Gwiazda Ekstraklasy zostaje. Turcy wściekli
Już raczej nic się nie wydarzy i najskuteczniejszy oraz najlepszy piłkarz Górnika Zabrze w ostatnim czasie Jesus Jimenz zostanie w górnośląskim klubie. Z jego transferu do Konyasporu nic nie będzie, z czego cieszą się kibice 14-krotnego mistrza Polski i trener górniczej jedenastki Jan Urban.
27-letni piłkarz trafił do Górnika w połowie 2018 roku. Od tamtego momentu wystąpił w 118 ligowych i pucharowych spotkaniach, w których zdobył dla zabrzan 37 goli, w tym 32 w Ekstraklasie, do tego zanotował 21 asyst.
Konyaspor i inni
Na początku był tym, który dostarczał piłkę kolegom, w tym wypadku głównie Igorowi Angulo, który przez 4 lata nastrzelał dla "Górników" aż 88 bramek we wszystkich rozgrywkach. Po odejściu z Zabrza "Angulo-gol" sam Jimenez przejął pałeczkę najskuteczniejszego zawodnika w zespole. W poprzednim sezonie z 12 bramkami był najskuteczniejszy w Górniku. W tym sezonie też nikt się z nim nie może równać, bo póki co zaliczył 3 trafienia w meczach z Lechem Poznań (1-3), Stalą Mielec (1-0) i z Jagiellonią Białystok (3-1).
W ostatnich dniach wokół jego osoby panowało spore zamieszanie. Wydawało się, że pożegna się po trzech latach z Górnikiem i odejdzie za granicę. Jego zakontraktowaniem zainteresowany był czołowy klub tureckiej Super Ligi Konyaspor. Tamtejsze portale informowały, że wszystko jest już dopięte i lada dzień hiszpański zawodnik pojawi się nad Bosforem. Tak się jednak nie stało. Po odwołaniu z funkcji prezesa Górnika Dariusza Czernika decydenci klubu z Zabrza (czytaj miasto, które jest jego właścicielem) zdecydowali, że nie ma mowy o odejściu Jimeneza, któremu sprzeciwiali się też ci najbardziej zagorzali kibice. Jego kontrakt z Górnikiem jest ważny do końca czerwca 2022 roku. Na Jimenezie można było zarobić ok. 0,5-0,6 mln euro, bo taką miał/ma wpisaną w kontrakcie klauzulę, ale stracono by czołowego gracza.
Tutaj warto przypomnieć, że rok temu o tym czasie wokół jego osoby też było głośno. Mówiono wtedy o tym, że może trafić do jednego z dwóch ukraińskich klubów, które akurat szykowały się do występów w Lidze Mistrzów, chodziło o Dynamo Kijów i Szachtara Donieck. Było wstępne sondowanie czy Górnik byłby w stanie puścić swojego kluczowego piłkarza, była nawet finansowa oferta, ale tak marna, ze zabrzański klub w ogóle nie podjął wtedy rozmów.
Nic nie zdziałają
Turcy są teraz wściekli z powodu fiaska rozmów na finiszu tamtejszego okienka transferowego, kończy się ono w ich kraju 8 września. Straszą Górnika pozwem do FIFA w sprawie niedoszłego transferu. Czy takie ewentualne kroki są możliwe? Czy klub z Zabrza mógłby się spodziewać jakiś sankcji jeśli chodzi o działania Konyasporu rozżalonego tym, że Jimenez do nich nie trafił?
Zapytaliśmy o to jednego ze znanych i doświadczonych menedżerów działającego na polskim i zagranicznym futbolowym rynku. W jego opinii, jeśli pieniądze za Jimeneza nie trafiły na konto klubu, a z informacji dobiegających z Zabrza wynika, że nie, to nie ma dyskusji. - Wszelkie jakieś ustalenia czy maile nie mają żadnych przesłanek i drugi klub, jeżeli nie wysłał na konto pieniędzy, to nie ma tematu, a takie głośne straszenie, że odda się sprawę do FIFA, to przysłowiowy straszak - tłumaczy krótko. W tej sytuacji Jimenez musi ochłonąć, w sobotę nie grał w sparingu Górnika z Puszczą Niepołomice (2-1) i powoli szykować się do sobotniego ligowego spotkania Górnika na wyjeździe z Cracovią.
Michał Zichlarz