Partner merytoryczny: Eleven Sports

Jagiellonia Białystok. Sandomierski chciałby, żeby liga jeszcze grała

Ponad rok czasu, tyle upłynęło od ostatniego meczu w Ekstraklasie Grzegorza Sandomierskiego. Wczoraj 29-letni bramkarz pomógł Jagiellonii w zdobyciu punktów z Piastem w Gliwicach.

Sandomierski po Piast - Jagiellonia (1-1). Wideo/Michał Zichlarz/INTERIA.TV

Po porażce u siebie 0-4 z Zagłębiem Lubin trener Ireneusz Mamrot dokonał wielu zmian w składzie prowadzonego przez siebie zespołu. Między słupkami stanął Sandomierski, który zastąpił Mariana Kelemena. 

- Cały długi rok czekałem na kolejne spotkanie w lidze. Ostatni mecz zagrałem w grudniu zeszłego roku, jeszcze w barwach Cracovii przeciwko Lechowi. Jak mówię, nie był to dla mnie łatwy czas, łatwy rok, ale cieszę się, że kończę go ligowym występem, bo ciężko na to pracowałem. W końcu dostałem swoją szansę. Czy ją wykorzystałem? Nie wiem, runda się kończy, wszyscy cieszą się, że będzie odpoczynek, a ja chciałbym jeszcze - przyznawał po remisowym 1-1 spotkaniu w Gliwicach. 

Trzeba przyznać, że kilkoma interwencjami pomógł swojej drużynie. Na dodatek w końcówce dopisało mu szczęście, bo po uderzeniach piłkarzy Piasta piłka dwa razy lądowała na poprzeczce bramki, gdzie stał. - Miałem szczęście, ale szczęściu trzeba też pomóc. Obrońcy przeszkadzali, mnie też udało się trącić lekko piłkę na poprzeczkę. Nie jest tak, że coś dzieje się bez powodu - odpowiedział krótko Sandomierski.

Czy z remisu z silnym w tym sezonie Piastem są w Jadze zadowoleni? - I tak i nie. Wydaje się, że mecz był na remis. My też w końcówce mieliśmy sytuację, po której bramkarz Piasta obronił w sytuacji sam na sam. Różnie mogło się to więc skończyć. Kończy się podziałem punktów, dzięki czemu Piast nie przeskakuje nas w tabeli, co jest ważne. Do Gliwic jechaliśmy jednak z chęcią i postanowieniem wygrania, tym bardziej po ostatniej porażce u siebie z Zagłębiem Lubin, nie udało się, ale nie ma co narzekać - podkreśla bramkarz białostocczan, który wiosną z pewnością częściej będzie się pojawiał na ekstraklasowych boiskach.

Po pierwszej części sezonu Jaga ma na swoim koncie 33 punkty i zajmuje czwarte miejsce w tabeli Ekstraklasy. Pierwszym rywalem jedenastki z Białegostoku po świąteczno-noworocznej przerwie będzie w Legnicy Miedź.

Michał Zichlarz, Gliwice 

Grzegorz Sandomierski/INTERIA.TV
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem