Partner merytoryczny: Eleven Sports

Jagiellonia Białystok – Lech Poznań: Tu remisu nie będzie

Porażka Jagiellonii z Lechem oddali ten zespół od górnej ósemki, która wiosną walczyć będzie o mistrzostwo Polski. Porażka Lecha sprawi, że czołowe drużyny wciąż będą miały wyraźną przewagę nad poznaniakami. Dziś w Białymstoku mecz Jagiellonia – Lech.

Mimo że przed nami jeszcze ostatnia kolejka pierwszej rundy, a później seria spotkań rewanżowych, to tabela dość wyraźnie zaczyna się dzielić na dwie części. Kilka zespołów zaczyna odstawać od reszty stawki i ich walka o pierwszą ósemkę staje się mniej realna. Po zwycięstwach Lechii Gdańsk, Ruchu Chorzów oraz Zawiszy Bydgoszcz strata Jagi do dziewiątego Ruchu to już cztery punkty. Ewentualna porażka z "Kolejorzem" tylko pogorszy nastroje na Podlasiu. Drużyna Piotra Stokowca nie wygrała już pięciu spotkań z rzędu, przegrała trzy z rzędu na swoim stadionie. - Znaleźliśmy się w takiej sytuacji, że nie ma dla nas znaczenia z jaką drużyną przyjdzie nam się mierzyć. Wiemy, że czeka nas ciężki bój - mówi na klubowej stronie trener Jagiellonii Piotr Stokowiec.

Jego zespół wystąpi tym razem w trochę mocniejszym składzie - karę za czerwoną kartkę zakończył już bramkarz Jakub Słowik, a obrońca Jakub Tosik wraca po pauzie za cztery żółte kartki. Wciąż jednak będzie brakować Martina Barana, Rafała Grzyba, Jana Pawłowskiego i prawdopodobnie Filipa Modelskiego.

Remisu w tym spotkaniu trudno się spodziewać - odkąd Jagiellonia wróciła w 2007 roku do krajowej elity, takiego rozstrzygnięcia w jej bojach z Lechem nie było. W Poznaniu pięć razy triumfował "Kolejorz", a raz Jagiellonia, w Białymstoku oba zespoły wygrały po trzy spotkania. Wiosną lepszy przy Słonecznej był Lech - wygrał 1-0, choć przez całą drugą część bronił się przed swoim polem karnym. W ekipie trenera Mariusza Rumaka zabraknie pauzującego za kartki Łukasza Trałki, a to akurat ważne ogniwo w ekipie wicemistrzów Polski. Trałka wystąpił we wszystkich spotkaniach tego sezonu, przez niego przechodzą prawie wszystkie akcje w ataku pozycyjnym.

Dziś zastąpi go zapewne ktoś z duetu Dimitrije Injac - Szymon Drewniak, choć niewykluczone jest cofnięcie Kaspera Hamalainena. Wraca za to Mateusz Możdżeń, a gotowy do gry ma być także Daylon Claasen. - Brak Trałki? Dwa miesiące temu pewnie byłby to problem, ale na dziś Rafał Murawski jest w dobrej dyspozycji, Dima Injac zaczyna nieźle wyglądać, a i Szymek Drewniak nie odpuszcza. Choć Łukasz grał najwięcej, to za chwilę będzie miał ból głowy, bo ktoś dobrze zaprezentuje się w Białymstoku i nie będzie chciał oddać miejsca - mówi Rumak. Dodaje też, że podobna rywalizacja jest między lewymi obrońcami (na swoją szansę czeka Luis Henriquez), stoperami (blisko składu jest Manuel Arboleda) oraz w ataku (rezerwowym pozostaje Bartosz Ślusarski).

Trener Lecha nie narzeka - o dziwo - na terminarz. Poznaniacy mieli o dwa dni mniej na regenerację sił od Jagiellonii, która swój pojedynek z Górnikiem grała już w piątek. Z kolei w niedzielę "Kolejorz" podejmie Górnika Zabrze, który ma aż o trzy dni dłuższą przerwę od Lecha (z Cracovią grał w poniedziałek). - Jeśli zregenerujemy ciała piłkarzy, a to zrobimy bo są dobrze przygotowani, to wszystko leży w ich głowach. Tak mówiłem też o Legii, która grała w zeszłym tygodniu w Turcji. Jestem przekonany, że polscy piłkarze są gotowi na to by grać co trzy dni - uważa trener Lecha.

Czy dla Lecha wygrana w Białymstoku to obowiązek? - Nie traktowałbym naszego sukcesu w kategoriach obowiązku, ale jeśli chcemy sie liczyć w walce o mistrzostwo, to powinniśmy tam wygrać - mówi Rumak.

Sęk w tym, że Jagiellonia też musi szukać punktów. - Po raz pierwszy w sezonie wypadliśmy poza czołową ósemkę, ale to tylko zwiększy naszą determinację. Wierzę, że w końcu przyjdzie i do nas to, na co zasługujemy, czyli seria zwycięstw. Jesteśmy gotowi na to by wygrywać - uważa Stokowiec.

Początek meczu Jagiellonia - Lech - o godz. 20.30.

Autor: Andrzej Grupa

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem