Partner merytoryczny: Eleven Sports

Jagiellonia - Probierz pokazał, że można budować sukces na młodych Polakach

​Obiegowa opinia jest taka - nie da się tanio zbudować zespołu grającego w Ekstraklasie, tak by był on oparty na Polakach. Kłam jej zadaje Michał Probierz i jego Jagiellonia. Nic tylko przyklasnąć temu futbolowi młokosów!

Michał Probierz konsekwentnie zmierza do celu ze swą młodzieżą.
Michał Probierz konsekwentnie zmierza do celu ze swą młodzieżą./Artur Reszko/PAP

Oto podstawowe jedenastki Jagiellonii i Ruchu z ostatniej kolejki. Wraz z wiekiem piłkarzy.

Jagiellonia: Bartłomiej Drągowski (17 lat) - Filip Modelski (22), Michał Pazdan (27), Sebastian Madera (29), Marek Wasiluk (27) - Nika Dżałamidze (22), Rafał Grzyb (31), Przemysław Mystkowski (16), Maciej Gajos (23), Patryk Tuszyński (24) - Mateusz Piątkowski (29).

Ruch: Krzysztof Kamiński (23) - Martin Konczkowski (21), Marcin Malinowski (39), Piotr Stawarczyk (31), Daniel Dziwniel (22) - Włodymyr Tanczyk (23), Łukasz Surma (37), Filip Starzyński (23), Bartłomiej Babiarz (25), Marek Zieńczuk (36) - Grzegorz Kuświk (27).

Przeciętny piłkarz "Jagi" ma 24 lata i 4 miesiące, podczas gdy zawodnik dołującego ostatnio Ruchu jest o trzy lata starszy (27 lat i 11 miesięcy).

Różnica w obu klubach jest taka, że w Białymstoku uparli się, by zespół prowadził Michał Probierz, choć zdarza mu się czasem przegrać 0-3 (jak w sierpniu, z Górnikiem). Szefostwo "Jagi" pozwoliło panu Michałowi przemeblować szatnię na jego modłę. Tymczasem w Chorzowie, "w podzięce" za godne występy w zeszłym sezonie i w walce o Ligę Europejską, podziękowali Janowi Kocianowi, który długo na nową prace nie czekał (wczoraj przejął Pogoń Szczecin). Transfery na siłę robili ci, którzy powinni się od nich trzymać z daleka, bo kończy się tak jak Samedem Karahmetem.

Probierz dojrzale prowadzi swych młokosów i dba, by sodówka nie uderzyła im do głowy. Tłumaczy też, że złote góry, jakie przed piłkarzami kreślą menedżerowi, to często szara zimna ściana, o którą można rozwalić sobie głowę.

I to jest dopiero finał szkolenia młodego piłkarza. Gdy radzi on sobie w Ekstraklasie, tak jak to robią Drągowski, Mystkowski, czy Gajos.

Przed sezonem zastanawiałem się, jak w dorosłej piłce będą radzić sobie mistrzowie Polski juniorów z Wisły Kraków. Na razie efekty są niezadowalające. Do pierwszego składu nie przebił się żaden z nich, a po sprowadzeniu przez klub Mariusza Stępińskiego, Tomasz Zając w Wiśle przestał wchodzić nawet z ławki. Na razie napastnik, którego trener Smuda wystawia na lewą pomoc, zaliczył 142 minuty w Ekstraklasie, w siedmiu wejściach. 

Dawid Kamiński jest rezerwowym w Termalice (328 min w 12 meczach). Spośród złotych młodych wiślaków najwięcej na zawodowym poziomie gra Dominik Kościelniak, który w 15 meczach w Chrobrym Głogów zaliczył 852 minuty. Pozostali grają głównie w III lidze, gdzie rezerwy Wisłą plasują się na 5. miejscu. Z pewnością spora grupa juniorów, która trenuje z pierwszym zespołem Franza Smudy, dojrzeje również dzięki tym zajęciom. Byle nie kazali czekać zbyt długo na siebie z grą na profesjonalnym poziomie.

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem