Partner merytoryczny: Eleven Sports

Komu pomogą "niebiosa"? Tu nie będzie remisu!

Remis nic nie daje tak Podbeskidziu Bielsko-Biała, jak i Lechowi Poznań. Najciekawszy mecz ostatniej kolejki T-Mobile Ekstraklasy powinien odbyć się dzisiaj w Bielsku-Białej.

Podbeskidzie Bielsko-Biała jest jedyną drużyną, która ma jeszcze szansę wskoczyć do czołowej ósemki i w maju zacząć grę w tzw. grupie mistrzowskiej. Musi jednak wygrać w środę na swoim stadionie z Lechem Poznań, a do tego liczyć na korzystny układ dla siebie w innych meczach - czyli brak zwycięstwa Górnika Zabrze (podejmuje Zawiszę) lub porażkę Lechii Gdańsk (gra w Kielcach), lub porażkę Pogoni Szczecin (gra w Warszawie z Legią).

Zadanie dla "Górali" jest o tyle łatwiejsze, że ich rywalem jest słabiej radzący sobie na wyjazdach Lech Poznań, który na dodatek będzie już myślami przy sobotnim finale Pucharu Polski. Trudność polega na tym, że mimo wszystko Lech najrzadziej w tym sezonie przegrywa spośród wszystkich ligowych ekip (tylko cztery razy), a na dodatek ma jeszcze szansę wyprzedzić Legię Warszawa. Stąd wniosek - Podbeskidzie nie ma czego bronić, Lech lubi atakować, a to oznacza atrakcyjne widowisko.

- Remis to tak naprawdę porażka dla obu drużyn, bo Podbeskidziu taki wynik nic nie da. W tym, że oni też będą musieli atakować, upatruję plus dla mojego zespołu, bo nie będzie takiego obrazu jak w Łęcznej, gdzie musieliśmy sobie radzić z głęboko cofniętym przeciwnikiem. Leszek (Ojrzyński - red.) będzie chciał grać ofensywniej, tym bardziej, że ma problemy kadrowe w obronie. Ten akcent postara się przesunąć do linii ataku - twierdzi trener Lecha Maciej Skorża.

Szkoleniowiec gospodarzy nie zaprzecza, że tak właśnie się stanie. Ustawienie drużyny na spotkanie z "Kolejorzem" uzależnia jednak od składu personalnego drużyny, bo kilku piłkarzy ma problemy z kontuzjami, ale także i pogody. - Piłka nożna to obrona, atak i przejścia z jednej fazy do drugiej. To są najważniejsze cztery fazy i nie można zadbać tylko o jedną z nich, tylko trzeba to równoważyć. Zobaczymy też jaka będzie aura. Raz już dokonaliśmy zmiany tuż przed meczem, bo przyszedł duży deszcz i wybraliśmy inny wariant gry - mówi Ojrzyński. Wszystko wskazuje na to, że wieczorem w Bielsku-Białej pogoda będzie idealna - około 7-8 stopni Celsjusza, bez opadów.

- Pierwszy raz jesteśmy przed takim wyzwaniem. Nie dość, że będziemy grać, to jeszcze musimy nasłuchiwać wiadomości z innych stadionów. Najważniejsze jednak dla nas jest nasza wygrana, a dopiero później będziemy się oglądać na innych. Myślę, że niebiosa mogą nam pomóc - kontynuuje trener bielszczan na oficjalnej stronie klubu. Sztab trenerski Lecha też będzie nasłuchiwać informacji o wyniku z Warszawy, bo Lech może wyprzedzić w tabeli Legię, jeśli dziś wygra, a mistrz Polski zremisuje lub przegra z Pogonią. Skorża nie będzie jednak podawać tej informacji piłkarzom.

- Jedyny przekaz dla nich, to że mają sami wygrać, bez względu na to, co się stanie w Warszawie. Po meczu zobaczymy, co to nam da. Będziemy monitorować, co się dzieje w stolicy, ale to pozostanie w sztabie trenerskim. Nawet jak spiker poda informację, że Legia prowadzi 3-0, to co, mamy stanąć? Nie, walczymy o dodatkowe punkty na fazę finałową - twierdzi Skorża, który wraz ze swoimi asystentami starał się odciągnąć od piłkarzy na drugi plan mecz finału Pucharu Polski z Legią.

- Staramy się o tym jak najmniej mówić, ale siłą rzeczy cała logistyka, sam fakt, że nie wracamy już do Poznania, świadczy, że finał jest blisko. Drużyna pozostaje jednak świadoma, jak ważny dla nas jest mecz w Bielsku i jak dużo może nam dać. Wyobraźmy sobie sytuację, że Legia i my tracimy punkty, trudno byłoby to sobie darować. Bez względu jak ciężko będzie i jakim składem zagramy, musimy mieć trzy punkty - kończy Skorża.

Podbeskidzie jeszcze w tym roku na swoim stadionie nie przegrało - jeden mecz wygrało, trzy zremisowało. Lech na wyjazdach też wygrał raz i także trzy razy zremisował, ale do tego dochodzi jeszcze porażka 0-1 w Bydgoszczy.

Problemem Podbeskidzie będzie skład defensywy - za kartki pauzuje Adam Deja, kontuzji w meczu z Piastem doznał Pavol Stano, uraz mięśniowy ma też Bartłomiej Konieczny. Tego ostatniego prawdopodobnie uda się postawić na nogi na mecz z Lechem. Do tego dochodzą jeszcze rekonwalescencje Antona Slobody, Sylwestra Patejuka i Piotra Malinowskiego. - O pozycji środkowych obrońców zadecydujemy tuż przed meczem - zapowiada Ojrzyński. W Lechu zabraknie kontuzjowanych: obrońcy Paulusa Arajuuriego i pomocnika Gergo Lovrencsicsa.

Początek meczu o godz. 20.30.

Andrzej Grupa

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem