Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech Poznań - Błękitni Stargard Szczeciński 5-1 po dogrywce

Zaledwie kwadransa zabrakło drużynie Błękitnych Stargard Szczeciński do spełnienia marzeń i występu w finale Pucharu Polski. Grający przez ponad godzinę w dziesiątkę drugoligowcy przegrali w Poznaniu z Lechem 1-5, choć dopiero po dogrywce. W wielkim finale zatem klasyk: Legia - Lech (2 maja na Stadionie Narodowym).

W akcji Dawid Kownacki
W akcji Dawid Kownacki/Fot. Jakub Kaczmarczyk/PAP

Wspaniała historia drugoligowej drużyny ze Stargardu Szczecińskiego w końcu ma swój kres, ale Błękitni zasłużyli na ogromne brawa. Gdyby nie fatalny wślizg Łukasza Kosakiewicza, gdyby nie pechowa interwencja Marka Ufnala zakończona samobójczym golem... Można tak gdybać, ale aż do 74. minuty spotkania rewanżowego to goście z Pomorza Zachodniego byli w finale Pucharu Polski.

Pierwszy, sensacyjny wynik (3-1 dla Błękitnych) sprawił, że rewanżem zainteresowała się nagle cała piłkarska Polska, w zdecydowanej większości trzymająca kciuki za kopciuszka ze Stargardu. Na stadionie przy Bułgarskiej zjawiło się nie 8 tys. widzów, jak na meczu ze Zniczem w poprzedniej rundzie, a ponad 18 tys. Około 3 tys. przyjechało ze Stargardu - autokary sympatyków gości zapełniły całą ulicę Ptasią koło Inea Stadionu.

Lech musiał odrabiać straty i rzucił się do ataku. Już w 86. sekundzie Szymon Pawłowski zmarnował pierwszą znakomitą sytuację. Przez pięć minut Lech oddał pięć strzałów, miał dwa rzuty rożne. Świetnie w bramce gości spisywał się jednak Marek Ufnal. Lech w końcu zdobył gola, strzelił go Dawid Kownacki, ale sędzia Paweł Gil niesłusznie go nie uznał - odgwizdał spalonego, którego nie było.

Błękitni grali tak, jak można się było spodziewać - skupieni na obronie, atakujący wślizgami często na pograniczu faulu, szukający kontrataków. Taka presja przyniosła jednak efekt w 19. minucie. Goście przejęli piłkę po niecelnym zagraniu głową Muhameda Keity, Michał Fadecki bardzo łatwo ograł na prawej stronie Paulusa Arajuuriego, a później dograł piłkę do stojącego samotnie Piotra Wojtasiaka. Ten idealnie trafił pod poprzeczkę i sensacja była coraz bliżej.

Lech Poznań - Błękitni Stargard Szczeciński 5-1. Galeria

Zobacz galerię
+2



Lech był na kolanach, ale jeszcze w pierwszej połowie zdołał z nich się podnieść. Spora w tym zasługa Łukasza Kosakiewicza - prawy obrońca Błękitnych najpierw dostał żółtą kartkę za przepychanki z Keitą, a w 28. minucie brzydko zaatakował wślizgiem kapitana Lecha Łukasza Trałkę. Sędzia Gil nie miał wyjścia - musiał wyrzucić go z boiska, choć trener gości Krzysztof Kapuściński nie zgadzał się z tą decyzją. 

Jeszcze przed przerwą Lech zdobył dwie bramki - najpierw po rzucie wolnym Barrego Douglasa trafił Arajuuri, a później Dariusz Formella wykorzystał znakomite dośrodkowanie z głębi pola Karola Linettego. Formella pojawił się na boisku jeszcze przed 30. minutą, bo Keita chciał grać inaczej niż wymagał tego od niego trener Maciej Skorża.

W drugiej połowie Lech nacierał, szukał trzeciego gola, a grający w dziesiątkę goście ambitnie się bronili. Kolejne sytuacje marnowali: Formella, Pawłowski, Hamalainen, Kamiński, Kownacki, a Kędziora nie trafił w piłkę tuż przed bramką. Pawłowski - po swoim niecelnym uderzeniu - został zresztą kopnięty w twarz przez Macieja Liśkiewicza, zalał się krwią i został zmieniony na Darko Jevticia. 

Poznaniacy zdołali wyrównać stan dwumeczu w 74. minucie. Kasper Hamalainen znów znalazł się sam na lewym skrzydle i dośrodkował piłkę prosto na głowę Kownackiego. Po strzale młodego napastnika "Kolejorza" futbolówka odbiła się od poprzeczki, potem od ziemi i pewnie wyleciałaby w pole. Pecha miał jednak próbujący interweniować bramkarz Ufnal - piłka odbiła się od niego i wpadła do siatki. Lech nie chciał grać dogrywki, Błękitni też nieco śmielej przedostawali się w okolice pola karnego poznaniaków, więc na nudę nie można było narzekać. Gol już jednak nie padł i sędzia Gil zakończył drugą połowę.

W dogrywce atakował już tylko Lech, aż wreszcie w 100. minucie po dośrodkowaniu Douglasa z rzutu rożnego głowę przy bliższym słupku dołożył do piłki Hamalainen i podwyższył na 4-1. Piłkę mógł wybić wówczas Ariel Wawszczyk, ale się... uchylił. Gdy na początku drugiej części dogrywki Kownacki podwyższył na 5-1, losy awansu były już rozstrzygnięte.

Andrzej Grupa

Półfinał Pucharu Polski:

Lech Poznań - Błękitni Stargard 5-1 po dogrywce (2-1, 3-1)

Bramki: 0-1 Wojtasiak 19., 1-1 Arajuuri 34., 2-1 Formella 44., 3-1 Ufnal 74., samobójcza, 4-1 Hamalainen 100., 5-1 Kownacki 106.

Lech: Gostomski - Kędziora, Arajuuri, Kamiński, Douglas - Pawłowski (55. Jevtić ŻK), Linetty (73. Ubiparip), Trałka, Hamalainen, Keita ŻK (27. Formella ŻK) - Kownacki ŻK.

Błękitni: Ufnal - Kosakiewicz ŻK-CzK (28.), Liśkiewicz, Pustelnik, Wawszczyk - Fadecki (95. Inczewski), Gutowski, Poczobut, Wojtasiak (66. Wiśniewski) , Flis - Gajda (32. Baranowski).

Sędziował: Paweł Gil z Lublina.

Widzów: 18461.

W pierwszym meczu 1-3, awans Lecha.

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem