Korona Kielce - Lechia Gdańsk 1-2 w 24. kolejce Ekstraklasy
Korona Kielce przegrała z Lechią Gdańsk 1-2 w meczu 24. kolejki Ekstraklasy. Walka o punkty trwała do samego końca. Zwycięsko wyszli z niej przyjezdni. Natomiast gospodarze kończyli spotkanie w dziesiątkę.
Mirosław Smyła, trener Korony, na problemy w ofensywie postanowił przestawić Erika Paczindę na lewą obronę. Słowak miał tak grać, choć bardziej na wahadle, za naszą południową granicą. W pierwszej połowie nie pomógł za bardzo w ataku, dał się natomiast przeskoczyć Flavio Paixao przy dośrodkowaniu Filipa Mladenovicia z rzutu rożnego w 18. minucie i Portugalczyk głową skierował piłkę do siatki. Dziewięć ostatnich bramek dla Lechii to dzieło właśnie doświadczanego napastnika.
W sumie w tym sezonie w Ekstraklasie Paixao strzelił już 10 goli i został pierwszym jej piłkarzem od Andrzeja Szarmacha, który w sześciu sezonach z rzędu może się pochwalić dwucyfrowym dorobkiem. Szarmach na ten wynik pracował od rozgrywek 1973/74 do 1978/79.
Goście mieli jeszcze dwie okazje, ale w 15. minucie Omran Haydary, który debiutował w Lechii, nie trafił w bramkę po podaniu Mladenovicia, z kolei w 33. również spudłował Conrado.
To jednak Korona powinna prowadzić w niedzielnym meczu. W ósmej minucie Petteri Forsell przymierzył z rzutu wolnego z ponad 30 metrów, Duszan Kuciak dotknął piłki, która odbiła się jeszcze od poprzeczki i nie wpadła do bramki.
Natomiast w doliczonym czasie pierwszej połowy Michal Papadopulos uderzył z narożnika pola karnego, ale niecelnie.
Gospodarze jeszcze przed przerwą stracili Marcina Cebulę, który nieatakowany przez nikogo źle postawił stopę i podkręcił staw skokowy. Zmienił go właśnie Papadopulos.
Po zmianie stron mieliśmy wymianę ciosów. W 48. minucie goście wykonywali aut. Piłka trafiła do Tomasza Makowskiego, który dośrodkował z lewej strony, Haydary dołożył stopę, ale Marek Kozioł sparował ten strzał.
Chwilę później z dystansu przymierzył Forsell, jednak Kuciak skutecznie interweniował.
Z kolei w 51. minucie Mladenović zagrał dalekie podanie w pole karne, Paixao pięknie zgasił piłkę, oddał strzał, ale Kozioł sparował nogami.
W odpowiedzi rzut wolny dla Korony z około 30. metra. Fin oddał kolejny fenomenalny strzał, trafiając w poprzeczkę. Tym razem Kuciak nie dotknął piłki, a potem dobijał jeszcze Matej Puczko, ale przestrzelił.
Po chwili z prawej strony dośrodkował Czeczarić, Puczko trafił w Kuciaka, jeszcze strzelał Forsell, ale słowacki bramkarz odbił piłkę na róg.
Wreszcie gospodarzom udało się wyrównać w 61. minucie. Bramka dla gospodarzy padła po ładnej akcji. Wyprowadził ją Forsell, podał do Puczki, ten oddał Finowi, który przegrał na drugą stronę do Czeczaricia. Serb dośrodkował w pole karne, gdzie do siatki trafił Papadopulos.
Piotr Stokowiec, trener Lechii, zrobił zmianę, wprowadzając na murawę Rafała Pietrzaka, który zadebiutował w tym zespole.
Obie drużyny próbowały przechylić szalę na swoją korzyść. Nie brakowało dramatycznych momentów, jak zablokowanie piłki twarzą przez Adnana Kovaczevicia po strzale Macieja Gajosa. To jednak goście zadali decydujący cios minutę przed końcem. Paixao wygrał walkę o piłkę z Paczindą, podał do Jarosława Kubickiego, który natychmiast dośrodkował, a Gajos skierował ją do siatki.
W doliczonym czasie pod bramkę gości powędrował nawet Kozioł. Natomiast pod drugą bramką Kovaczević sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Paixao i zobaczył czerwoną kartkę.
Pawo