Kotorowski: Paru winnych porażki z Pogonią by się znalazło
- Nie pamiętam tak złej serii. Jestem rozczarowany, ale rozliczanie zaczynam od siebie. Nie będę szukał winnych wkoło, choć paru by się znalazło - mówił po meczu z Pogonią (1-2) bramkarz i kapitan Lecha Poznań Krzysztof Kotorowski. Wśród tych paru na pewno jest Manuel Arboleda.
Lech przegrał już trzecie spotkanie w tym sezonie, ale pierwsze na swoim stadionie.
Po pierwszej połowie meczu z Pogonią nic nie wskazywało na to, że może stracić punkty. Po golu Manuela Arboledy "Kolejorz" prowadził 1-0 i był zespołem lepszym. Kolumbijczyk zdobył swoją pierwszą bramkę w oficjalnym meczu Lecha od listopada 2010 roku, gdy trafił w spotkaniu z Manchesterem City. W drugiej połowie stoper Lecha popełnił jednak dwa błędy. Najpierw omal nie strzelił bramki samobójczej - Kotorowski intuicyjnie odbił piłkę, którą do siatki wbił Adam Frączczak. Po chwili Manuel źle wybił piłkę, a później nie potrafił się poprawić i z szansy skorzystał Marcin Robak.
W tym sezonie już kilka razy Kototowski wyciągał piłkę z siatki po błędach Arboledy, rykoszetach od niego lub przegranych pojedynkach. Czy między bramkarzem Lecha a stoperem z Kolumbii jest na boisku odpowiednia komunikacja?
- Z Arboledą w ogóle jest ciężka komunikacja. Powiem tylko tyle - mówi Kotorowski, który po spotkaniu był mocno zdenerwowany. - Co mam powiedzieć? Jestem tak wk..., że najchętniej zobaczyłbym to wszystko jeszcze raz na wideo. Usiedlibyśmy tutaj i zobaczyli, zamiast jechać do domu. Tylko od oglądania się niczego nie nauczymy, musimy wyciągać wnioski. No... No brak mi słów - wyrzucił z siebie najstarszy piłkarz wicemistrza Polski. Kotorowski zdradził, że po meczu w szatni Lecha nie było spokoju. - Padło kilka ostrych słów. Muszą być w końcu jakieś konsekwencje, a nie tylko gadanie, gadanie, gadanie... Pierwszą połowę mieliśmy bardzo dobra, Pogoń nic nie mogła zrobić. W drugiej bramka na 1-1 wywołała paraliż i straszną nerwowość. Zaraz padł drugi gol i było po meczu. Nie wiem, co mam robić, może wk.. się? To druga porażka z rzędu, a bolą mnie kolejne dwie stracone bramki. Te błędy popełniamy co mecz, takie gole są nie do pomyślenia. Jestem zdruzgotany, choć może to złe słowo, rozczarowany tym, co się dzieje przy dośrodkowaniach - opowiadał golkiper z Poznania. Kotorowskiego cieszyło tylko to, że Lech dość szybko dostanie szansę rehabilitacji. - Musimy się szybko pozbierać. Jutro mamy trening, a w niedzielę jedziemy do Gliwic. Pojedziemy z głowami do góry, nie ma innej możliwości - zakończył.