek i raczej możew być spokojny o koronę króla strzelców. Kielczanie atakowali do samego końca - chcieli zdobyć choć jeden punkt, mimo że zasłużyli na trzy. Nie udało się.

Andrzej Grupa, Poznań

Lech Poznań - Korona Kielce 3-2 w 31. Ekstraklasy. Zdjęcia

Zobacz galerię
+2

Lech Poznań - Korona Kielce 3-2 (2-2)

Bramki: 1-0 Jevtić 17., 1-1 Możdżeń 21., 2-1 Robak 42. z karnego, 2-2 Kiełb 45. z karnego, 3-2 Robak 80. z karnego

Lech: Burić - Kędziora, Bednarek, Wilusz, Kostewycz ŻK - Makuszewski (61. Radut), Tetteh ŻK (70. Kownacki), Trałka, Majewski (81. Gajos), Jevtić - Robak.

Korona: Borjan - Grzelak ŻK, Rymaniak ŻK, Dejmek ŻK, Kallaste - Pyłypczuk (57. Abalo), Możdżeń ŻK, Żubrowski, Aankour (84. Cebula), Kiełb - Palanca.

Sędziował Szymon Marciniak (Płock).

Widzów: 11192.

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem