Lech - Legia 0-1 w finale Pucharu Polski. Boniek: To, co zrobili kibice Lecha, jest karygodne
Prezes PZPN-u Zbigniew Boniek nie szczędził ostrych słów, komentując zajścia, jakich dopuścili się kibice Lecha Poznań, którzy kilkakrotnie przerywali finał Pucharu Polski, rzucając na murawę race.
Jedna z płonących rac trafiła w nogę bramkarza Legii Arkadiusza Malarza, a kolejna - sędziego bramkowego.
- W finale wszystko było wszystko wspaniale do momentu, w którym Legia strzeliła bramkę. Później niezadowolenie kibiców Lecha spowodowało, że tylko dzięki fantastycznej postawie Malarza udało się dokończyć ten mecz. Malarz nie kombinował, nie rzucał się na murawę, bo gdyby to zrobił, to sędzia musiałby przerwać mecz i widowisko by się zakończyło - powiedział Polsatowi Sport Zbigniew Boniek.
- PZPN zrobił wszystko, aby było to święto i tak to wyglądało - uważa prezes.
- Dziękuję kibicom Legii. Race w ich rękach nie powodowały zagrożenia. Natomiast race w rękach kibiców Lecha wywołały spore zamieszanie - porównywał Boniek.
- Nie jesteśmy zakładnikami nikogo. Możemy się umówić z wszystkimi, jesteśmy za tym, aby pomagać kibicom i dzisiaj też tak zrobiliśmy. Daliśmy im wszystko, co było do dyspozycji na stadionie. Natomiast kibice Lecha nie dotrzymali umowy i to, co zrobili jest karygodne - nie kryje prezes PZPN-u.