Partner merytoryczny: Eleven Sports

Korona Kielce - Lechia Gdańsk. Lechia najdłużej czeka na zwycięstwo w Kielcach

Nie w Warszawie, nie w Poznaniu, nie w Krakowie, a właśnie w Kielcach znajduje się obiekt, na którym Lechia najdłużej czeka na zwycięstwo. Gdańszczanie w niedzielę zagrają z Koroną w 24. kolejce Ekstraklasy.

Lechia Gdańsk. Piotr Stokowiec: Lech był lepszy. Wideo/INTERIA.TV

Od powrotu do Ekstraklasy w 2008 roku Lechia wygrała na stadionie Korony jedynie dwa razy - w 2011 i 2012 roku. W drugim z tych meczów piłkarze znad morza zwyciężyli 1-0, a kibicom zapadł w pamięć Abdou Razack Traore, który w doliczonym czasie gry stanął na rękach by zablokować strzał kielczan z rzutu wolnego.

Jeszcze bardziej dramatyczny był mecz z maja 2011 roku. Korona była niżej od Lechii w tabeli, ale do 67. minuty pewnie prowadziła 2-0 i dominowała niczym ostatnio Raków Częstochowa w Gdyni, by trzymać się klimatu nadmorskiego. Kielczanie mogli prowadzić dwa razy wyżej, doskonałe okazje marnował m.in. Andrzej Niedzielan. Wówczas sprawdziła się stara prawda zapożyczona z siatkówki: "Jeśli nie chcesz wygrać meczu w dwóch setach, przegrasz w pięciu". Oczywiście w piłce nożnej nie ma setów, ale są stuprocentowe sytuacje. Taką na pewno nie była ta, po której Lechia zdobyła wtedy bramkę kontaktową. Traore wbił piłkę w pole karne dopadł do niej kielecki stoper Hernani, kopnął w Pavola Stano, od którego odbiła się futbolówka i potoczyła do siatki obok zaskoczonego bramkarza Zbigniewa Małkowskiego.

Od tej pory na boisku istniała tylko jedna drużyna napędzana w środku pola przez krakowski duet Łukasz Surma - Paweł Nowak. Najpierw ten pierwszy wyrównał w 84. minucie po strzale słabszą lewą nogą, a w ostatniej minucie ten drugi prawą kończyną dał zwycięstwo Lechii. Przez lata jej kibice zastanawiali się, która z nóg jest lepszą dla Pawła?

- Gdy byłem mały byłem lewonożny, później na to nie zwracałem uwagi, nie miałem problemu z podaniem, ze strzałem - po latach tłumaczy Nowak.   

To spotkanie z Koroną to jedyny mecz "Biało-Zielonych", w którym na listę strzelców wpisali się obaj pomocnicy, wtedy nieodzowni drużynie Tomasza Kafarskiego. Nowak zresztą dziś jest asystentem "Kafara" w pierwszoligowej Sandecji Nowy Sącz. Surma też poszedł tą drogą i prowadzi drugoligową Garbarnię Kraków (na inaugurację wiosny pokonała Legionovię 3-1). Aby zakończyć ten krakowski wątek i przybliżyć relację Łukasza i Pawła trzeba wam wiedzieć, że gdyby nie ten pierwszy nie byłoby w Lechii drugiego.

- Mieliśmy obóz w Gutowie, trener Kafarski szukał zawodnika na pozycję 8/10, ciężko znaleźć takiego piłkarza. Ja od razu "Kafarowi" powiedziałem: Paweł Nowak. Znam go praktycznie od dziecka - wspomina lato 2009 Łukasz Surma, który jest rekordzistą występów w Ekstraklasie.

A Paweł Nowak? - Mój menadżer jechał autostradą podpisać kontrakt z Piastem Gliwice. Dostał  telefon od trenera Kafarskiego. Zjechał na parking i pyta: Paweł czy ty chcesz do Gdańska? Czy mam zawracać? Mówicie, że to Surma przekonał trenera, który z kolei przekonał ówczesnego właściciela Kuchara? Możliwe (śmiech)! Dobrze wybrałem, bo Piast spadł z ligi, a to co my zrobiliśmy z Lechią... byliśmy blisko - Paweł Nowak nawiązuje do finiszu sezonu 2010/11, w którym Lechii zabrakło 45 minut do europejskich pucharów.

Dziś gdańszczanom brakuje takiego reżysera gry jak Paweł Nowak. Patryk Lipski mógłby takim potencjalnie być, ale po słabym meczu w Poznaniu zabrakło go w kadrze na Kielce. W Gdańsku został również portugalski napastnik Jose Ze Gomes, który w sobotnim meczu sparingowym zdobył dla rezerw Lechii hat-tricka. To nie pomogło, lechiści przegrali z liderem III ligi Sokołem Ostróda 3-4. W kadrze na Koronę znaleźli się za to kontuzjowani wcześniej Rafał Kobryń i Jarosław Kubicki oraz świeżo zakontraktowany Rafał Pietrzak.

Lechię i Koronę łączy mnogość transferów. Jeśli wierzyć portalowi transfermarkt, przez ostatnie trzy sezony do Kielc przyszło 68(!) piłkarzy, Lechia jest nieco słabsza, bo ledwie 61 zawodników dołączyło do jej szeregów.

Spotkanie 24. kolejki PKO BP Ekstraklasy rozpocznie się w Kielcach, 1 marca 12.30.

Piłkarze Lechii Gdańsk/Andrzej Talar/Newspix

Maciej Słomiński

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem