Korona Kielce - Śląsk Wrocław 1-1. Heroiczna pogoń gości
Korona Kielce zremisowała 1-1 (0-0) ze Śląskiem Wrocław w pierwszym sobotnim spotkaniu 31. kolejki Ekstraklasy. Goście z dolnego Śląska kończyli mecz w dziesięciu, po tym jak czerwoną kartkę w konsekwencji dwóch żółtych obejrzał Jacek Kiełb.
Przed rozpoczęciem rywalizacji na Kolporter Arenie doszło do spięcia kibiców Korony ze służbami porządkowymi. Na szczęście zachowanie fanów gospodarzy nie miało wpływu na godzinę rozpoczęcia meczu.
Kielczanie zaczęli spotkanie z wysokiego "c". W 6. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, głową w poprzeczkę bramki Śląska trafił Serhij Pyłypczuk.
Podopieczni Marcina Brosza nie zwalniali tempa, ale nie potrafili stworzyć klarownych sytuacji do objęcia prowadzenia.
W 22. minucie, do głosu doszli goście z Wrocławia. Z dystansu kropnął Dudu Paraiba, a po rykoszecie, piłka trafiła w światło bramki Dariusza Treli. Bramkarz gospodarzy efektownie odbił piłkę na rzut rożny.
Dwanaście minut później ponownie groźnie zrobiło się w polu karnym zawodników Mariusza Rumaka. Udaną interwencję w powietrzu zaliczył jednak Mateusz Abramowicz, który ofiarnie zażegnał niebezpieczeństwo.
W 38. minucie, indywidualną akcją popisał się Robert Pich. Słowak zszedł z piłką do środka i uderzył, co sił w kierunku bramki Treli. Pech chciał, że zamiast w światło bramki trafił jedynie w słupek.
Po dobrej końcówce pierwszej części spotkania, drugą odsłonę zespół Rumaka rozpoczął fatalnie. W pojedynku powietrznym Jacek Kiełb powalił (z użyciem łokcia) Elhadjiego Diawa, a sędzia Bartosz Frankowski pokazał skrzydłowemu wrocławian drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę.
Już pięć minut po zejściu Kiełba, kielczanie wykorzystali grę w przewadze. Mateusz Abramowicz skiksował we własnej szesnastce, a jego błąd wykorzystał Airam Cabrera. Hiszpan wbiegł w pole karne, spokojnie minął bramkarza rywali i wpakował piłkę do pustej bramki Śląska. Dla snajpera Korony była to czternasta bramka w sezonie ligowym.
Goście z dolnego Śląska rzucili się do odrabiania strat. W 58. minucie, dobrym strzałem popisał się Tom Hateley, ale na posterunku był Trela.
Siedem minut później, golkiper gospodarzy był już bezradny, a sygnał do ataku Śląskowi dał kapitan. Po dośrodkowaniu piłki z autu przez Dudu Paraibę, Piotr Celeban wykorzystał spóźnienie Kamila Sylwestrzaka i strzałem z piątego metra zaskoczył Trelę.
W 79. minucie, wrocławianie mieli szansę, aby grając o jednego zawodnika mniej, objąć prowadzenie. Piłkę do Ryoty Morioki wyłożył Hateley, ale Japończyk za późno zdecydował się na strzał i został zablokowany.
Kilka minut później, do głosu ponownie doszli gospodarze. Po indywidualnej akcji Tomasza Zająca, skrzydłowy uderzył w światło bramki, ale dobra interwencja Celebana pozwoliła podopiecznym Rumaka nie stracić drugiego gola.
Korona - Śląsk 1-1. Galeria
W 89. minucie, przed szansą na zdobycie bramki stanął Bartosz Rymaniak. Defensor zespołu Marcina Brosza, oszukał Picha i uderzył z boku pola karnego, minimalnie obok bramki Abramowicza.
Dla Korony był to już siódmy ligowy mecz z rzędu bez porażki. Dzięki zdobytemu punktowi, kielczanie objęli prowadzenie w stawce grupy spadkowej. Na sześć meczów przed końcem rozgrywek, podopieczni Brosza mają 20 punktów w dorobku.
Korona Kielce - Śląsk Wrocław 1-1 (0-0)
Airam Cabrera (52 min.) - Piotr Celeban (65 min.)
Korona: Dariusz Trela - Kamil Sylwestrzak, Radek Dejmek, Elhadji Diaw, Bartosz Rymaniak - Vlastimir Jovanović, Serhij Pyłypczuk (70, Bartłomiej Pawłowski), Rafał Grzelak, Nabil Aankour (54, Tomasz Zając), Marcin Cebula (76, Aleksandrs Fertovs) - Airam Cabrera.
Śląsk: Mateusz Abramowicz - Dudu Paraiba, Laszlo Dwali, Piotr Celeban, Paweł Zieliński (90, Adam Kokoszka) - Tom Hateley, Tomasz Hołota, Jacek Kiełb, Ryota Morioka, Robert Pich (90, Kamil Dankowski) - Bence Mervo (54, Peter Grajciar).
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów: 6251.