Jagiellonia i Lech przekonują się, że dla UEFA są równi i równiejsi
Polscy kibice nie mogą odeprzeć wrażenia, że w jurysdykcji UEFA są równi i równiejsi. I trudno nie odmówić im racji. Najlepiej dowodzą tego przypadki Lecha Poznań i Jagiellonii Białystok.
Czy UEFA traktuje polskie kluby sprawiedliwie?
Trzech kibiców Lecha z Piły 14 lipca wywiesiło transparent "Legion Piłka - krew naszej rasy" . Idiotyczny, bez dwóch zdań, ale powieszony na meczu w Sarajewie, którego organizatorem był tamtejszy klub FK Sarajewo, a więc mistrzowie Polski nie mieli żadnej wpływu na to. Efekt? Zamknięcie stadionu w Poznaniu na bardzo ważny mecz IV rundy eliminacji do Ligi Europejskiej, bądź Ligi Mistrzów i 50 tys. euro grzywny. Drakońska kara, która oburzyła nawet szefa PZPN Zbigniewa Bońka.
W Nikozji 23 lipca gościła Jagiellonia Białystok. Jej piłkarze i kibice zostali przywitani przez fanów Omonii flagą z sierpem i młotem, wywyższającą pod niebiosa zbrodniczy kraj, jakim był ZSRR, a także transparentem: "Nasi dziadkowie gonili was aż do Berlina". Efekt? UEFA nie zareagowała. Jej delegat Szwajcar Ilja Kaenzig (imię nadała mu mama Rosjanka) nie widział w tym nic zdrożnego. Podobnie jak w fakcie, że na pierwszym treningu przed rewanżem w Nikozji piłkarze z Białegostoku zostali zaatakowani kamieniami.
- Spojrzałem do systemu UEFA i zdziwiło mnie, że nie ma nawet zwyczajowego raportu dyscyplinarnego z meczu Omonia Nikozja - Jagiellonia, w którym wymienia się kto dostał kartki i jak wyglądała organizacja meczu. Skończyłoby się na karach finansowych dla kartkowiczów, gdyby nie pismo Jagiellonii, po którym UEFA zaczęła badać sprawę - powiedział Interii Łukasz Wachowski - szef Departamentu Rozgrywek Krajowych PZPN.
Jak gdyby nigdy nic Omonia zagra pojutrze u siebie z Broendby Kopenhaga, przy wypełnionym stadionie. Fani Lecha obejdą się ze smakiem, a ci z Cypru mają zielone światło od UEFA: hulaj dusza, piekła nie ma.
Wachowski tłumaczy, że pies jest pogrzebany w organizacji FARE, współpracującej z UEFA, zwalczającej wszelkie przejawy rasizmu.
- Zazwyczaj mecze monitorują pracownicy FARE z danych krajów, być może na Cyprze nikogo nie było - zastanawia się.
Kibica z Polski schemat działania Europejskiej Unii Piłkarskiej nie musi obchodzić. Fan piłki nożnej z naszego kraju ma prawo być traktowany na równi z innymi. Tymczasem na razie mamy taką sytuację, że każdy fałszywy ruch na naszych trybunach jest ostro i błyskawicznie karany, a gdy ktoś na gigantycznym transparencie próbuje nam wmówić, że to my byliśmy sojusznikami Adolfa Hitlera, uchodzi mu to bezkarnie. Przynajmniej na razie. W II wojnie światowej zginęło nie po to sześć milionów Polaków, żeby niedouczony, zakochany w sowietach Cypryjczyk pisał historię na nowo, a UEFA na to przymykała oko.
13 sierpnia UEFA ogłosi wyrok w sprawie transparentu z meczu Jagiellonia - Omonia. Fani "Jagi" zaprezentowali oprawę z przekreślonym sierpem i młotem.
Specjalnie dla Interia.pl
Agnieszka Syczewska (rzecznik prasowy Jagiellonii Białystok):
- Jeżeli chodzi o mecz w Nikozji, najpóźniej jutro Komisja Dyscyplinarna UEFA otrzyma materiał dowodowy i naszą skargę razem ze wszystkimi nagraniami i fotografiami. To przygotuje nasz pełnomocnik. Dotarła do nas wczoraj zaskakująca informacja z PZPN-u , że w ogóle UEFA nie wszczęła żadnego postępowania wobec Omonii po meczu na Cyprze. Z tego wniosek, że delegat meczowy w ogóle nie opisał wydarzeń, które miały na nim miejsce. Pomijając skandaliczną oprawę, nie opisał również innych nieprawidłowości i naruszeń, których się klub cypryjski dopuścił w trakcie tego meczu i to jest najbardziej zastanawiające. Nie mniej jednak, my wszystkie dokumenty składamy.
- Zależy nam na tym, by Omonia została ukarana. Jesteśmy tą sytuacją oburzeni. Inwestujemy czas i inne środki w to, żeby odpowiednie materiały i oficjalne pisma przygotować, a co z tym zrobi UEFA, to zobaczymy. Na razie, jak pan widzi jedni są lepsi, drudzy są gorsi.
Michał Białoński, współpraca: Patryk Bora