Partner merytoryczny: Eleven Sports

Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk 1-1 w 1. kolejce PKO BP Ekstraklasy

Jagiellonia Białystok i Lechia Gdańsk nie stworzyły wielkiego widowiska. Na otwarcie sezonu padł zasłużony remis. W głównych rolach snajperzy.

Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk 1-2. Materiał archiwalny (sezon 1987/88). Wideo/YouTube.com/Youtube

Czwarty mecz nowego ligowego sezonu i czwarty remis. Od wczesnego popołudnia czuć było w Białymstoku wielką ekscytację w związku z powrotem do gry w "najciekawszej lidze świata", którą bez wątpienia jest Ekstraklasa. Sporo kibiców witało zawodników gospodarzy przy ulicy Słonecznej, największa owację wzbudził wracający na Podlasie Michał Pazdan, którego spiker przedstawił jako "ministra obrony narodowej".

Drużyny mierzyły się ze sobą w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu, znają się jak łyse konie, dlatego długo neutralizowały wzajemnie swoje poczynania. I to mimo, że podopieczni nowego-starego trenera Ireneusza Mamrota zmienili system na modną ostatnio trójkę z tyłu.

Mnożyły się rzuty rożne, jedynie w pierwszej połowie goście mieli ich siedem, gospodarze cztery. Po nich było największe zagrożenie. W 13. minucie na bramkę Zlatana Alomerovicia groźnie główkował były piłkarz Lechii, Błażej Augustyn. Na drugim końcu boiska, w 25. minucie bardzo groźnie głową uderzał Łukasz Zwoliński.

Jagiellonia przeważa, Lechia remisuje

"Jaga" miała przewagę w polu, była bardziej konkretna, ale grała zbyt koronkowo. Gdy aż prosiło się o strzał w narożniku pola karnego, Jagiellończycy starali się podać do lepiej ustawionych partnerów. Z kolei lechiści groźni byli po akcjach lewą stroną, gdzie wzorowo współpracowali Brazylijczyk z włoskim paszportem Conrado Buchanelli Holz z nowym nabytkiem Lechii, Turkiem z niemieckim paszportem, Ilkayem Durmusem. Zwłaszcza ten drugi mógł się podobać, bez kompleksów wszedł w Ekstraklasę, w drugiej połowie popisywał się nawet sztuczkami technicznymi.

By się otworzyć, ten mecz potrzebował bramki. I je wreszcie otrzymał, na samym początku drugiej połowy nawet dwie. Po jednej dla każdej ze stron. Na prowadzenie w 52. minucie wyszli goście.  Bartosz Kopacz ładnie przechwycił piłkę na własnej połowie, uruchomił na skrzydle Josepha Ceesaya. Szwed miał do wyboru Łukasza Zwolińskiego i Durmusa. Wybrał "Zwolaka" na tzw. "krótkim słupku" i napastnik, którego bramkarz Lechii, Dusan Kuciak typuje na króla strzelców Ekstraklasy, nie pomylił się. "Jaga" wyrównała po trzech minutach i bliźniaczej akcji. W rolę Ceesaya wcielił się Tomasz Przykryl, a Zwolińskiego - Jesus Imaz.

Po tym golu znów więcej było szachów niż gry. Jeszcze w 72. minucie Imaz posłał potężną bombę na bramkę Alomerovicia, który w ekwilibrystyczny sposób obronił, i aż do doliczonego czasu gry to by było na tyle. To wtedy po dośrodkowaniu Tomasza Pospiszila główkował debiutant Andrzej Trubeha, Alomerović wyciągnął się jak struna i wybronił piłkę meczową. Ostatecznie na inaugurację ekstraklasowego sezonu w Białymstoku padł zasłużony remis 1-1.

Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk 1-1 (0-0)

Bramki: Jesus Imaz 55’ - Łukasz Zwoliński 52’

Jagiellonia: Xavier Dziekoński - Israel Puerto, Błażej Augustyn, Michał Pazdan - Tomasz Przykryl, Przemysław Mystkowski (56’ Karol Struski), Taras Romanczuk, Tomasz Pospiszil, Bojan Nastić (83’ Bartłomiej Wdowik) - Jesus Imaz, Fiodor Czernych (56’ Andrzej Trubeha) .

Lechia: Zlatan Alomerović - Bartosz Kopacz, Mario Malocza, Michał Nalepa, Conrado Buchanelli Holz - Tomasz Makowski, Jarosław Kubicki, Jakub Kałuziński (60’ Jan Biegański) - Joseph Ceesay (68’ Mateusz Żukowski), Łukasz Zwoliński (81’ Flavio Paixao), Ilkay Durmus (81’ Maciej Gajos).

Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)

Widzów: 8193.

Żółte kartki: Fiodor Czernych, Tomasz Przykryl - Jagiellonia Białystok; Conrado Buchanelli Holz - Lechia.  

MS

Łukasz Zwoliński w meczu z Olimpią Grudziądz/GRZEGORZ RADTKE/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem