Partner merytoryczny: Eleven Sports

Korona Kielce. Krzysztof Zając: Każdy mecz to dla nas finał

​- Dla tego klubu, miasta i kibiców, musimy zrobić wszystko, aby obronić Ekstraklasę - powiedział prezes Korony Kielce Krzysztof Zając. Mówił też o bojowych nastrojach w drużynie, trudnych pertraktacjach z piłkarzami w sprawie przedłużenia kontraktów i zaległościach płacowych.

Krzysztof Zając
Krzysztof Zając/Grzegorz Ksel/East News

PAP: W jakich nastrojach kielecki zespół przystępuje do wznowienia rozgrywek, bo nie ma co ukrywać, że sytuacja jest bardzo trudna. Drużyna jest w strefie spadkowej i do bezpiecznej lokaty traci pięć punktów.

Krzysztof Zając: - Trudno oczekiwać, czegoś innego jak nastrojów bojowych i pozytywnych. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że do końca pozostało jedenaście spotkań. Jako prezes klubu nie wyobrażam sobie innych nastrojów. Musimy zrobić wszystko, aby utrzymać się w ekstraklasie.

Biorąc pod uwagę sytuację drużyny w tabeli, każde z tych jedenastu spotkań będzie chyba pojedynkiem o wszystko?

- Każdy mecz to dla nas jak finał. Każdy pozytywny wynik będzie nas przybliżał do tej spokojnej strefy i tak do tego podchodzimy. Musimy po prostu grać w piłkę najlepiej jak potrafimy. Z tym graniem w przeszłości może nie było tak źle. Ale naszym największym mankamentem było to, że nie wykorzystywaliśmy wielu sytuacji do zdobycia bramki, które potrafiliśmy sobie stworzyć. Dlatego nasza pozycja w tabeli jest w tej chwili taka, a nie inna.

Do tych decydujących spotkań zespół przystępuje osłabiony, bo klub pożegnał się z kilkoma zawodnikami, m.in. z Hiszpanem Ivanem Marquezem i Urugwajczykiem Rodrigiem Zalazarem. Nie obawia się pan, że to może wpłynąć na postawę drużyny?

- Pożegnanie się z takimi dwoma piłkarzami, na których bardzo liczył trener, przy takiej intensywności spotkań, przy ewentualnych żółtych kartkach czy kontuzjach, na pewno może być problemem. Ale tego nie zmienimy. Zawodnicy nie stawiali się w takim terminie, w jakim klub ich do tego zobowiązał. Dlatego musieliśmy się z nimi rozstać.

Problemem są wygasające niektórym piłkarzom z końcem czerwca kontrakty, a przecież rozgrywki potrwają dłużej. Czy te kwestie zostały już w klubie rozwiązane?

- To czego mi brakuje w tej sprawie, to odgórnych regulacji regulaminowych. To wszystko zostało zepchnięte na kluby. W sprawie przedłużenia kontraktów ze wszystkimi piłkarzami będziemy rozmawiać, po słowie jesteśmy. Ale dzisiaj nie jestem w stanie powiedzieć, jak będzie później wyglądała cała ta sytuacja. Czy zawodnik zaakceptuje ten dodatkowy miesiąc kontraktu za sumę "x", czy będzie żądał sumę "y". Jesteśmy od kilku miesięcy pozbawieni wszelkiego przychodu, a będziemy musieli grać miesiąc dłużej i za ten miesiąc piłkarzom zapłacić. Dołożymy oczywiście wszelkich starań, aby tę kwestię uregulować. Ale nie będziemy nic w stanie zrobić, jeśli piłkarz powie "nie, wyjeżdżam".

Klub uzyskał ostatnio wsparcie z tarczy antykryzysowej Polskiego Funduszu Rozwoju. Czy pozwoliło to na uregulowanie zaległości wobec piłkarzy?

- Przez ostatnie trzy lata nigdy nie zalegaliśmy zawodnikom w wypłacaniu pensji czy premii. Ale przy tej całej sytuacji, w lutym zalegaliśmy im w płatnościach kilka miesięcy. Teraz te zaległości zostały zmniejszone. Ale to nie będzie łatwa sprawa, wypłacenie zawodnikom wszystkich pieniędzy, które się im należą. Powtórzę jeszcze raz, klub jest pozbawiony wszelkiego rodzaju przychodów. Jedyną subwencją, którą wywalczyliśmy są pieniądze z tego funduszu i to wszystko. Pomoc z PZPN-u będzie dopiero w następnym sezonie i tak naprawdę, już na nic liczyć nie możemy, a przecież podczas meczów wyjazdowych będziemy musieli zapłacić za podróż i hotel.

Kieleccy kibice wierzą cały czas w utrzymanie zespołu w najwyższej klasie rozgrywkowej. Ale pan jako prezes klubu, musi być chyba przygotowany na drugi wariant, jeśli drużynie nie uda się jednak utrzymać w Ekstraklasie?

- Bylibyśmy złym zarządem, gdybyśmy takiego planu B nie mieli. Ale czy to będzie plan A, czy plan B, nikt nie wie jak to będzie wyglądało za chwilę. Nikt nie wie jakim budżetem będziemy dysponowali, jak będą się kształtowały wynagrodzenia zawodników czy w ekstraklasie, czy w pierwszej lidze. Tak naprawdę chodzimy po omacku i nic nie wiemy.

Teraz jednak przed zespołem decydująca batalia o utrzymanie, do której jak pan wcześniej powiedział, zespół przystępuje w bojowych nastrojach?

- Oczywiście, innego nastawienia nie będę tolerował. Będziemy wymagali maksymalnego zaangażowania. Dla tego klubu, dla tego miasta i tych kibiców, musimy zrobić wszystko, aby tę ligę obronić.

Rozmawiał Janusz Majewski

PAP

Zobacz także

Sportowym okiem