Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech Poznań bliski sensacji. Europejski potentat Szachtar Donieck zaskoczony!

Kilku minut zabrakło Lechowi Poznań, aby zakończyć zgrupowanie w Turcji bez straconego gola, na dodatek ze skalpem słynnego Szachtara Donieck. „Kolejorz” prowadził z uczestnikiem Ligi Mistrzów 1-0, ale stracił gola w doliczonym czasie z rzutu karnego. Zespół Dariusza Żurawia zaprezentował się jednak bardzo pozytywnie, choć martwić mogą kolejne kontuzje podstawowych graczy.

Zbigniew Boniek: Paulo Sousa udowodnił, że jest dobrym trenerem (POLSAT SPORT). Wideo/Polsat Sport/Polsat Sport

Jeśli patrzylibyśmy tylko na wyniki spotkań sparingowych, Lech jest bardzo dobrze przygotowany do wznowienia rozgrywek. Chodzi tu przede wszystkim o grę defensywą - w czterech meczach sparingowych w Turcji "Kolejorz" nie stracił bramki w sumie przez cztery godziny. Dopiero gdy zaczął się doliczony czas meczu z Szachtarem, sposób na Mickeya van der Harta znalazł Wiktor Kowalenko. Nie z gry jednak, a z rzutu karnego. To znaczna poprawa w stosunku do tego, co obrońcy i pomocnicy Lecha wyprawiali jesienią.

Wielu bramek wicemistrz Polski może nie strzelił - w sumie tylko cztery w czterech spotkaniach, ale gra ofensywna długimi fragmentami też mogła się podobać. Warto też przypomnieć, że rywalami Lecha były dwie mocne ekipy: Dynamo Moskwa oraz przede wszystkim Szachtar Donieck.

Gwiazdy z Szachtara na boisku

Zwłaszcza bliskość pokonania, a ostatecznie remis w starciu z mistrzem Ukrainy, musi budzić szacunek. To w końcu uczestnik Ligi Mistrzów, który w fazie grupowej dwukrotnie pokonał Real Madryt, a wiosną zagra w Lidze Europy. Lech grał z tą drużyną w Turcji w poprzednich dwóch latach i wtedy przegrywał: 0-3 dwa lata temu i 0-1 rok temu. Z jednej strony można powiedzieć, że Szachtar przyleciał do Turcji zaledwie kilka dni temu i był to dla niego pierwszy test, ale z drugiej - wystawił swoich najlepszych graczy, z Brazylijczykami i reprezentantami Ukrainy na czele.

Lech zaś kończy w sobotę zgrupowanie w Turcji i dla trenera Żurawia był to kluczowy test przed ligą. Szkoleniowiec z Poznania wystawił niemal najmocniejszy skład - rezerwowi i młodzież zagrali rano przeciwko FC Rad Belgrad, liderzy "Kolejorza" dostali szansę kilka godzin później. Niestety, w tym gronie nie było Antonio Milicia i Jana Sykory (kontuzje), a już po kilku minutach z urazem plac opuścił Mikael Ishak. Chwilę wcześniej Szwed oddał pierwszy groźny strzał na bramkę Anatolija Trubina. Zastąpił go młody Norbert Pacławski, który wcześniej zagrał całe spotkanie z Serbami. I to Pacławski, podobnie jak Ishak wcześniej, dostał znakomite podanie od Michała Skórasia i stanął oko w oko z Trubinem. Nie trafił jednak w bramkę, podobnie jak atakujący z lewego skrzydła Jakub Kamiński.

Mądre zachowanie Marchwińskiego

To było zresztą bardzo dobre 30 minut w wykonaniu Lecha, który stworzył kilka świetnych okazji i zupełnie zaskoczył renomowanego rywala. Nieźle wyglądał środek pola, gdzie Jesper Karlstroem potrafi sporo dać drużynie w ofensywie, a jego współpraca z Pedro Tibą też wygląda obiecująco. Warto pamiętać, że w Polsce na dołączenie do drużyny czeka jeszcze Dani Ramirez - Lech nie powinien mieć więc takich problemów jak jesienią.

W drugiej połowie Pacławskiego w ataku zastąpił równie zmęczony Muhamad Awwad (też zagrał cały mecz przeciwko FC Rad Belgrad), niestety kontuzji doznał Lubomir Szatka - zastąpił go Tomasz Dejewski. Przez kwadrans poznaniacy potrafili dominować, a doświadczony bramkarz Andrij Pjatow kilka razy musiał reagować po strzałach Awwada czy akcji Kamińskiego. W 58. minucie Lech dopiął swego: Alan Czerwiński świetnie zagrał w pole karne, Filip Marchwiński mądrze uniknął spalonego, a później w sytuacji sam na sam posłał piłkę po ziemi przy dalszym słupku. Może i nieoczekiwanie, ale zasłużenie Lech prowadził.

Ta ostatnia minuta Lecha Poznań...

Poznaniacy mieli to spotkania pod względną kontrolą - rzadko dochodziło do spięć pod bramką van der Harta, który prawdopodobnie na początku rundy będzie podstawowym bramkarzem Lecha. Groźny był jednak Brazylijczyk Fernando, z którym problemy miał Bartosz Salamon. Gdy kończyła się 90. minuta spotkania na linii pola karnego dał się ograć Czerwiński, a do zagranej przed bramkę piłki nie dobiegł Fernando - do parteru ściągnął go bowiem Salamon. Sędzia podyktował rzut karny i Lech stracił swojego jedynego gola na zgrupowaniu. Mało tego - jeszcze raz Fernando okazał się lepszy od nowego obrońcy Lecha, ale tym razem został w ostatniej chwili zablokowany.

Piłkarze "Kolejorza" w sobotę wrócą do Polski, w niedzielę i poniedziałek będą mieli wolne, a od wtorku będą się już przygotowywać do starcia z Górnikiem Zabrze. Dojdzie do niego w sobotę 30 stycznia.

Andrzej Grupa

Lech Poznań - Szachtar Donieck 1-1 (0-0)

Bramki: 1-0 Marchwiński 58., 1:1 Kowałenko 90. +1

Lech: van der Hart - Czerwiński, Szatka (67. Dejewski), Salamon, Puchacz - Skóraś, Karlstroem, Tiba, Marchwiński, Kamiński - Ishak (14. Pacławski, 46. Awwad)

Szachtar w I połowie: Trubin - Bołbat, Bondar, Matwijenko, Marquinhos - Tete, Sudakow, Maycon, Patrick, Konoplanka - Junior Moraes. W II połowie: Pjatow - Dodo, Choczolawa, Vitao (75. Kriwcow), Dentinho (82. Mudrik), Kornijenko - Kowałenko, Stepanenko, Marcos An

Mecz Lecha Poznań z Szachtarem Donieck. Strzela Pedro Tiba/PRZEMYSLAW SZYSZKA / CYFRASPORT / NEWSPIX.PL/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem