Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech Poznań - Jagiellonia Białystok 1-3

Lech Poznań miał sześć kroków do mistrzowskiego tytułu, a przewrócił się już przy pierwszym - przegrał z Jagiellonią Białystok 1-3. Na to czekała Legia Warszawa, a i Jagiellonia bardzo poważnie włączyła się do walki o tytuł!

Darko Jevtić (L) z Lecha i Rafał Grzyb (P) z Jagiellonii Białystok
Darko Jevtić (L) z Lecha i Rafał Grzyb (P) z Jagiellonii Białystok/Marek Zakrzewski/PAP

Po godzinie gry kibice Lecha byli w siódmym niebie. Lech prowadził 1-0, na początku drugiej połowy miał przewagę. Jeden błąd Szymona Pawłowskiego, błysk geniuszu Patryka Tuszyńskiego - to wszystko sprawiło, że role całkowicie się odwróciły. Goście poszli za ciosem i zdobyli kolejne dwa gole.

Po zwycięstwie w Warszawie Lech był w komfortowej sytuacji. Miał już przewagę nad Legią, kolejne dwa spotkania na swoim stadionie. Dzisiaj mógł wyeliminować z walki o tytuł Jagiellonię, bo w przypadku zwycięstwa zwiększał swoją przewagę nad nią do siedmiu punktów. Stało się inaczej.

Trener Lecha Maciej Skorża zmienił nieco skład w porównaniu do zeszłego tygodnia. Wejście obrońcy Tamasa Kadara było wymuszone czwartą żółtą kartką Paulusa Arajuuriego, ale już pojawienie się Zaura Sadajewa zamiast Dawida Kownackiego trochę zaskoczyło. Napastnik Lecha znów irytował tym, że nie potrafił oddać strzału z pierwszej piłki, bo w nią... nie trafiał. Stworzył jednak swoim kolegom dwie dogodne sytuacje. Najpierw w 9. minucie, gdy wycofał piłkę do Szymona Pawłowskiego, a ten się pogubił, a później w 38. minucie - wtedy po zagraniu Sadajewa Bartłomiej Drągowski odbił piłkę przed siebie, a Kasper Hamalainen nie trafił do bramki.

Na tym właściwie można zakończyć wymienianie szans Lecha - żaden strzał nie był nawet celny. Jagiellonia też nie imponowała skutecznością - Jasmin Burić musiał interweniować tylko po zagraniu Filipa Modelskiego. Nieco groźniejsze były uderzenia z powietrza Tarasa Romanczuka i Przemysława Frankowskiego - także niecelne.

Pierwsza połowa mocno jednak rozczarowała. Można było wierzyć, że - podobnie jak tydzień temu w Warszawie czy w spotkaniu Jagiellonii ze Śląskiem - lepiej będzie w drugiej. I tak się stało, a wynik zaskoczył chyba wszystkich!

Pierwszy ruch wykonał trener Lecha, który uznał jednak, że opcja z Sadajewem nie wypaliła i w przerwie brodatego Czeczena zastąpił Dawid Kownacki. Oznaczało to przesunięcie do przodu Hamalainena i zdecydowanie częstsze zmiany pozycji wszystkich piłkarzy ofensywnych w "Kolejorzu". Ruch szkoleniowca okazał się słuszny, bo nie dość, że gospodarze dość wyraźnie przejęli inicjatywę, to na dodatek Kownacki okazał się bohaterem pierwszych minut. Najpierw jego strzał dość ofiarnie zablokował Modelski, ale po rzucie rożnym młody napastnik Lecha strzelił obok Drągowskiego. Inna sprawa, że przy wcześniejszym zagraniu Szymona Pawłowskiego znajdował się na spalonym.

Wtedy zareagował też Michał Probierz. Trener gości zdjął Frankowskiego, wpuścił bardzo szybkiego Nikę Dżałamidzego i to też było doskonałe posunięcie. Kluczowy był jednak błąd Pawłowskiego, piękny rajd Tuszyńskiego i doskonały strzał w dalszy róg bramki. "Jaga" poszła za ciosem i już siedem minut później Tuszyński cieszył się po raz drugi. Tym razem asystę zanotował Dżałamidze - pięknie zatańczył na prawym skrzydle i wyłożył piłkę koledze z zespołu. Skorża próbował ratować sytuację - posłał do gry dwóch nowych skrzydłowych, ale Muhamed Keita i Dariusz Formella wprowadzili do gry gospodarzy jeszcze większy chaos.

Jagiellonia opanowała środek boiska, doskonale role rozdawali Rafał Grzyb i Maciej Gajos. W 82. minucie kropkę postawił Gajos, znakomicie uderzając z rzutu wolnego. Niczym Barry Douglas, gdy pół roku temu eliminował strzałem na tę samą bramkę "Jagę" z Pucharu Polski. Role się odwróciły, a piłkarze z Białegostoku jako drudzy w tym sezonie zdobyli stadion przy Bułgarskiej.

Lech Poznań - Jagiellonia Białystok 1-3. Galeria

Zobacz galerię
+2

Po meczu powiedzieli:

Michał Probierz (trener Jagiellonii): - Jechałem na stadion, na którym nigdy jeszcze nie wygrałem meczu. Gdzieś przeczytałem, że to mój 13. mecz tutaj, a trzynastka jest dla mnie szczęśliwa. Pokazaliśmy swój styl grania, nie było obrony Częstochowy, potrafiliśmy utrzymać się przy piłce. Świetnie przygotowaliśmy się do tego meczu, wyeliminowaliśmy wszystkie atuty Lecha. Stracony gol trochę skomplikował sprawę, ale widziałem wiarę w mojej drużynie. To były bardzo dobry futbol w naszym wykonaniu i zrobimy wszystko, aby tak było w kolejnych spotkaniach. Wszyscy rozdali już karty związane z mistrzostwem, ale może jedna została pod stołem i będzie dla nas.

- Graliśmy na tym stadionie dobrze w Pucharze Polski, ale przegraliśmy. Podobnie było w spotkaniu ligowym. Mam zespół na dorobku, który walczy, choć niektórzy z nich niedawno grali jeszcze w drugiej lidze. Gdy awansowaliśmy do grupy mistrzowskiej, to powiedziałem, że gramy o wszystko. Dziś mieliśmy mecz z tej kategorii, że jeżeli go przegrywamy, to odpadamy z rywalizacji. A tak wracamy do domu i chcemy taktycznie przygotować się do Legii.

Maciej Skorża (trener Lecha Poznań): - Jagiellonia zaczęła agresywnie, wysoko, ale potrafiliśmy sobie z tym poradzić, opanowaliśmy sytuację. Kreowaliśmy sytuacje, ale zabrakło skuteczności, by którąś z nich wykorzystać. Wydawało się, że mamy już kontrolę, strzeliliśmy bramkę, myślałem, że to nas napędzi do kolejnych akcji i bramek. Niestety, Jagiellonia okazała się dla nas zabójczo skuteczna. To co stworzyli, to wykorzystali. To bardzo rozczarowujący nas wynik, tracimy cenne trzy punkty, ale jeszcze nie mamy końca walki. Sezon trwa, pięć kolejek przed nami, w środę musimy być drużyną bardziej skuteczną, lepszą i wrócić do gry.

- Na razie jesteśmy na pierwszym miejscu, może o godz. 20 przesuniemy się o jedno miejsce w dół, ale nie widzę powodu, by tracić wiary. Musimy umieć sobie radzić z takim dniem jak dzisiaj, bo to część sportu. Dziś po stracie pierwszej bramki to był jeden z gorszych okresów naszej gry, nie potrafiliśmy zareagować na to, co było na boisku. Od tego momentu trudno powiedzieć, że coś dobrze funkcjonowało w naszej drużynie.

Andrzej Grupa, Poznań

Lech Poznań - Jagiellonia Białystok 1-3 (0-0)

Bramki: 1-0 Dawid Kownacki (52.), 1-1 Patryk Tuszyński (60.), 1-2 Patryk Tuszyński (67.), 1-3 Maciej Gajos (82. z wolnego).

Żółta kartka - Lech Poznań: Tamas Kadar, Darko Jevtić, Muhamed Keita.

Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola). Widzów 22˙551.

Lech Poznań: Jasmin Burić - Tomasz Kędziora, Tamas Kadar, Marcin Kamiński, Barry Douglas - Darko Jevtić (69. Dariusz Formella), Karol Linetty, Kasper Hamalainen, Łukasz Trałka, Szymon Pawłowski (65. Muhamed Keita) - Zaur Sadajew (46. Dawid Kownacki).

Jagiellonia Białystok: Bartłomiej Drągowski - Filip Modelski, Sebastian Madera, Michał Pazdan, Jonatan Straus - Przemysław Frankowski (57. Nika Dżalamidze), Taras Romanczuk, Maciej Gajos (90+2. Łukasz Tymiński), Rafał Grzyb, Karol Mackiewicz (90+1. Igors Tarasovs) - Patryk Tuszyński.

Kibice Lecha podczas meczu grupy mistrzowskiej T-Mobile Ekstraklasy z Jagiellonią Białystok/Marek Zakrzewski/PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem