Lech - Legia 0-1. "PZPN poniesie wszelkie koszty i kary"
Nawet 100 000 złotych. Na tyle straty po finale Pucharu Polski szacują władze PGE Stadionu Narodowego. - Zgodnie z umową za bezpieczeństwo odpowiada organizator i my taki protokół ze szkodami wyślemy do PZPN-u, i to on będzie musiał ponieść wszelkie koszty i kary związane ze stratami - przyznała rzeczniczka prasowa PGE Stadionu Narodowego Monika Borzdyńska.
Dużym cieniem na poniedziałkowym finale Pucharu Polski położył się fakt odpalenia i rzucania rac na murawę przez kibiców Lecha Poznań (fani przeciwnej drużyny także odpalili race). Jedna z nich trafiła w nogę bramkarza Legii Warszawa Arkadiusza Malarza. Mecz był trzykrotnie przerywany, ale prowadzący te zawody arbiter Szymon Marciniak jednak go dokończył.
- Jeżeli było przyzwolenie ze strony PZPN-u na wnoszenie materiałów pirotechnicznych, to trudno się dziwić, że tak to się skończyło. Za chuligańskie wybryki, czyli rzucanie rac w zawodników, odpowiadać nie będziemy, tym powinna zająć się policja. My z naszej strony zabezpieczyliśmy około 40 procent materiałów, które tu zostały wykorzystane, jeszcze przed meczem zatrzymaliśmy np. osobę, która miała przy sobie ponad 50 rac, więc te systemy bezpieczeństwa działają. Zgodnie z umową za bezpieczeństwo odpowiada organizator i my taki protokół ze szkodami wyślemy do PZPN-u i to on będzie musiał ponieść wszelkie koszty i kary związane ze stratami - powiedziała Borzdyńska.
Legia wygrała to spotkanie 1-0, a zwycięskiego gola strzelił Aleksandar Prijović.