Jerzy Brzęczek: Wiosna zapowiada się bardzo interesująco
Legia jest i pozostanie w Polsce hegemonem, który przez kilka najbliższych lat będzie miał największe możliwości finansowe - mówi w rozmowie z Interią Jerzy Brzęczek, były reprezentant Polski, obecnie trener GKS-u Katowice.
Sprawdź tabelę i terminarz ekstraklasy
Piotr Jawor: W ekstraklasie grał pan w latach 80., 90., a także na zakończenie kariery (2007-2009). Liga w tym czasie bardzo się zmieniła?
Jerzy Brzęczek: - Tak, przede wszystkim organizacyjnie. Mamy nowoczesne stadiony, a mecze są świetnie pokazywane w telewizji. To zupełnie inny świat niż kilkanaście lat temu. Niestety, piękno stadionów nie idzie w parze z sukcesami w piłce klubowej. Bardzo potrzebujemy awansu do Ligi Mistrzów. To byłby potężny bodziec dla kibiców, sponsorów i wszystkich ludzi piłki. Dzięki temu polska liga znów mogłaby zdobywać szacunek w Europie.
Jesteśmy na dobrej drodze do LM?
- Oczywiście, przecież Legii przeszkodził m.in. błąd rachunkowy. Nie wiem, może to jakieś fatum? To mógłby być przełomowy moment. Sądzę jednak, że w najbliższych latach awansujemy.
A kto zagra w najbliższych eliminacjach? Stać na to Piasta Gliwice?
- Oczywiście, na ten moment jak najbardziej zasłużyli na mistrzostwo Polski. Solidnie pracują i to widać nie tylko w wynikach, ale też w stylu gry.
W czym tkwi fenomen Piasta?
- By być liderem, nie można bazować tylko na jednej rzeczy. Do zespołu w trudnym momencie zatrudniono trenera Radoslava Latala. Utrzymał zespół, a teraz wprowadził go na szczyt. Mieli fantastyczne półrocze. Wiosna potwierdzi jednak, czy to był tylko "wypadek przy pracy".
Główny konkurent Piasta to Legia, która przeprowadziła najgłośniejszy transfer - zatrudniła Kaspra Hamalainena, czołowego zawodnika Lecha. Warszawianie to krezus naszej ligi?
- Legia jest i będzie w Polsce hegemonem, który przez kilka najbliższych lat będzie miał największe możliwości finansowe. Presja, pozycja i wizerunek Legii w stolicy sprawia, że musi bić się o mistrzostwo. Sądzę, że to właśnie oni są najbliżej awansu do fazy grupowej LM.
Legia pozyskała aż czterech piłkarzy, którzy mogą grać w podstawowym składzie. To oznacza ból głowy dla trenera Stanisława Czerczesowa?
- Czy to problem, czy kłopot bogactwa - nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Kłopot może być, gdy jeden czy drugi zawodnik nie zagra w podstawowym składzie lub w ogóle nie zmieści się do kadry meczowej. Tu jest ważna rola trenera, który musi stworzyć atmosferę, by zawodnicy nie byli rozczarowani, ale pozytywnie wściekli. Musi zrobić wszystko, by nie dochodziło w drużynie do rozłamów, intryg, czy niezdrowej rywalizacji. Jak coś nie idzie, to jest pożywka dla mediów i otoczenia, którym piłkarze wytlewają swoje żale. W takim klubie jak Legia nie ma 12 czy 13 zawodników, ale wielka konkurencja. I cały czas trzeba wszystkich trzymać pod parą.
Murowani kandydaci do tytułu to Piast i Legia. Ktoś jeszcze?
- Niby różnice są duże, ale po 30. kolejce dzielimy punkty i zostaną zdecydowanie zmniejszone. Może być ścisk, podobnie jak w dole tabeli. Liga na pewno będzie bardzo interesująca, także pod kątem walki o utrzymanie.
Na razie w dolnej części są m.in. Wisła i Lechia, które celowały zdecydowanie wyżej.
- To pokazuje jaka jest piłka. Coś sobie planujesz, a później jesteś zaskoczony. Tak jest z Lechią i Wisłą. Trudno będzie im z tej dolnej części wyjść. To pokazuje, że kluby niezbyt mocne budżetowo, potrafią nadrobić brak pieniędzy mądrą polityką transferową. I pozytywnie zaskakują wynikami. Wiosną na pewno czeka nas interesująca walka o górną część tabeli, pierwsza trójkę, czy mistrzostwo.