Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech - Pogoń 0-0. "Kolejorz" chciał zaskoczyć zmianami pozycji. Nie wyszło

Pogoń Szczecin była lepsza od Lecha Poznań w pierwszej połowie, Lech był lepszy od Pogoni po przerwie. Obie drużyny nie zaimponowały jednak skutecznością, a remis 0-0 obaj trenerzy przyjęli ze zrozumieniem. Dwa tygodnie wcześniej Lech rozbił Pogoń 4-0.

Marcin Mięciel dla Interii: Legię ocenimy po pucharach. Wideo/Zbigniew Czyż/TV Interia

Lech zmarnował olbrzymią szansę, bo mógł awansować na drugą pozycję. Tymczasem po pierwszej połowie zupełnie nie zasługiwał na wygraną, to rywale ze Szczecina byli lepszym zespołem.

- W pierwszej części dominowaliśmy, mieliśmy dobre okazje. Później Lech był lepszy. Daliśmy z siebie wszystko, wszystko wycisnęliśmy i myślę, że ten poziom, który pokazaliśmy, to jest to, na co nas stać - oceniał po spotkaniu trener "Portowców" Kosta Runjaić.

- Gdybyśmy strzelili bramkę, byłby to jeszcze pozytywny impuls, bo chwilowo nam tych goli brakuje. Brakowało już w niedzielę w meczu z Lechią, gdy byliśmy drużyną lepszą i graliśmy prawie cały czas na jedną bramkę. Na pewno mecz w Poznaniu nie był nudny, jedni i drudzy chcieli wygrać, niczego sobie nie sprezentowały - dodawał szkoleniowiec gości.

Trener Lecha Dariusz Żuraw/Daniel Bodzenta/East News

Podobnie zresztą uważał trener Lecha Dariusz Żuraw, który szybko pogodził się z podziałem punktów. - Mecz na remis, w którym nie było wielu sytuacji stworzonych przez obie drużyny. Spodziewaliśmy się czegoś więcej po naszym ostatnim zwycięstwie, ale już przed tym spotkaniem mówiłem, że to będzie zupełnie inny mecz niż poprzedni z Pogonią, gdy wygraliśmy 4-0. Dziś Pogoń była dobrze zorganizowana w defensywie, mieliśmy trochę problemów z jej sforsowaniem i wykreowaniem okazji - mówił Żuraw.

W jego drużynie, zdaniem szkoleniowca, brakowało płynności gry. W Lechu dość często miało dochodzić do rotacji obu skrzydłowych i ofensywnego pomocnika: Dani Ramirez, Filip Marchwiński i Kamil Jóźwiak zamieniali się pozycjami. Chcieli w ten sposób zwieść graczy Pogoni. - Taki był plan, by zaskoczyć linię defensywną przeciwnika, ale generalnie za wolno graliśmy piłką. Zachwiana była płynność gry, a to powodowało, że rywal miał sporo czasu aby się ustawić. W efekcie nie tworzyliśmy okazji - analizował Żuraw.

Radosław Majewski dla Interii: Lech rozjechał Pogoń. Wideo/Zbigniew Czyż/TV Interia

W składzie Lecha doszło aż do pięciu zmian, ale tylko dwie z nich - Muhara za Modera i Crnomarkovicia za Rogne - były spowodowane pauzą za kartki oraz kontuzją Norwega.

- Tempo rozgrywek jest bardzo mocne, zrobiłem te zmiany, bo miałem nadzieję, że gra co kilka dni nie będzie miała wpływu na postawę fizyczną piłkarzy. Po niektórych z nich widać jednak zmęczenie - mówi Żuraw, a to zapewne oznacza, że w niedzielnym spotkaniu ze Śląskiem Wrocław też dojdzie do roszad. Tym bardziej, że urazu doznał Kamil Jóźwiak, który już w przerwie zasygnalizował stłuczenie mięśnia.

- Mówił, że może być ciężko z dograniem meczu, chciał spróbować, ale szybko wiedzieliśmy, że trzeba dokonać zmiany - opowiadał trener Lecha, który ocenił też zbieganie Ramireza na pozycję skrzydłowego.

- Na treningu wyglądało to obiecująco, ale w meczu było trochę gorzej. Liczyłem, że Dani swoim zejściem do środka będzie obsługiwał prostopadłymi piłkami ofensywę, ale w pierwszej połowie to nie do końca zagrało. Potrafi grać na skrzydle, ale lepiej czuje się jednak na dziesiątce.

W składzie Lecha po raz pierwszy od listopada ubiegłego roku w wyjściowym składzie znalazł się Robert Gumny.

- Wiedziałem, że jestem planowany do składu, nie byłem tym zaskoczony. Ten mecz był jak najbardziej na remis, w pierwszej połowie nie mieliśmy sytuacji, w drugiej to się zmieniło, ale nie były one tak konkretne, aby dać bramkę. Trzeba szanować ten punkt - uważa obrońca Lecha.

- Próbowaliśmy od początku dobrze grać i coś strzelić, mieliśmy dwie, trzy szanse. W drugiej połowie nie było już sił by pressować tak wysoko i utrzymywać się w ofensywie przy piłce. Cała drużyna jest jednak zadowolona, bo robimy postępy i walczyliśmy do końca by utrzymać ten punkt - skomentował spotkanie pomocnik Pogoni Tomas Podstawski.

Andrzej Grupa

#POMAGAMINTERIA

1 czerwca reprezentantka Polski w kolarstwie górskim Rita Malinkiewicz i jej koleżanka Katarzyna Konwa jechały na trening w ramach autorskiego projektu Rity dla pasjonatów kolarstwa #RittRide for all. Z niewyjaśnionych przyczyn w Wilkowicach koło Bielska-Białej wjechał w nie samochód jadący z naprzeciwka. Kasia przeszła wiele operacji, w tym zabieg zespolenia połamanego kręgosłupa i połamanej twarzoczaszki oraz częściową rekonstrukcję nosa i języka. Rita nadal pozostaje w śpiączce farmakologicznej, a jej obecny stan zdrowia jest bardzo ciężki. Potrzeba pieniędzy na ich leczenie i rehabilitację - dołącz do zbiórki. Sprawdź szczegóły >>>

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem