Lech - Legia 0-1. Oświadczenie PZPN-u po skandalicznym zachowaniu kibiców
"2 maja doszło do karygodnych aktów chuligaństwa ze strony kibiców Lecha Poznań. (...) Fani Legii odpalając race dymne także popsuli widowisko. Nie ma i nigdy nie było naszej zgody ani tolerancji dla takich incydentów. Nasze święto zostało zepsute, a idea rozgrywek po prostu sprofanowana" - czytamy w oświadczeniu Polskiego Związku Piłki Nożnej po meczu o Puchar Polski.
W poniedziałek na PGE Stadionie Narodowym w Warszawie Legia pokonała 1-0 Lecha Poznań i zdobyła Puchar Polski.
W drugiej połowie spotkanie było kilka razy przerywane, gdy fani Lecha zadymili stadion, rzucając race na murawę. Jedna z nich trafiła bramkarza Legii Arkadiusza Malarza.
Także fani Legii odpalali race, ale nie rzucali ich na murawę. W czwartek Komisja Dyscyplinarna PZPN-u podejmie decyzje o karach dla klubów.
Tymczasem PZPN wydał specjalne oświadczenie. Oto jego pełna treść:
"Polski Związek Piłki Nożnej pragnie podziękować uczestnikom naszej piłkarskiej majówki na PGE Narodowym w Warszawie. 2 maja od rana przeżywaliśmy porywające finały XVI Turnieju "Z Podwórka Na Stadion o Puchar Tymbarku", a od godziny 16:00 obserwowaliśmy finał Pucharu Polski Lech Poznań - Legia Warszawa.
Największa w Europie tego typu impreza dla dzieci, jak zwykle pokazała, jak fascynującą może być piłka nożna. Uczestnicy naszego turnieju, a także ich opiekunowie, trenerzy, rodzice i kibice po raz kolejny przekonali się, że są godni gry i emocji na najważniejszym piłkarskim obiekcie w Polsce. Do zobaczenia za rok! Od lat PZPN czyni wiele starań by rozgrywki o Puchar Polski, nazwane kiedyś Turniejem Tysiąca Drużyn, stały się prawdziwym piłkarskim świętem. Godna oprawa tego wydarzenia, miejsce rozegrania finału, dostojni goście, wielkie zainteresowanie kibiców, transmisja w powszechnie dostępnej telewizji Polsat pokazują, że nasza majówka ma stałe i godne miejsce w kalendarzu polskiego futbolu. Jesteśmy świadomi stale wzrastającej rangi finału Pucharu Polski i zrobimy wszystko, aby każdego roku finał był prawdziwym świętem naszego futbolu.
Gratulując Legii Warszawa sięgnięcia po to trofeum dobrze wiemy, że 2 maja doszło do karygodnych aktów chuligaństwa ze strony kibiców Lecha Poznań. Rzucanie palących się rac na boisko podczas gry przez fanów poznańskiej drużyny jest godne najwyższego potępienia. Fani Legii odpalając race dymne także popsuli widowisko. Nie ma i nigdy nie było naszej zgody ani tolerancji dla takich incydentów. Nasze święto zostało zepsute, a idea rozgrywek po prostu sprofanowana. Wielki wysiłek organizacyjny: związku, służb porządkowych i wszystkich zaangażowanych w to wydarzenie został wystawiony na ciężką próbę.
Odrzucając pierwsze kategoryczne i utrzymane w histerycznym tonie opinie i "dobre rady" pod adresem organizatorów finału, pragniemy docenić spokój, opanowanie i trzeźwość umysłu sędziego głównego spotkania Lech - Legia Szymona Marciniaka, który zrobił wszystko by doprowadzić mecz do końca. Ewentualne przedwczesne zakończenie tego spotkania mogłoby spowodować nieobliczalne skutki dla wszystkich. Bramkarz Legii, Arkadiusz Malarz pokazał, że nawet w takich momentach zagrożenia zdrowia, kiedy chuligani z Lecha rzucali w jego kierunku płonące race, umie zachować klasę i spokój i wiedział, że każdy jego spontaniczny gest mógłby doprowadzić do jeszcze większego zdziczenia na sektorze poznańskiego klubu.
Wyrażamy ubolewanie z tego powodu i jako współorganizator imprezy zwyczajnie bramkarza Legii przepraszamy. PZPN chce współpracować z kibicami, ludźmi kochającymi futbol. Partnerskie stosunki, jakie zaproponowaliśmy fanom naszych klubów, zostały wystawione na najcięższą próbę. Zawsze podkreślaliśmy, że to nasze wspólne święto. Jednak, jedna ze stron zwyczajnie i jednostronnie "wypowiedziała" współpracę. Chuligańskie incydenty nie odwiodą Polskiego Związku Piłki Nożnej od mozolnego i systematycznego budowania rangi rozgrywek o Puchar Polski".