Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech Poznań. Ile wart jest Chorwat Antonio Milić pozyskany z Anderlechtu?

- To średni piłkarz w większości elementów, znakomity w grze głową, z bardzo dobrą lewą nogą, ale żaden z niego kozak. W polskiej lidze może to wystarczyć - mówi o Antonio Miliciu specjalista od piłki belgijskiej Mariusz Moński. Lech Poznań pozyskał Milicia z Anderlechtu.

Vincent Kompany zaprezentowany jako grający trener Anderlechtu Bruksela. Wideo/© 2019 Associated Press

Mariusz Moński jest dziennikarzem specjalizującym się w piłce nożnej w krajach Beneluksu, specjalistą także od Belgii i jej klubów. Na co dzień pisze dla "Retro Futbol" i na Twitterze. A nowy nabytek Lecha Poznań, którym jest chorwacki obrońca Antonio Milić, pochodzi właśnie z ligi belgijskiej. 

Jak już informowaliśmy, pobyt Antonio Milicia w Anderlechcie ściśle wiązał się z poprzednim właścicielem tego klubu, którym był Marc Coucke. - On był szefem klubu KV Ostenda i w pewnym momencie postanowił kupić Anderlecht. Sprowadził do nowego zespołu swego dyrektora sportowego oraz kilku piłkarzy Ostendy, w tym tego Chorwata - opowiada Mariusz Moński.

Antonio Milić grał wówczas w Anderlechcie raz na środku obrony, to znów po lewej stronie defensywy, podobnie jak w KV Ostenda, z którą znalazł się w play-off ekstraklasy z udziałem sześciu czołowych jej ekip. 

Anderlecht za czasów kadencji prezesa Coucke wpadł jednak w kłopoty finansowe, zadłużył się na 20 mln euro (teraz to zadłużenie jest jeszcze większe). Teraz, już pod kierunkiem nowych władz z Wouterem Vandenhaute na czele, postanowił się pozbyć kilku zawodników, których uznał za niepotrzebnych, a którzy obciążają mu budżet. Jednym z nich był Antonio Milić.

Anderlecht rezygnuje z Antonio Milicia

- Nowy trener Anderlechtu, którym jest niedawny reprezentant Belgii Vincent Kompany, stawia teraz na piłkarzy technicznych, pasujących do jego stylu gry. Zbyt wielu ich nie ma, a Anderlecht jest pozbawiony pieniędzy, więc często posiłkuje się zawodnikami z akademii. W każdym razie Antonio Milić nie został uznany za zawodnika pasującego do technicznego stylu gry Anderlechtu - objaśnia Mariusz Moński. 

Anderlecht pozbył się go bez żalu, zwłaszcza że zawodnik kosztował go 840 tys. euro rocznie. Brutto, bo to wydatki po stronie klubu. Zarobki netto zawodnika nie były tak wysokie, dlatego był on w stanie dogadać się finansowo z Lechem Poznań, którego na zapłacenie ponad 3,5 miliona złotych Antonio Miliciowi nie byłoby stać. 

Redaktor Moński mówi o Chorwacie: - On jest piłkarzem technicznie nawet niezłym, ale nie w takim sensie, o jakim myśli Anderlecht. Potrzebuje za dużo czasu na podjęcie decyzji, co trenerowi Kompany'emu nie pasuje. On chce grać szybciej, chce by gracze zagrywali piłki od razu, jak Pedro Tiba. Z Milicia więc zrezygnował, choć ten ma świetne zagrania lewą nogą, potrafi nią dobrze dośrodkować, uderzyć z rzutu wolnego. Być może więc jego sposób gry wystarczy na polską ligę, na belgijską już nie.

I ostrzega: - Skoro Lech zainteresował się tym piłkarzem niedawno, to znaczy, że nie miał okazji oglądać go na żywo na boisko. Skautował na podstawie wideo i wywiadu środowiskowego. Warto o tym pamiętać.

Antonio Milić z Lecha Poznań (fot. lechpoznan.pl/ Przemysław Szyszka)/Przemysław Szyszka/123RF/PICSEL

Swego czasu Antonio Milić grał w Anderlechcie z Ivanem Obradoviciem, który następnie trafił do Legii Warszawa i kariery w niej nie zrobił. - To coś nam mówi. Polska liga to jednak taki ewenement, że nawet dobrzy piłkarze zapominają tu jak się gra w piłkę - uważa Mariusz Moński. W wypadku Antonio Milicia mamy do czynienia z dodatkowo skomplikowaną sytuacją, bowiem ten piłkarz poszedł w Anderlechcie w zupełną odstawkę. Po powrocie z wypożyczenia do Rayo Vallecano w Hiszpanii od pół roku nie grał w ogóle, jedynie w rezerwach. Hiszpański klub chciał go wykupić, ale nie doszło do porozumienia z Anderlechtem. Mariusz Moński szacuje, że wtedy sprawa mogła się rozbijać o około 2 mln euro.

- Jeśli więc chodzi o jego formę, to trudno spodziewać się, że szybko ją złapie. Może długo trwać, aż ją odzyska - mówi Mariusz Moński. Ostatni występ Chorwata w barwach Anderlechtu czy też w ogóle w lidze belgijskiej miał miejsce przecież 29 kwietnia 2019 roku w przegranym 0-1 meczu z Club Brugge. To niemal dwa lata temu! Od tamtej pory Antonio Milić zaliczał jedynie występy na poziomie drugiej ligi hiszpańskiej. W barwach Rayo Vallecano ostatni raz zagrał 20 czerwca 2020 roku przeciwko Deportivo La Coruna. 

Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie

Bodaj największym atutem Antonio Milicia jest gra głową. - W powietrzu jest przekozakiem - zaznacza redaktor Moński. - Może pozwolić na przykład bramkarzom Lecha na pozostanie na linii, bo sam zabezpieczy przedpole. A na linii poznańscy bramkarze są chyba nieźli, z dobrym refleksem. Gorzej właśnie w takiej grze powietrznej, która jest domeną Milicia.

I podsumowuje: - Antonio Milić to piłkarz średni w wielu aspektach, ale znakomity w grze głową, z bardzo dobrą lewą nogą, ale żaden z niego kozak. W polskiej lidze może to wystarczyć. Milić mógł zostać w Anderlechcie i nic nie robić za duże pieniądze. Fakt, że zgodził się przyjść do Poznania za mniejsze sumy świadczy o tym, że mu jednak zależy. Zapewne chce więcej grać, aby wrócić do reprezentacji Chorwacji. Z tego też powodu odrzucił oferty klubów tureckich, gdyż zakładał, że wypadnie z kręgu zainteresowań selekcjonera.

Nowy piłkarz Lecha po raz ostatni grał w reprezentacji narodowej w listopadzie 2018 roku, w meczu Ligi Narodów z Anglią.

Antonio Milić udał się z Lechem Poznań na zgrupowanie w Turcji. W szeregach "Kolejorza" jest już jeden Chorwat - to Karlo Muhar. 

Antonio Milić w barwach Chorwacji przeciw Szwecji w 2016 roku/ZUMA/NEWSPIX.PL/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem