Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech - Benfica. Piłkarze Lecha przed Benficą już bez presji

Piłkarze Lecha Poznań otwierają kolejny rozdział w historii klubu. W czwartek zmierzą się w meczu Ligi Europy z Benficą Lizbona. Bramkarz wicemistrza Polski Filip Bednarek przyznał, że nie czuje presji. "Ona ciążyła na nas w trakcie eliminacji" - powiedział.

Zawodnicy Lecha Poznań trenują przed starciem z Benficą. Wideo/INTERIA.TV/INTERIA.TV

"Kolejorz" po raz trzeci wystąpi w fazie grupowej tych rozgrywek, a wcześniej (w sezonie 2008/09) rywalizował na tym etapie w Pucharze UEFA. Podopieczni Dariusza Żurawia trafili do grupy z Benficą, szkockim Rangers FC oraz belgijskim Standardem Liege. Portugalczycy będą pierwszym rywalem poznaniaków. 

"Nie ma jakiegoś niepokoju, jest raczej ekscytacja, chęć rozegrania dobrego meczu z tak utytułowanym zespołem. Dziś jesteśmy jedynym polskim zespołem, dlatego tym bardziej chcielibyśmy pokazać się z jak najlepszej strony, na tle takiego rywala, jakim jest Benfica" - mówił na konferencji prasowej trener lechitów.

Z kolei Bednarek nie ukrywa, że teraz nad drużyna nie ma już tak dużej presji.

"Presja była w trakcie eliminacji, ona towarzyszyła nam w drodze do fazy grupowej Ligi Europy. Bo taki był cel. Dzięki temu, że awansowaliśmy, czeka nas wspaniała przygoda, a co ugramy będzie już takim bonusem. Jesteśmy czarnym koniem tej grupy. W eliminacjach pokazaliśmy jednak dobry futbol - cztery zwycięstwa i bramki 13-1 to pokazuje, w jakim stylu awansowaliśmy" - podkreślił golkiper Lecha.

Jego zdaniem Benfica to przede wszystkim ofensywa i zdaje sobie sprawę, że w czwartkowym meczu będzie czekać go dużo pracy. Z czasów młodzieżowych pamięta szwajcarskiego napastnika Benfiki - Harisa Seferovicia.

"Jeśli grasz takim zespołem jak Benfica, to wiesz, że w ich główną siłą jest gra w ofensywie. Oczywiście, podparte jest to też solidną defensywą. Przeciwko Seferoviciowi grałem w eliminacjach młodzieżowych mistrzostw Europy U19, później pamiętam go z gry w Eintrachcie Frankfurt" - wspomniał Bednarek.

Zawodników Benfiki świetnie zna Portugalczyk Pedro Tiba, ale Żuraw przyznał, że nie korzystał z podpowiedzi swojego piłkarza.

"Analizowaliśmy wiele meczów Benfiki, to bardzo mocny klub, robił wszystko przed sezonem, żeby grać w Lidze Mistrzów. Z Pedro tylko żartowaliśmy o tym meczu, o przeciwniku. Teraz jest ogromny dostęp do materiałów, do meczów. Benfica poza tym jest bardzo medialnym klubem, tyle się o niej pisze w prasie. Myślę, że wiemy o Benfice więcej niż sami piłkarze" - stwierdził opiekun "Kolejorza".

Lizbończycy w walce o Ligę Mistrzów przegrali na wyjeździe w trzeciej rundzie eliminacji z PAOK Saloniki 1:2. Bednarek zapewnił, że nie zamierzają jednak kopiować pomysłu Greków na to spotkanie.

"Pamiętam z tego meczu, że pogrążył ich były zawodnik (Andrija Zivkovic - PAP) i w ten sposób ich ukarał. Natomiast nie jesteśmy tak defensywnie zorganizowaną drużyną jak PAOK, jesteśmy dwoma różnymi zespołami. My raczej gramy ofensywnie, do przodu" - wyjaśnił.

Jak poinformował Żuraw, przeciwko Portugalczykom nie zagra Lubomir Satka, który pauzuje za żółte karki. Z kolei Jan Sykora i Bohdan Butko trenują indywidualnie i też nie są do jego dyspozycji. Lech we wtorek przeszedł testy na obecność koronawirusa i wszystkie wyniki były negatywne.

"Skład mam już w głowie i myślę, że nic się już nie zmieni" - podkreślił.

Mecz Lecha z Benficą odbędzie się bez udziału kibiców. Bednarek nie ukrywa, że liczył na wsparcie fanów, tym bardziej, że trzy z czterech meczów w eliminacjach Lech grał na wyjeździe, a wszystkie spotkania odbyły się bez publiczności.

"Mieliśmy nadzieję, że sytuacja w Europie się na tyle poprawi, że kibice pojawią się na trybunach. To piłkarskie święto chcieliśmy spędzić razem. Jedyne, co nam pozostaje, to tylko się z tym pogodzić i zagrać jak najlepiej" - podsumował Bednarek.

Spotkanie rozegrane zostanie w czwartek o godz. 18.55. W drugim pojedynku grupy D Standard Liege zmierzy się z Rangers FC. W belgijskim zespole stwierdzono kilka przypadków koronawirusa, ale spotkanie ma odbyć się zgodnie z planem. 

autor: Marcin Pawlicki

Filip Bednarek/Paweł Jaskółka/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem