Partner merytoryczny: Eleven Sports

Korona Kielce. Jacek Kiełb: Dokończenie rozgrywek, gdy będzie bezpiecznie

Nadal nie wiadomo, czy związku z epidemią koronawirusa wznowione zostaną w tym sezonie spotkania piłkarskiej ekstraklasy. - Powinniśmy wrócić do sportowej rywalizacji wtedy, gdy będzie bezpiecznie - powiedział pomocnik Korony Kielce Jacek Kiełb.

Korona Kielce. Maciej Bartoszek: Wszystkie ręce na pokład. Wideo/INTERIA.TV

W związku z epidemią koronawirusa rozgrywki piłkarskiej ekstraklasy zostały zawieszone. Nadal nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle obecny sezon zostanie dokończony. Piłkarze Korony cały czas trenują indywidualnie, zgodnie z zaleceniami sztabu szkoleniowego unikając większych skupisk ludzkich.

- Można powiedzieć, że jest to pewien rodzaj kwarantanny. Ale doskonale to rozumiemy, bo przecież gdyby doszło do zarażenia choćby jednego pracownika w klubie, mogłoby to mieć groźne skutki dla całej drużyny - powiedział Kiełb, który jak każdy piłkarz Korony codzienne ćwiczenia uzgadnia z trenerem przygotowania fizycznego Michałem Dutkiewiczem.

- Przede wszystko dużo biegam. Mam o tyle dobrze, że mieszkam blisko lasu. Mam swoją ulubioną, wyklepaną ścieżkę. Codziennie od 40 do 50 minut mocnego biegu. Wieczorem natomiast ćwiczenia, które można wykonać w domu, a więc siłownia, stabilizacja, stretching, rolowanie. Robię wszystko, żeby utrzymać kondycję na odpowiednim poziomie. Wiadomo, że to nie to samo, co trening w klubie, ale wszyscy wiemy, w jakiej sytuacji jesteśmy - podkreślił popularny "Ryba", któremu podczas treningów biegowych towarzyszy półroczny pies rasy beagle.

- Nie jestem przyzwyczajony do samotnego biegania. Cały czas trenuję przecież w klubie z chłopakami i z piłką. A tu przynajmniej mam swojego małego kompana, który też biega i co najważniejsze lubi biegać. Gdy widzi, że ubieram się, aby pobiegać, już jest gotowy do wspólnego treningu - powiedział pomocnik Korony, który zastanawia się, kiedy on i jego koledzy z drużyny będą mogli wrócić na boisko.

- Moja opinia na ten temat cały czas się zmienia, bo przecież człowiek widzi, co się dzieje dookoła. Oczywiście, że tęsknię za piłką, za wspólnymi treningami z drużyną, ale boję się jak inne osoby, patrząc jak chorują ludzie i słuchając informacji, które dochodzą z Włoch. Takiej epidemii nie powstrzyma się przecież z dnia na dzień - powiedział Kiełb, który dodał, że skoro jemu jest trudno podjąć decyzję w tej sprawie, to co dopiero ludziom, którzy za to opowiadają.

- Ryzyko jest. Przykład Bartosza Bereszyńskiego (piłkarz Sampdorii Genua - PAP), który zachorował, bo nie wiedział, że jego kolega z drużyny jest zarażony koronawirusem. Mamy przecież swoje rodziny, z którymi przebywamy na co dzień. Musimy myśleć też o tym. Nie chciałbym, aby moi najbliżsi przez to wszystko przechodzili. Powinniśmy wrócić do sportowej rywalizacji, wtedy gdy będzie bezpiecznie - podkreślił piłkarz.

W niektórych klubach w związku z przerwaniem rozgrywek prowadzone są podobno już rozmowy nad obniżeniem kontraktów piłkarzy. - Wiadomo, że prędzej czy później jakieś decyzje będą podejmowane. Ale na razie staram sobie tym nie zaprzątać głowy. Najważniejsze, abyśmy w tym momencie skupili się na bezpieczeństwie i zdrowiu, swoim i naszych bliskich. Jak już te decyzje będą podejmowane, to wtedy będę się nad tym wszystkim zastanawiał - zaznaczył Kiełb.

Dodał, że najważniejsze w tej chwili jest racjonalne zachowanie i stosowanie się do zaleceń służb sanitarnych, aby pokonać groźną epidemią.

- Unikajmy dużych skupisk ludzkich. Nie wstydźmy się chodzić w maseczkach czy rękawiczkach. Trzeba dbać o swoje zdrowie i myśleć o swoich najbliższych. Ale wydaje mi się, że nie muszę o tym przypominać i apelować. Widzę, że wielu ludzi bardzo odpowiedzialnie podeszło do tej całej trudnej sytuacji, w której jesteśmy wszyscy - zakończył pomocnik kieleckiej drużyny.

Jacek Kiełb/Adam Starszyński/Newspix

Autor: Janusz Majewski

PAP

Zobacz także

Sportowym okiem