Jagiellonia Białystok - Lech Poznań 1-1 w 24. kolejce Ekstraklasy
W meczu 24. kolejki Ekstraklasy Jagiellonia Białystok zremisowała 1-1 z Lechem Poznań. W spotkaniu nie brakowało emocji - VAR anulował "Kolejorzowi" bramkę i rzut karny - i ostatecznie skończyło się podziałem punktów.
Początek roku w wykonaniu Jagiellonii był fatalny. Białostoczanie mieli serię trzech spotkań bez strzelonego gola. Z kolei Lech, po wygranych 3-0 z Rakowem Częstochowa i 2-0 Lechią Gdańsk, był faworytem dzisiejszego starcia.
W drużynie "Jagi" trener Iwajło Petew dokonał kilku zmian w wyjściowym składzie, desygnując do gry od pierwszej minuty m.in. Macieja Makuszewskiego, który dopiero niedawno odszedł z Lecha, a z którego drogi ucieczki szukał od lata. Skrzydłowy wyszedł na spotkanie bardzo nabuzowany. Dopiero z ławki rezerwowych na murawie zameldował się za to Jesus Imaz, o którym trener mówił, że w trakcie tygodnia zmagał się z chorobą.
Spotkanie rozpoczęło się od strzału z woleja Jakova Puljicia i obiecującego prostopadłego Pedro Tiby w pole karne "Jagi". Wydawało się, że kibice mogą obejrzeć ładne dla oka spotkanie, ale w kolejnych minutach coś poszło ewidentnie nie tak.
Najpierw w krótkim okresie żółte kartki obejrzeli Zoran Arsenić i Taras Romanczuk, a dlaczego w kolejnych starciach podobnie nie zostali ukarani Maciej Makuszewski (uderzenie w twarz Wołodymyra Kostewycza), Przemysław Mystkowski (chamski wślizg w nogi Jakuba Kamińskiego) i Kamil Jóźwiak (dwa brzydkie faule na Andreju Kadlecu), wie jedynie sędzia Krzysztof Jakubik.
Kartkę obejrzał za to Tymoteusz Puchacz, który - choć przypadkowo, bo poślizgnął się w ostatniej chwili - zdemolował bramkarza gospodarzy Damiana Węglarza i samemu omal nie nabawił się urazu.
A skoro mowa już o urazach, to po pół godzinie gry boisko z kontuzją opuścić musiał kapitan Lecha Thomas Rogne. Zmienił go Djordje Crnomarković.
Tuż przed końcem pierwszej połowy kibice doczekali się w końcu pierwszej wiosennej bramki Jagiellonii Białystok. Serię 400 minut bez gola całej drużyny przerwał nowy obrońca Bogdan Tiru. Najpierw po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Martina Pospiszila głową strzał oddał Puljić - to uderzenie obronił jeszcze Mickey van der Hart, lecz przy dobitce z bliskiej odległości był już bezradny.
Lech do przerwy przegrywał więc 0-1, ale trafił do siatki rywala już kilkadziesiąt sekund po wznowieniu gry. Strzelcem gola był Kamil Jóźwiak, lecz cieszył się z niego przedwcześnie - system VAR zasygnalizował sędziemu Jakubikowi, że skrzydłowy był na spalonym i arbiter bramkę anulował.
W kolejnej akcji "Kolejorz" dostał od sędziego rzut karny! Krzysztof Jakubik uznał, że Arsenić faulował w szesnastce Puchacza, lecz znów radość fanów Lecha była przedwczesna, bo do akcji ponownie wkroczył VAR. I pokazał, że karnego nie było.
Po godzinie gry na boisku pojawił się Jakub Moder, zmieniając Karlo Muhara i już po dwóch minutach fantastycznym strzałem wyrównał wynik spotkania! Młody pomocnik "Kolejorza" w swoim stylu huknął z dystansu, a choć strzał był piekielnie mocny, to Węglarz popełnił błąd, bo piłka leciała niemal w sam środek bramki.
Od tamtej pory Lech wyraźnie ruszył do przodu i był bliski wyjścia na prowadzenie. Dwie znakomite szanse miał Christian Gytkjaer, ale żadnej nie wykorzystał. Najpierw Duńczyk miał przed sobą pustą bramkę, ale dostał podanie od Kamińskiego ciut za plecy i nie zdołał wpakować piłki do bramki. Po chwili Gytkjaer miał przed sobą tylko Węglarza, lecz huknął ponad bramką!
W doliczonym czasie gry obie drużyny mogły przechylić jeszcze szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Najpierw po rzucie rożnym niepilnowany Pedro Tiba z bliska uderzył nad bramką, a w ostatniej akcji meczu van der Hart obronił uderzenie Camary!
Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 1-1. "Kolejorz" ma czego żałować, bowiem przeważał przez większą część meczu. Lech zajmuje piątą pozycję, Jagiellonia jest dopiero 10.
Wojciech Górski
Jagiellonia Białystok - Lech Poznań 1-1 (1-0)
Bramki: 1-0 Tiru (41.), 1-1 Moder (62.).
Żółta kartka - Jagiellonia: Zoran Arsenic, Taras Romanczuk, Ariel Borysiuk. Lech: Tymoteusz Puchacz, Pedro Tiba, Jakub Moder.
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów: 6 886.
Jagiellonia Białystok: Damian Węglarz - Andrej Kadlec, Ivan Runje, Bogdan Tiru, Zoran Arsenic - Maciej Makuszewski (67. Juan Camara), Taras Romanczuk, Ariel Borysiuk, Martin Pospisil, Przemysław Mystkowski (68. Bartłomiej Wdowik) - Jakov Puljic (75. Jesus Imaz).
Lech Poznań: Mickey van der Hart - Jakub Kamiński, Thomas Rogne (31. Djordje Crnomarkovic), Lubomir Satka, Wołodymyr Kostewycz - Kamil Jóźwiak, Pedro Tiba, Karlo Muhar (60. Jakub Moder), Dani Ramirez, Tymoteusz Puchacz (77. Filip Marchwiński) - Christian Gytkjaer.
Dariusz Żuraw (trener Lecha): "Pierwsza połowa nie była dobra w naszym wykonaniu, za szybko traciliśmy piłkę, nie potrafiliśmy długo się przy niej utrzymać co powodowało, że Jagiellonia kontratakowała, miała sporo rzutów rożnych, a jeden z nich zakończył się utratą bramki. Drugą połowę zaczęliśmy dużo lepiej, już pierwsze dwie sytuacje pokazały, że będziemy walczyć o jak najlepszy wynik. Bramkę udało się w końcu strzelić; myślę, że w drugiej połowie mieliśmy sporą przewagę i dużo sytuacji, a zespół grał do końca. Niestety nie udało się. Mamy w ostatnich meczach tych sytuacji bardzo dużo, ale niestety zbyt mało udaje nam się tych sytuacji zamieniać na bramki. Dlatego wywozimy z Białegostoku tylko punkt".
Iwajło Petew (trener Jagiellonii): "W pierwszej połowie graliśmy dużo lepiej, niż w drugiej. Zaczęliśmy mecz z dużym zaangażowaniem i agresją, dobrze nastawieni mentalnie. Mieliśmy wiele sytuacji do zdobycia gola. W drugiej połowie, jak dla mnie, było coś nienormalnego. W ciągu jednej minuty mogliśmy stracić dwie bramki. Wiem, że zawodnicy byli pod dużą presją, bo zależało nam bardzo na trzech punktach, ale pozytywną rzeczą było to, że widać było różnicę w agresji i zaangażowaniu, zwłaszcza w porównaniu z meczem w Warszawie i walkę o trzy punkty. Zdobyliśmy jeden, ale jutro zaczynamy przygotowania do następnego meczu".