Partner merytoryczny: Eleven Sports

Jakub Kosecki: Zawodnicy Lecha urządzili sobie polowanie na moje nogi

- Wszystko mnie boli, głowa i mięśnie. Zawodnicy Lecha urządzili sobie polowanie na moje nogi - powiedział pomocnik Legii Warszawa Jakub Kosecki po meczu z Lechem Poznań, który zakończył się remisem 1-1.

"Chyba skończyłem ten mecz w jednym kawałku, ale jeszcze przede mną badania w szpitalu. Chcieliśmy wygrać, na początku drugiej połowy objęliśmy prowadzenie. Lech szybko nam odpowiedział i mecz stał się otwarty. Było trochę rąbanki, a mało gry w piłkę. Wiedzieliśmy jednak jak Legia jest odbierana w Poznaniu. Nie możemy być do końca zadowoleni, ponieważ chcieliśmy tutaj wygrać. Prowadziliśmy i naszym obowiązkiem było dowiezienie wygranej do końca. Z drugiej strony trzeba szanować każdy punkt wywalczony na tym terenie. Czy udowodniłem, że nie jestem panienką? Nie wiem i mam to gdzieś" - dodał Kosecki cytowany na oficjalnej stronie internetowej stołecznego klubu.

Prowadzenie dla Legii zdobył na początku drugiej połowy Tomasz Jodłowiec, który przytomnie zachował się w polu bramkowym i głową wepchnął piłkę do siatki.

"Źle weszliśmy w mecz. Przespaliśmy pierwszą połowę, w której prezentowaliśmy się słabiej od Lecha. Na początku drugiej części spotkania wyszliśmy na prowadzenie, ale Lech szybko odpowiedział i wykorzystał nasz błąd. Szkoda straconych punktów, ponieważ mieliśmy jeszcze kilka okazji. Niestety w kluczowych momentach brakowało nam skuteczności. Cieszę się ze strzelonego gola, ale nie zapominam o błędach, szczególnie z pierwszej połowy. Po przerwie zagraliśmy na miarę naszych oczekiwań" - ocenił Jodłowiec.

Bartosz Bereszyński nie został miło powitany przez kibiców "Kolejorza". Przy każdym kontakcie z piłką był mocno wygwizdywany, a gdy tylko pojawił się przy linii bocznej, sympatycy Lecha rzucali w niego serpentynami.

"Spędziłem w Poznaniu ponad 20 lat, wróciłem na stare śmieci. Jak zareagowałem na przyjęcie publiczności? Spodziewałem się gorszej reakcji. W pierwszej połowie dominował Lech, a później my. Mogliśmy wygrać, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Powinniśmy szanować wynik, ponieważ ten stadion zawsze był gorącym terenem. Każdy czuje duży niedosyt, ponieważ po przerwie mogliśmy strzelić kilka goli. Mamy w tej chwili tyle samo punktów, co Górnik i sporą przewagę nad Lechem. Wiedzieliśmy, że "Kolejorz" jest naszym najgroźniejszym rywalem. Futbol jest grą błędów, a kto wykorzysta ich więcej wygrywa. Skąd biorą się nasze błędy? Trudno to zdiagnozować, ale musimy popracować nad ich wyeliminowaniem" - stwierdził Bereszyński.

Lech Poznań zremisował z Legią Warszawa. Galeria

Zobacz galerię
+2

Zobacz także

Sportowym okiem