Lech - Górnik 4-1. Trener Marcin Brosz: Sami daliśmy szansę Lechowi
Trener Górnik Zabrze Marcin Brosz nie mógł odżałować zmarnowanych sytuacji przez jego drużynę w pierwszej połowie starcia z Lechem Poznań. - Przez to, że ich nie finalizowaliśmy, dawaliśmy szanse Lechowi - mówił.
Bardzo ładny, choć nieznacznie niecelny, strzał z dystansu oddał Alasana Manneh, Jesus Jimenez spudłował przy lobie do pustej bramki, Erik Jirka z bliska posłał piłkę obok bramki, zaś strzał z rzutu wolnego Erika Janży ładnie obronił bramkarz Lecha. Trafił tylko Piotr Krawczyk, więc Górnik remisował z Lechem po pierwszej połowie 1-1.
- Przyjeżdżając do Poznania zdawaliśmy sobie sprawę, że grając na Bułgarskiej i mając sytuacje, musimy je wykorzystywać. Przez to, że ich nie finalizowaliśmy, dawaliśmy szanse Lechowi. A gdy tacy zawodnicy jak Tiba czy Gytkjaer je mają, to wykorzystują - mówił trener Górnika Marcin Brosz.
To jednak nie ich uderzenia były decydujące - najważniejszego gola znów strzelił Kamil Jóźwiak. Jesienią w Zabrzu trafił na 1-0, a Lech wygrał wtedy 3-1. Teraz zdobył bramką na 2-1. - To było kluczowe trafienie, bo do tej chwili był to mecz z gatunku tych, że zdobywca bramki przejmuje inicjatywę - mówił Brosz.
Lech jednak przejął tę inicjatywę już na samym początku drugiej połowy, a gol był efektem przewagi poznaniaków, którzy w samej końcówce dołożyli jeszcze dwa trafienia. -
My wtedy zaryzykowaliśmy. Wprowadziliśmy trzech zawodników ofensywnych, bo liczyliśmy, że pojawi się okazja na gola dającego możliwość złapania kontaktu. Stało się to kosztem środka pola, a tam Lech przejął inicjatywę - analizował Brosz.
Zabrzan ostatecznie dobił dwoma golami Christian Gytkjaer, który z 14 golami przewodzi rankingowi najlepszych strzelców Ekstraklasy (razem z Jarosławem Niezgodą).
Andrzej Grupa