Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech - Legia. Maciej Skorża: Triumf w takich okolicznościach byłby szczególny

Trener piłkarzy Lecha Poznań Maciej Skorża podkreślił przed sobotnim finałem Pucharu Polski z Legią Warszawa na Stadionie Narodowym, że to obecnie dwa najlepsze zespoły w kraju. - Zdobycie trofeum w takich okolicznościach byłoby czymś szczególnym - przyznał.

Maciej Skorża
Maciej Skorża/Bartłomiej Zborowski/PAP

43-letni szkoleniowiec Lecha już trzykrotnie sięgał po Puchar Polski. Raz jako trener Groclinu Grodzisk Wlkp. (2007), a dwukrotnie jako szkoleniowiec... Legii (2011, 2012). 

- Puchar zdobyty z Groclinem Dyskobolią był moim pierwszym trofeum, więc czymś szczególnym. Ten pierwszy raz zostaje w pamięci, to dla mnie zawsze będzie ważne. Ale nie ukrywam, że uwielbiam atmosferę finału Pucharu Polski, całą otoczkę. Tym razem w finale wystąpią drużyny, które są obecnie najlepsze w Polsce. Jeszcze w takim meczu nie uczestniczyłem. Sobotnie wydarzenie elektryzuje cały kraj. Nic tylko grać i dać z siebie wszystko. Zdobycie trofeum w takich okolicznościach byłoby czymś szczególnym - przyznał Skorża.

Trener "Kolejorza" nie będzie mógł skorzystać ze wszystkich najlepszych piłkarzy. 

- Niestety, Gergo Lovrencsics w najbliższych dniach przejdzie zabieg artroskopii kolana, straciliśmy go do końca sezonu. Pierwsze informacje są takie, że nie zagra cztery-sześć tygodni. To dla nas bardzo duża strata, był w coraz lepszej dyspozycji. Pozostali są gotowi do gry, również kontuzjowany ostatnio Paulus Arajuuri - przyznał szkoleniowiec. 

Skorża przypomniał, że ostatnio w meczach Lecha z Legią padają średnio trzy-cztery bramki. 

- Myślę, że w sobotę kibice też zobaczą gole. Pamiętam ogromnie trudny finał w Bydgoszczy przeciwko... Lechowi w 2011 roku, gdy jeszcze pracowałem w Legii. Piekielnie ciężkie spotkanie, kosztowało nas mnóstwo zdrowia. To była partia szachów. Mieliśmy wówczas trochę szczęścia, wygraliśmy w rzutach karnych. Myślę, że sobotni mecz będzie wyglądał inaczej. Według mnie nie zakończy się rzutami karnymi. Obie drużyny grają ofensywnie, mają to w naturze - podkreślił szkoleniowiec.

W piątek jego piłkarze, podobnie jak legioniści, trenowali przy zamkniętym dachu na Stadionie Narodowym. W sobotę prawdopodobnie będzie on otwarty.

- Nie patrzę na to, czy zagramy pod dachem, czy nie. Nie zaprzątam sobie tym uwagi - stwierdził trener Lecha.

Jego podopieczni z niecierpliwością czekają na sobotnie wydarzenie.

- Nie mogę się doczekać. Z jednej strony chciałbym wygrać w obojętnie jakim stylu, ale z drugiej - patrząc na poziom zainteresowania tym meczem - chciałbym, żeby to było wielkie widowisko. Może lepiej więc, żebyśmy zwyciężyli np. 4-3. Gramy na największym stadionie w Polsce. Organizowanie meczów na obiektach narodowych, podobnie jak np. w Anglii, dodaje prestiżu takim rozgrywkom - przyznał kapitan Lecha Łukasz Trałka. 

Początek sobotniego finału o godz. 16. Wszystkie bilety zostały sprzedane. Na trybunach usiądzie prawie 50 tysięcy widzów. 

PAP

Zobacz także

Sportowym okiem